
Wrocilam z pracy, a tu moja czarnuszka przygaszona... gonitwy codziennej nie proponuje, po siatkach nie pechci... chcialam ja wziac na rece to plakala - sytuacja sie powtarzala ilekroc probowalam ja podniesc. Chyba boli ja brzusio. Nawet jak delikatnie dotykam to Pchelka piszczy. Teraz spi u mnie na kolanach. Co sie dzieje? Wczoraj miala powtorke szczepienia, ale to chyba nie to, bo caly czas wczoraj i dzis rano byla radosna rozbrykana soba... Moze cos zjadla (wolowinke rano dalam, przemrozona, nie zjadla jej do konca)? Pomozcie, bo mi kota cierpi, a ja nie wiem, co robic
