ale sie wscieklam .....smutna prawda o schroniskach....:(

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pon gru 01, 2003 22:35 ale sie wscieklam .....smutna prawda o schroniskach....:(

Bylam w schronisku.... porobic zdjecia na strone adopcyjna.
Gdy juz skonczylam i spieszylam sie do domu.... do biura weszla elegancka pani z mezem i dzieckiem .... z kartonika lepek wychylila kotunia.....
Pani powiedziala, ze brali ja ze schroniska 3 miesiace temu , ale oddaja ja bo sika im poza kuwete......ze nie nadaje sie do mieszkania....
Przyszla pracowniczka schroniska, wziela karton niemal bez slowa i zaniosla kotunie do klatki.....
8O 8O 8O Na mysl o tym gotuje sie nawet teraz!
Do cholery, przeciez moze wystraczyloby pogadac z nimi, wyjasnic , przetlumaczyc, ze to da sie zmienic, ze...... sami wiecie co radzimy wszystkim ktorych koty maja problemy kuwetkowe.....
Od czego oni tam sa????????
Schroniska pekaja w szwach... tyle kotow tam umiera...... a oni ograniczaja swoja prace do zamykania zwierzta w kaltkach jak moznaby inaczej??????

Przed oczami mam lepek tej kotki..... czuje jej strach.... jej bol.... :crying:
zlosc, zlosc.......... :evil:
Ostatnio edytowano Wto gru 02, 2003 0:18 przez lidiya, łącznie edytowano 1 raz
Obrazek
Obrazek

lidiya

 
Posty: 14084
Od: Sob cze 08, 2002 0:05
Lokalizacja: Toruń

Post » Pon gru 01, 2003 22:38

:cry: :cry: :cry: Ja nie wiem jak tak mozna... Dać kotu dom, pozwolić czuć głaski, ciepło, a potem go oddać... Do zimnej, brudnej klatki :cry:
A pracownicy schroniska :evil:
Lidko, masz zdjęcia tej koty?
Obrazek

Koty łączą ludzi, którzy w innym przypadku nigdy by się nie spotkali.

Katy

 
Posty: 16034
Od: Pon sie 05, 2002 18:57
Lokalizacja: Kocia Mafia Tarchomińska

Post » Pon gru 01, 2003 22:53

tej nie.....
zwykla ale niezwykle piekna jak dla mnie pregulka z bialym kolniezykiem ... to tyle co udalo mi sie zaobserwowac gdy wychylila gloweczke.....
Ja nie wiem czy ona to przezyje.....
Co chwile slysze jak odchodza koty po prostu tylko dlatego, ze nie wytrzymaly...... :(

Oto kitulki ktore aktualnie sa w schronisku......

http://miau.pl/upload/CIMG0002.JPG ................

http://miau.pl/upload/Rotatio.JPG - przecudna kotka..... ja widzialam takie umaszczenie pierwszy raz w zyciu..... Jakby z niebieskiego brytyjczyka wyciac latki i nakleic na bialego dachowca.... DOSLOWNIE!!! Na zdjeciu nie widac tego w pelni... ale no... CUD!

http://miau.pl/upload/CIMG0006.JPG -smutne prawda....? :(
Obrazek
Obrazek

lidiya

 
Posty: 14084
Od: Sob cze 08, 2002 0:05
Lokalizacja: Toruń

Post » Wto gru 02, 2003 1:07

:cry:

Inka

 
Posty: 22707
Od: Pon lut 10, 2003 2:29

Post » Wto gru 02, 2003 1:36

lydia masz racje- pracownik schroniska powinien sprobowac przekonac kobiete, wytlumaczyc jej. Ale prawda jest tez taka, ze moze to byla 10 glupia baba odwiedziajaca to schronisko, moze 9 poprzednich probowal bezskutecznie przekonac, moze bylo w nim tyle zlosci ze wolal szybko zabrac kota niz wybuchnac...
mimo to masz racje.
Z tej samej beczki inna historia. Moja dobra kolezanka, dyrektor jednego z wiekszych i lepszych polskich schronisk miala podobna sytuacje. Do schroniska przyszla rodzina z adoptowanym 2 mies wczesniej psiakiem- ok 5 mies. Chcieli go oddac bo niszczyl. Dyrektorka przekonala ich- alebo tak jej sie wydawalo- zeby dali mu jeszcze jedna szanse, ze zasluguje na to ze schronisko to ostatecznosc. Myslala ze uwierzyli, wzieli sa i poszli. Wychodzac do domu znalazla go niedaleko schroniska. Martewgo. Ludzie wypuscili goprzed schroniskiem bo nie chcialo im sie z upierdliwa baba gadac, bo bylo im glupio bo mieli w dupie?

