bezdusznośc weterynarzy

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Czw gru 04, 2003 18:55 kot

zgłosze to jutro gdzie sie da :(

pini1

 
Posty: 7035
Od: Nie cze 30, 2002 19:56
Lokalizacja: katowice

Post » Czw gru 04, 2003 18:57

Asiu masz dane tej kobiety, która znalazła kota?

ryśka

Avatar użytkownika
 
Posty: 33138
Od: Sob wrz 07, 2002 11:34
Lokalizacja: Bielsko-Biała

Post » Czw gru 04, 2003 19:25

eve69 napisała:
vivien
nigdy jeszcze nikt nie wygral z wetem w izbie weterynaryjnej

Ale spróbować trzeba... w końcu też mają jakiś kodeks lekarski, a jak nie to zawsze pozostają media :twisted:
Koci Doradca
Facebook @zrozumieckota

vivien

Avatar użytkownika
 
Posty: 3861
Od: Sob kwi 27, 2002 12:13

Post » Czw gru 04, 2003 19:26

probowalam :roll:
8 kocich ogonów i spółka (z.b.o.o.)

eve69

 
Posty: 16818
Od: Pt sie 23, 2002 15:09
Lokalizacja: gdansk

Post » Czw gru 04, 2003 19:33 kot

tak mam , bedzie u mnie w poniedziałek w domu :D

pini1

 
Posty: 7035
Od: Nie cze 30, 2002 19:56
Lokalizacja: katowice

Post » Czw gru 04, 2003 20:47

Asiu - cieszę się, że tak temu kotu pomogłaś... Mam nadzieję, że uda ci suę coś uzyskać.

ryśka

Avatar użytkownika
 
Posty: 33138
Od: Sob wrz 07, 2002 11:34
Lokalizacja: Bielsko-Biała

Post » Czw gru 04, 2003 21:58

:cry: :cry: :cry:

Oberhexe

 
Posty: 23476
Od: Nie sie 18, 2002 21:34
Lokalizacja: Kraków

Post » Pt gru 05, 2003 9:34

:placz: szok! Jak tak mozna! Tego weta to .......... no wiecie co.
:( :( :( szkoda tylko kotka z tej (tych) historii...
Bóg nie którym wypłaci słony rahunek za życie... Dobrze że ich duszyczki sa już w kocim niebie... :aniolek:
Ja nigdy nie wyrzuciłam kota ale kiedyś widziałam na wsi na drodze(poboczu)... Jego czarne futerko wciąz lśniło... Nigdy sobie nie wybaczę że nie sprawdziłam czy żyje... :oops: :( :( :(
nie wiem dlaczego... następnego dnia (chyba) juz go nie było...
mam nadzieje że miał najmniej ból zwiazanego z
umieraniem... i jest już w kocim niebie :aniolek:


:cat3:
Kika i Mikadusia pozdrawiają (wraz ze mna:)

elfka

 
Posty: 68
Od: Pt wrz 19, 2003 8:59
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pt gru 05, 2003 12:40

cos z tym trzeba zrobic.
Boze co to kocisko wycierpalo przed smiercia :cry:

lorraine

 
Posty: 5629
Od: Pt lis 14, 2003 16:33
Lokalizacja: Warszawa - Mokotów

Post » Pt gru 05, 2003 13:17

Nie tak dawno przeżyłam szok. Szłam jedną z głównych ulic mojego miasta i zauważyłam "coś" pełznącego w poprzek ulicy. Okazało się, że ktoś potrącił kota. Kot miał najprawdopodobniej przetrącony kręgosłup (obie tylke łapy bezwładne) pewnie obrażenia wewnętrze. Widać było, jak cierpi. Ulicą szło mnóstwo osób i NIKT nie zareagował na kocię... Gdy podeszłam do kota, aby go zabrać z asfaltu usłyszałam - "niech pani go nie rusza, on pewnie jest wściekły". Rozpłakałam się. Zanim zdążyłam zadzwonić do mojego weta, aby przyjechał i skrócił cierpienia kota, kocio znalazł się za Tęczowym Mostem...
Jednak do dziś, kiedy sobie przypomnę to zdarzenie, ręce mi się trzęsą i oczy pocą...


Mój wet leczy dzikie koty za darmo (lub po kosztach, jeżeli są dość wysokie). Byłam świadkiem, jak uratował oskórowaną nogę jakiejśc kici znalezionej na ulicy. Inny wet w moim mieście postanowił amputować tę nogę za 100 zł (a dzieciaki z ulicy zebrały 50). Mój wet przeznaczył te 50 zł na specjalne hydro opatrunki i ostatnio widziałam tego kota - jest piękny na swoich czterech pięknie owłosionych łapach...

mONA

 
Posty: 197
Od: Pon wrz 29, 2003 11:40
Lokalizacja: Bielawa

Post » Pon gru 08, 2003 14:43

Całe szczęście że są jeszcze ludzcy weterynarze patrzący (z przymrużeniem oka) na koszty...


:cat3:
Kika i Mikadusia pozdrawiają (wraz ze mna:)

elfka

 
Posty: 68
Od: Pt wrz 19, 2003 8:59
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pon gru 08, 2003 15:08

MONA, który to wet?
...

Padme

 
Posty: 28589
Od: Pon lut 04, 2002 15:32

Post » Pon gru 08, 2003 16:10

elfka pisze:Całe szczęście że są jeszcze ludzcy weterynarze

Ludzcy... Normalni i porządnie wykształceni.

Estraven

 
Posty: 31460
Od: Pon lut 04, 2002 15:30
Lokalizacja: Poznań

Post » Pon gru 08, 2003 16:17

W Bielawie - wet. Radosław Sulimowicz :D (oczywiście to ten dobry. :D :D :D )

Bardzo pomaga zwierzakom - nie tylko kotom i ich właścicielom. Często się zdarza, że leczy zwierzaki prawie "po kosztach", szczególnie, kiedy okazuje się, że właściciele nie mają zbyt dużo pieniędzy lub rozkłada płatności na raty. Czasem wcale nie bierze pieniędzy za leczenie - tak jak w przypadku opisanym wyżej (warunkiem leczenia kota był jednak fakt zadoptowania kota przez kogoś :D i oczywiście dom dla kota zaraz się znalazł). Jest to jedyny lekarz, jakiego znam, który jest tak wrażliwy. Na dodatek, a właściwie przede wszystkim jest dobrze wykształconym weterynarzem (kończy drugie studia podyplomowe - najpierw internę a teraz chirurgię).

mONA

 
Posty: 197
Od: Pon wrz 29, 2003 11:40
Lokalizacja: Bielawa

[poprzednia]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 45 gości