Zakładam ten temat sprowokowana refleksjami oraz jednym z dzisiejszych wątków. Aczkolwiek nie pierwsza to sytuacja.
Chodzi mi o rady i diagnozy udzielane przez niektórych Forumowiczów innym Forumowiczom (najczęściej młodym i niedoświadczonym). Najczęsciej wygląda to tak:
"Ja się tam nie znam, ale..."
"Nie jestem ekspertem, ale..."
"Nigdy się z tym nie spotkałam, ale na moje oko..."
etc.
Może trochę dramatyzuję, ale dla mnie to szczyt bezmyślności i nieodpowiedzialności. Jeśli się na czymś nie znam, to staram się trzymać buzię na kłódkę, zamiast snuć bezsensowne dywagacje, które mogą kosztować kota życie.
Jeśli się na czymś nie znam, to nie przytaczam domowych sposobów, sposobów znanych z opowieści, czy włsnych pomysłów. Zwłaszcza w sytuacjach, gdy kot rzyga od kilku dni, nie je od kilku dni, itd.
Jesli sie na czymś nie znam, to nie polecam podawania uderzeniowych dawek czegośtam, antybiotyków, parafiny.
W takich sytuacjach rada jest tylko jedna:
BIEGIEM DO WETA.
JEŚLI SIĘ NIE ZNASZ - NIE DORADZAJ!
JEŚLI OSOBA PROSZĄCA O RADĘ JEST NIEDOŚWIADCZONYM KOCIARZEM - ODEŚLIJ JĄ DO WETA, NAWET JEŚLI JESTEŚ PRZEKONANY/NA, ŻE TWOJA RADA JEST SŁUSZNA!