Kotków 8+1. Maleńki Marcyś[*] . Kończymy tę edycję wątku.

blaski i cienie życia z kotem

Moderator: Estraven

Post » Sob lis 01, 2008 0:14

Dzisiejszy dzień był dobry. Charliś przy apetycie, zero rzadkich kup, jedna, już taka prawie gęsta. I po oczkach widać, że czuje się lepiej :)
Gabi raz trochę się utytłała (ona nie daje rady do kuwetki, no i nie ma siły przysiąść prawidłowo, tylne łapki jeszcze za słabe), ale pięknie umyłyśmy się i Gabi mi mruczała wysychając w ręczniczku :)
Z Murzynkiem dzisiaj do weta nie zdążyłam, ale póki co, to już nie pawikuje i zachowuje się jak zwykle, może to była chwilowa niedyspozycja, oby.

Anka

 
Posty: 17254
Od: Sob mar 08, 2003 21:23
Lokalizacja: Gdynia

Post » Sob lis 01, 2008 7:02

Cieszę się, ze jest lepiej :D
A może Murzynek się zakłaczył?
...

CoToMa

Avatar użytkownika
 
Posty: 34548
Od: Pon sie 21, 2006 14:34

Post » Sob lis 01, 2008 7:02

Sytuacja chyba powoli się normuje....

Dzień dobry... :D
To kiedy jest te Halloween ????
Wczoraj dzisiaj czy jutro ????

Obrazek
Obrazek...Obrazek...Obrazek...

kristinbb

 
Posty: 40068
Od: Nie cze 03, 2007 20:32
Lokalizacja: Elbląg

Post » Sob lis 01, 2008 11:32

Cieszę się, że z Charlinkiem lepiej. I że Gabrysia chodzi. :D

A co do wyników nerkowych jeszcze... U Neski kreatynina 2.2 utrzymuje się już od 2 lat. Mocznik w normie. Wet nic o PNN nie mówi. Usg nerek piękne. Nesca w formie absolutnie rewelacyjnej. Je RC Urinary, bo ma skłonność do struwitów.

Zauważcie, że nawet w wątku dla nerkowców pojawia się info, iż sama podwyższona kreatynina o uszkodzeniu nerek jeszcze nie świadczy. Może to być też np. efekt ogromnego stresu podczas badań. A Nesca, owszem, trzęsie się jak galareta przez całą drogę do weta (niekrótką), w poczekalni, no i w samym gabinecie. Może kiedyś spróbuję pobrania krwi w domu, znienacka. 8)

aniaposz

Avatar użytkownika
 
Posty: 14680
Od: Pt maja 25, 2007 8:41
Lokalizacja: Warszawa-Bemowo

Post » Sob lis 01, 2008 11:36

Ostatnio słyszałam nawet, że pojawiły się wśród weterynarzy naukowców przebąkiwania, że górną granicę kreatyniny można podwyższyć. Szczególnie w odniesieniu do kotków lekko otyłych.
***** ***
Obrazek

Femka

Avatar użytkownika
 
Posty: 90960
Od: Sob mar 24, 2007 19:56
Lokalizacja: wiocha zabita dechami, ale jak malowniczo :)

Post » Sob lis 01, 2008 11:44

Femka pisze:Ostatnio słyszałam nawet, że pojawiły się wśród weterynarzy naukowców przebąkiwania, że górną granicę kreatyniny można podwyższyć. Szczególnie w odniesieniu do kotków lekko otyłych.


Ano, to ja jeszcze wspomnę o Ramzesie, któremu robiłam badania krwi całkiem profilaktycznie. Kreatynina 2.0. Mocznik w normie. Wet, który oglądał badania, stwierdził, że taki wynik kreatyniny u dużego, dobrze zbudowanego kota (a Ramzes spory jest) to właściwie norma. I bądź tu mądry. Postanowiłam się nie przejmować, kontrolować mocz, bo to mniej stresujące i łatwiejsze, a krew raz do roku. A póki zwierzaki biegają, żrą i lśnią, jest dobrze. :)
Ostatnio edytowano Sob lis 01, 2008 17:54 przez aniaposz, łącznie edytowano 1 raz

aniaposz

Avatar użytkownika
 
Posty: 14680
Od: Pt maja 25, 2007 8:41
Lokalizacja: Warszawa-Bemowo

Post » Sob lis 01, 2008 17:51

Dzisiaj musieliśmy zaliczyć nadprogramową wizytę u weta :roll:
Nie dlatego, że Charlisiowi się pogorszyło, tylko, w pewnym sensie, właśnie dlatego, że się poprawia. Chłopak ma coraz więcej sił i energii i postanowił, że dość tych kroplówek, nie będzie dawał się kłuć, nie będzie spokojnie leżał, nie i basta :twisted: . A że nie miał dzisiaj kto mi pomóc (właściwie to już wczoraj późnym wieczorem, dlatego przełożyliśmy kroplówkę na dziś), jedynym rozwiązaniem było udanie się do weta. No cóż, skoro chłopak tak woli 8) . Tylko płacić trzeba, bo to akurat nie nasz wet.
A sprzeciw chłopaka był tak stanowczy, że aż użarł mnie w palec (w domu oczywiście). Gdy są dwie osoby, jest o tyle łatwo, że biedak nie jest ani silny, ani giętki i raczej łatwo go utrzymać. Cóż, skoro mam tylko dwie ręce, czasem wolałabym być ośmiorniczką, ale jakoś nic z tego.

