u mnie w domu zawsze kochano pieski i marzeniem byl duzy, silny, wierny Przyjaciel Czlowieka. Nie mielismy jednak dlugo zwierzat, bo piec osob, male mieszkanie, szkola, praca; nic orginalnego.
Piesek byl za to zawsze u dziadkow. Ja wychowalam sie z bardzo madrym i kochanym wilczurkiem- wozil mnie na sobie, pozwalal spac w budzie na podworku

pewnego dnia nawet uratowal mnie przed wieelkim kogutem- az piora lecialy

Doks byl milosierny ale i tak byl rosol na obiad
Ja tez zawsze myslalam o psie- mialam taki obraz i doswiadczenie zwierzaka, ktory wszystko wie, wszystko rozumie, wyczuwa moje nastroje i potrzeby i troszczy sie o nie.
Ale pojawil sie Lunek. Wielka milosc mojego zycia, najwieksze Skarbiatko. Cieplutkie i mieciutkie, uroczo mruczace ale z niesamowicie ostrymi pazurkami! Lunek jest niezalezny, przychodzi sie przytulic kiedy chce, jest tajemniczy, oszczednie dawkuje swoja milosc i przywiazanie ( akurat bo mu uwierze, ze jak sie obrazi to pojdzie do innej piaskownicy

)
Teraz moi rodzice maja juz domek i psa. Figo jest kochany, wierny, ponad wszystko przywiazany do mojej siostry. I chociaz nie mieszka ze mna, zawsze cieszy sie kiedy przychodze, ma dla mnie wiele serca i slinki
A ja sobie mieszkam z moim Luniaczkiem i tak sobie mysle, ze nie zamienilabym Lunka na zadnego psiaka. Jestem zakochana w moim kocie i we wszystkich Kotach.
Niemniej psiaki sa super. Te zwierzaki nie tylko po prostu sie roznia- one sie wspaniale uzupelniaja. Wniosek nasuwa sie sam
