Amyszko, dziekuję za piękny banerek!
Ech... no to ja sama już nie wiem...

na razie tak czy siak na testy nie ma kasy. Ale ja bardziej chyba obawiam się białaczki
Mufka klinicznie czuje się dobrze. Ma apetyt, załatwia się bez problemu. Jutro zabieg. Powtórzymy USG. Zobaczymy też, co jest w środku przy okazji sterylizacji. Martwią mnie te nerki

Martwią mnie te pozmieniane limfocyty. Martwi mnie, że musi siedzieć zamknięta w klatce, że nie ma kolan, na których pół dnia może przeleżeć i łóżka w którym może spać

Martwię się o pozostałe koty
Na dodatek po pracy byłam dziś powykładać towar w markecie (takie dorabianko coby na kociaste wyrobić). TŻ czekał w aucie na parkingu. No i dzwoni do mnie, żebym przyszła pomóc złapać kota... Okazało się, że pod (a właściwie w) samochody wchodził kociak ok 6 tygodniowy tygrysek. Maluch był przerażony, uciekał z jednego auta w drugie. Wskoczył nawet do powoli jadącego auta. Zatrzymałam kierowcę, próbowaliśmy go wyjąć, ale maluch znów uciekł i wtedy już całkowicie straciliśmy go z oczu. Pobiegł w kierunku innego wyjeżdżającego auta. Tamtego nie zdążyłam zatrzymać. Nie mogliśmy go nigdzie już znaleźć, nie miauczał. Chyba odjechał na podwoziu tamtego samochodu....... Mam nadzieję, że dojechał żywy na miejsce... że ktoś się nim zaopiekuje....
Jestem kompletnie dobita tym wszystkim