Anka

 
Posty: 17254
Od: Sob mar 08, 2003 21:23
Lokalizacja: Gdynia

Post » Sob lis 01, 2008 19:45

Jak użarł, to znaczy, że stanowczo z nim lepiej. ;) Cieszę się bardzo. :D

Kiedyś moja ukochana łagodna Nesca tak zanurzyła mi w palec swój kieł, że krew lała się strumieniem. :roll:

aniaposz

Avatar użytkownika
 
Posty: 14680
Od: Pt maja 25, 2007 8:41
Lokalizacja: Warszawa-Bemowo

Post » Sob lis 01, 2008 20:11

Czyżby w Charliem budził się tygrys?
Albo nie daj Boże lew?
:roll: 8) :twisted:
...

CoToMa

Avatar użytkownika
 
Posty: 34548
Od: Pon sie 21, 2006 14:34

Post » Sob lis 01, 2008 22:32

CoToMa pisze:Czyżby w Charliem budził się tygrys?
Albo nie daj Boże lew?
:roll: 8) :twisted:


No to będę miała problem :twisted:

Anka

 
Posty: 17254
Od: Sob mar 08, 2003 21:23
Lokalizacja: Gdynia

Post » Nie lis 02, 2008 10:19

Kolejny poranek :) . Kupkowej wody brak.
Natomiast odkryłam, że mam w domu testery odnośnie stanu qpali, ich zawartości - moje psy :twisted: . Niestety, czy mi się to podoba, czy nie (zdecydowanie nie!) one gustują w kocich gówienkach. Odrazu w tym miejscu przepraszam za opis osoby nadwrażliwe, no cóż... samo życie 8) . Otóż tych kompletnie do niczego charlisiowych kupek nie tykały, mogły im leżeć pod łapami. Za to dzisiaj rano znalazłam ślad takowej w pobliżu kuwety, tam gdzie Charliś zwykł... . Właśnie ślad, taki nieduży, zwarty. Kajtka jeszcze próbowała dolizać :roll: . Widać, wiedzą co zdrowe :mrgreen:

A tutaj pareczka po kolacji wieczorem (jedzą w klatce, bo tam psy nie mogą im podjeść, inne koty jedzą wysoko)

Obrazek Obrazek

Anka

 
Posty: 17254
Od: Sob mar 08, 2003 21:23
Lokalizacja: Gdynia

Post » Nie lis 02, 2008 10:30

Aniu - ja akurat nie jestem wrażliwa , bo takiego gównojada merdającego ogonkiem też mam w domu. :roll:
jedna z moich kotek nie zakopuje qpali a w więc -kto pierwszy ten lepszy :evil: ja z łopatką czy suczka :roll:
to jest problem - ale próbowałam już wielu sposobów (jak zabezpieczyć qpę kiedy nie ma mnie w domu :evil: a akurat się pojawi ) niestety nie mam pomysłu :cry:
kryta kuweta odpada -koty nie chcą do niej wejść :evil:
używam bardzo drobnego żwirku- bo suczka "panierowanych " nie jada :roll:

ale może dość już o gównach :wink:

cieszę się,że persikowi lepiej :P
cieszę się,że Gabrysia ma się dobrze :P
i ciesze się,że jakoś to ogarniasz :P
pozdrowienia-Werka


Obrazek

Werka1

 
Posty: 839
Od: Nie sie 01, 2004 13:49
Lokalizacja: trójmiasto

Post » Nie lis 02, 2008 10:33

Werka1 pisze:kryta kuweta odpada -koty nie chcą do niej wejść :evil:
używam bardzo drobnego żwirku- bo suczka "panierowanych " nie jada :roll:


He...he... zamknięta kuweta to półśrodek. Do jednej Bambosz się włamał wywalając łbem drzwiczki :evil: .

Anka

 
Posty: 17254
Od: Sob mar 08, 2003 21:23
Lokalizacja: Gdynia

Post » Nie lis 02, 2008 10:36

Nie da rady dość o kupalach....
jest to podstawowe zajęcie dnia... :roll: :roll: :lol: :lol:

Cieszmy się wszystkie ja i koty,że Charlie gryzie...
Trzymać tak dalej....

No dobrze , dobrze Aniu , współczujemy,że to Ciebie.... :(
Obrazek...Obrazek...Obrazek...

kristinbb

 
Posty: 40068
Od: Nie cze 03, 2007 20:32
Lokalizacja: Elbląg

Post » Nie lis 02, 2008 11:03

Też miałam problem z moją Tiką.
Zawartość kuwety była wiecznie przez nią wyjadana.

Znalazłam na to sposób.
U mnie się sprawdził.
Daję jej co jakiś czas podśmierdnięte mięso, takie trochę potrzymane, aby woniało.
Ktoś mi kiedyś tak poradził...
Ostatnio edytowano Nie lis 02, 2008 11:05 przez CoToMa, łącznie edytowano 1 raz
...

CoToMa

Avatar użytkownika
 
Posty: 34548
Od: Pon sie 21, 2006 14:34

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Lifter i 14 gości