I wiesz co? Ona zawsze, gdy ktos oddaje zwierze spowrotem, zabiera je szybko i odchodzi. Bo po tamtym psiaku nie mogla do siebie dojsc bardzo dlugo.

Ja ja bardzo szanuje, jest naprawde kochana i oddana zwierzetom osoba.
Ja ja rowniez rozumiem.
8 kocich ogonów i spółka (z.b.o.o.)

eve69

 
Posty: 16818
Od: Pt sie 23, 2002 15:09
Lokalizacja: gdansk

Post » Wto gru 02, 2003 7:39

Kogo my przekonujemy?
Ludzi, ktorzy zadadzą sobie trud żeby znaleźć forum, zarejestrować sie na nim, napisać że maja problem.
Ci ludzie, którzy przychodzą na forum, CHCĄ być przekonani.
SZUKAJĄ pomocy, rady.
Oni wcale NIE PRAGNĄ pozbyć sie zwierzątka, oni chca je zatrzymać, tylko żeby nie siusialo, nie drapalo, nie marudzilo...chca rozwiazać swoj problem bez oddawania.

A my często na nich krzyczymy, zrażamy...

Do schroniska...zgadzam sie z EWE...ida ludzie zdeterminowani, żeby odsać, mieć z głowy już, natychmiast.
Przekonywać można dopoki zwierzątko jest w domu a jego opiekun wykazuje cheć sluchania.

Kazia

 
Posty: 14030
Od: Pt maja 24, 2002 13:46
Lokalizacja: Warszawa

Post » Wto gru 02, 2003 8:41

Niestety, dokladnie tak jest. Nigdy nie ma sie pewnosci, czy ktos, kto przyszedl oddac zwierzaczka nie jest tak zdeterminowany, zeby sie go pozbyc, ze nie porzuci go gdziekolwiek... W dodatku jak sie jest pracownikiem schroniska i dzien w dzien usiluje przekonac rzesze kretynow, ze kot czy pies moze miec powod do danego zachowania i ze przy odpowiedniej opiece wszystko moze sie zmienic, to po jakims czasie ma sie dosc gadania. Wyczuona bezradnosc. Bo przeciez to i tak nie dziala. Moze lepiej oszczedzic sobie nerwow i od razu odebrac zwierzatko komus, kto na nie nie zasluguje... Smutne, ale prawdziwe...

Na placz mi sie zebralo, kiedy ogladalam te smutne koty na zdjeciach. Co robic? Wszystkich nie przygarne :cry:

Ash

Avatar użytkownika
 
Posty: 2215
Od: Pon lis 17, 2003 9:55
Lokalizacja: Rio de Janeiro

Post » Wto gru 02, 2003 14:28

Ash pisze:Wyczuona bezradnosc.

:?:

Estraven

 
Posty: 31460
Od: Pon lut 04, 2002 15:30
Lokalizacja: Poznań

Post » Wto gru 02, 2003 14:53

Estraven pisze:
Ash pisze:Wyczuona bezradnosc.

:?:


no tez nie bardzo kumam 8O
8 kocich ogonów i spółka (z.b.o.o.)

eve69

 
Posty: 16818
Od: Pt sie 23, 2002 15:09
Lokalizacja: gdansk

Post » Wto gru 02, 2003 15:04

http://www.niebieskalinia.pl/pismo/4_5.html

O wyuczonej bezradnosci co prawda w innym kontekscie, ale zawsze.
Obrazek

Koty łączą ludzi, którzy w innym przypadku nigdy by się nie spotkali.

