Jak się kocia sytuacja troszkę unormowała to może ja się wtrącę i napiszę (oraz pokarzę) parę słów z naszej podróży.
Kotów ci ja się już nawoziłam sporo. Oj sporo. Często o nie rzadko z sedalinem na podorędziu. I muszę się Wam przyznać, że trasa Opole - Gdańsk + dwa koty specjalnej troski napawały mnie przerażeniem
Ale, do czego też muszę się Wam przyznać, był to jeden ze spokojniejszych transportów jakie przyszło nam wieźć
Jechaliśmy coś około 9 godzin. I na cały ten czas zaliczyliśmy: - od razu, po niecałej godzinie pwikowanie Charliego - chłopak ewidentnie ma chorobę lokomocyjną, wymiotował średnio co godzinę jakieś 5-6 razy, jedną qpę Charliego która nie została odnotowana

serio, zrobił ją bezgłośnie i bezwonnie, zauważyłam dopiero jak wyciągałam Gabyś do mycia, jedną bardzo wyrazistą w swoim pojawieniu się qpę Gabrysi, i na 10 minut przed domem Ani kolejną ale już bardzo, BARDZO odczuwalną luźną qpę Charliego. Jak na taką trasę i takie koty było całkiem znośnie. Przez całą drogę koty głównie spały. Gabrysia tylko raz coś zamarudziła, że chciałaby wyjść a później zasnęła i spała z przerwą na qpę całą drogę. Charliś tez obrał najwygodniejszą pozycję w transporterku i spał z przerwami na rzyganko i drugą już qpę. Największy numer zrobiła Gabyś chcąc nam uciec przy drodze! Kiedy Gabrysia nakupała bardzo śmierdząco do transporterka stanęliśmy na trawce, przy drodze by obyć kota i wymienić pieluchę w transporterze. Wyciągnęłam Gabyś na trawkę, położyłam i zaczęłam otwierać butelkę z wodą by ją obmyć. Grzesiek w ostatniej chwili wrzasnął bym łapała Gabrysię! Ona w tak niesamowitym tempie zaczęła uciekać, że złapałam ją ostatnim rzutem na trawę jak już wlazła pod nasze auto

Złapałam ją za ogon, bałam się, ze go jej urwę! Gabyś poruszała się w nieziemskim tempie i do tego tak mocno wczepiła się pazurami w ziemię, że miałam duży problem z tym, by ją spod auta wyciągnąć. Nie chcę nawet myśleć co by było jakbym jej nie złapała... Nauczka dla wszystkich i na całe życie: nie lekceważyć nawet niechodzącego kota! Koty na prawdę w takich sytuacjach dostają 10 łap i kilku głów
Dzięki nawigacji szybko trafiliśmy do Ani. Nota bene gpsa kupił Grześ żebyśmy szybciej docierali na miejsce z kotami
A to co było już po naszym przyjeździe, już mniej więcej wiecie
1. Charlie i jego przedmiot frustracji:
2. Efekt przedmiotu frustracji Charliego:
3. Co na ten temat myśli Charlie:
4. Charlie i Jego ogromny adorator:
I moje pożegnalne głaskanko z Gabyś. Wciąż za nią tęsknię i wciąż za nią płaczę. Narobiłam sobie obciachu w gdańskim towarzystwie bo się rozbeczałam na "do widzenia"

Ale jeszcze nigdy żaden kot nie był mi tak bliski i tak dla mnie ważny jak Gabrysia

(pomijając najważniejszą Matyldę oczywiście).

Anuś, jestem Ci niesamowicie wdzięczna za to co zrobiłaś dla Gabrysi. Jesteś niesamowitą osobą i był to dla mnie wielki zaszczyt Cię poznać. Mam nadzieję, że zobaczymy się i to jeszcze nie raz!