Noooo.... I żeby potem nie było - jak to powiedziała pewna książniczka, kiedy po zaczarowanym pocałunku swojego kocurka ten przemienił się w czarownego, pięknego księcia z bajki - PO CO JA CIEBIE KASTROWAŁAM, BUUUU......
Dziękuję wszystkim za dobre rady. Jednak mizianie wygrało. Też tak myślałam, ale zanim dojdzie do miziania musi być złapanie, a to nie lada sztuka. I jednak strs. Kot ucieka a ja go gonię. Nie mam transporterka, żeby siedział w jednym miejscu. A jak już go złapię to muszę trzymać za karczycho, żeby mnie nie pogryzł i żeby nie uciekł. Oj , biedny jest ten Tygrysek.