
Biore wszak Luniaka na kolanka, drapie szyjke i uszko i tlumacze najbardziej po kociemu jak potrafie: Szczurki nie sa do zjadania, tylko do kochania. Swoja droga swietnie dziala wowczas jako mantra na sen- polecam

Gini natomiast od szczurzej strony: Koty zjadaja szczury. Nie wiem czego nie rozumie- koty, zjadaja czy szczury, faktem jest jednak, ze cwicze spostrzegawczosc, refleks i logiczne szczurzo- kocie myslenie (co jeszcze moze zrobic szczur aby wyjsc do kota, co moze zrobic kot aby wziasc sobie szczura).
No i dzisiaj byla wiec wycieczka relaksacyjno- edukacyjna. Szczurka pod moja bluzka czula sie cudownie, spala grzecznie na zajeciach a bawila sie i miziala w przerwach. Z jednym wyjatkiem na cwiczenia, na ktorych wrocila ze sciaga przylepiona na brzuszku

Za to Luniak obwachuje mnie teraz niepewnie i chyba nie mam co liczyc na choc kawalek poduszki dzis w nocy. No chyba ze Kicius sie "poswieci" i zamiast spac pobawi sie, "niechcacy" demolujac mieszkanie.
Twigunia conieco zjadla i chociaz wciaz z nia kiepsko, po szkole poufale gryznela mi palec.
No tyle mojego zwierzecego oporzadzania. Wszystko napite, najedzone, wysiusiane i posprzatane, to moze nawet ja zjem obiadek?