Theodora pisze:Dziwna ta niedziela, tak bez Grzywki
Pewnie świętuje chłopina 
W rzeczy samej Cioteczko....
Świętowalim, świętowalim i...do pracy by my zaspali tak się w tym świętowaniu zapamiętalim...
Całe święta minęły bez jednego pawika, co poniekąd podważa jedną z teorii mianowicie tę, która mówi jakoby Grzywson się przeżerał...
Tak na oko Grzywsonowi przybyło jakieś pół kilograma w postaci wybulenia wielkości średniej piłki w miejscu gdzie kieeedyś, kiedyś nosił słodką oponkę PrzeciwPowodziową....
Świątecznego indyka zmuszona byłam spożywać na stojąco bo nie dało rady usiąść i konsumować w spokoju.
W spokoju za to udało nam się pozalegać grupowo i świątecznie w pościeli, delektując się czytadłami, muzyczką i przekąszając małe co nieco od czasu do czasu...
No i nie wiadomo czy "małe" nie było całkiem małe czy częstotliwość była niewłaściwa ale... w sumie jest nas chyba więcej o parę kilogramów
W Boże Narodzenie wieczorową porą cuś się Grzywusiowi lekko na dekielek rzuciło i przystąpił do ... pacyfikowania Miecia.
W drugi dzień świąt nastąpiła zmiana i Grzywka był(a) pacyfikowana...
Chyba.
Dokładnie nie wiem, bo przysnęłam i obudził mnie dziki wrzask i jakaś kotłowanina w "kuchni". Zanim oprzytomniałam zdołałam wydać jeszcze dzikszy wrzask i...Towarzystwo się rozpierzchło.
Wydaje się jednak, że chyba Grzywka poznał swoje miejsce w szeregu bo przestał
prawie straszyć Mietka.
Inna rzecz, że Mietek bez straszenia się go boi...
Bo Mietek wszystkiego się boi.
Albo się dąsa.
Fot nie robiłam bo mi się nie chciało.
Pogrążyłam się w totalnym lenistwie...
Poza tym...co tu focić...
Grzywka jaki jest - każdy już widział
