Mam na imię Marta, mam teriera rosyjskiego Dymitra, oraz od 2 sierpnia niewidomego kota, Malutkiego vel Kocio. Na swoje urodziny pojechałam na Paluch po (innego) kota, zobaczyłam w kociarni potworny szkielet koci, łysy i z dziurami zamiast oczu - i oczywiście zabrałam obydwa ! Niestety, drugiego kota nie udało się uratować, okazało się, że ma koronawirus


Zaraz po zabraniu ze schroniska zawiozłam go do dr Garncarza i okazało się, że te oczy są takie po nieleczonym herpeswirusie, nie do uratowania, niestety. Ponadto w jego ówczesnym stanie nie dało się go położyć pod nóż, bo nie dałby rady przeżyć narkozy. Tak więc na razie siedzi sobie w domu, aplikuję mu krople, bo oczywiście bez przerwy te oczy się babrzą, i odżywiam, jak mogę

Chciałam jeszcze tylko krótko dodać, że niewidzący kot radzi sobie wręcz DOSKONALE



Jest też najbardziej wdzięcznym kotem na świecie, śpiącym na mojej głowie i wdrapującym się na nią, kiedy leżę w wannie - wszystko, byleby być jak najbliżej człowieka

Pozdrawiam i przepraszam za dłuuugi wstęp