Katy

 
Posty: 16034
Od: Pon sie 05, 2002 18:57
Lokalizacja: Kocia Mafia Tarchomińska

Post » Wto gru 02, 2003 15:08

Katy pisze:o wyuczonej bezradnosci co prawda w innym kontekscie, ale zawsze.

No właśnie o znaczenie chodzi - "wyuczona bezradość" to postawa, w której ktoś czerpie korzyści z pozy osoby niezaradnej i często pasożytuje w ten sposób na innych. Czyli co innego mocno – chyba że określenie dotyczyć miało tych, co przychodzą czasem do schroniska z dziwnymi pomysłami - to nierzadko i owszem :twisted:

Estraven

 
Posty: 31460
Od: Pon lut 04, 2002 15:30
Lokalizacja: Poznań

Post » Wto gru 02, 2003 16:18

Nieo to znaczenie wyuczonej bezradnosci chodzi. Pierwotne i jak dla mnie jedyne sluszne znaczenie (patrz Seligman "Optymizmu mozna sie nauczyc" wyuczonej bezradnosci to doslownie to: uczymy sie, ze nasze dzialania nie odnosza skutku. Taka sytuacja sie powtarza tyle razy, ze uczymy sie, iz nasze dzialania nie przynosza efektu. W rezultacie nawet przestajemy probowac. Pracownicy socjalni, a takzeci w schroniskach sa na to narazeni. Ile sie natrudzi taka pani, zeby jakis losiek nie oddawal zwierzecia,ktore potrzebuje troche czasu na zaaklimatyzowanie? I z jakim skutkiem najczesciej??

Ash

Avatar użytkownika
 
Posty: 2215
Od: Pon lis 17, 2003 9:55
Lokalizacja: Rio de Janeiro

Post » Wto gru 02, 2003 16:19

Estraven pisze:
Katy pisze:o wyuczonej bezradnosci co prawda w innym kontekscie, ale zawsze.

No właśnie o znaczenie chodzi - "wyuczona bezradość" to postawa, w której ktoś czerpie korzyści z pozy osoby niezaradnej i często pasożytuje w ten sposób na innych. Czyli co innego mocno – chyba że określenie dotyczyć miało tych, co przychodzą czasem do schroniska z dziwnymi pomysłami - to nierzadko i owszem :twisted:


To nadinterpretacja niestety. Owszem, wb moze przyjac taka postac, ale nie zawsze. I zupelnie nie o to chodzilo Seligmanowi. No i mnie, kiedy o tym pisalam.

Ash

Avatar użytkownika
 
Posty: 2215
Od: Pon lis 17, 2003 9:55
Lokalizacja: Rio de Janeiro

Post » Wto gru 02, 2003 18:14

lidiya pisze:http://miau.pl/upload/CIMG0002.JPG ................



Jezu...jaka smutna minka i okczka :( zaraz się rozpłaczę :crying:

Axel

 
Posty: 3434
Od: Pt mar 07, 2003 20:59

Post » Wto gru 02, 2003 19:20

moim zdaniem praciownicy schronisk powinni uswiadamic ludzi. Problem sikania jest akurat taki, ze gdyby wiecej osob bylo uswiadomionych jak z tym walczyc to ogromna ilosc kotow nie skonczylaby na wsiach, na ulicach i w schroniskach!
Nie mowie o tym , ze nalezy upierdliwie namawiac by zabrac zwierzaka spowrotem.
Mowie o zadaniu podstawowych pytan!!! Gdzie stala kuweta, czy robili badanie moczu.... itp.
Jestem pracownizcka schroniska zbulwersowana i tyle.

Wczoraj do jednej z pan z OTOZu przyszla znajoma, ze musi oddac do schroniska kota bo im wszedzie sika. Po radach jakie zostaly jej udzielone przyszla po kilku dniach zachwycona , ze kot zmienil sie nie do poznania!

No ale jesli schroniska beda sie ograniczac do zamykania zwierzat w kaltkach to przykre
Obrazek
Obrazek

lidiya

 
Posty: 14084
Od: Sob cze 08, 2002 0:05
Lokalizacja: Toruń

[następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 52 gości