Czarno-biały kocurek

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Nie lis 16, 2003 23:23 Czarno-biały kocurek

W piatek poszłam dać "bazarkowemu owczarkowi" jeść. Niestey psa nie było więc zaczęłam obchodzic znane miejsca. w których pies bywa. I niestety znalazłam ... ale czarno-białego, około czteromiesięcznego kocurka. Kociak z uporem maniaka wbiegał do sklepu spozywczego a ekspedientki z uporem maniaka wyrzucały kocine na dwór. Pochodziłam po okolicznych domach i sklepach ale nikt sie do kota nie przyznał. Dowiedzaiłam sie tylko, ze juz w czwartek tam był. Przez około godzine obserwowałam kota, ale ten tylko plątał sie między samochodami, szukał nie wiadomo czego i właził do sklepu, z którego był wyrzucany.
Niestety nie mogłam go u siebie nawet przechowć i w sobote musiałam go zawieźć do Konstancina :oops: :? (Wiem co mozna o tym pomysleć ale naprawdę nie miałam innego wyścia).
KOCUREK SZUKA WIĘC DOMU.
Jest niesamowicie inteligentny, ciekawski (nie chciał siedzieć w koszyku tylko na rękach i przez cały czas obserwował co sie dzieje za oknem autobusu). Jest bardzo kontaktowy i "przytulajkowy", chociaz jak mu sie cos nie podoba to Od razu "o tym mówi".
Kociak jest cały czarny "od góry", natomiast szyjke, kawałki łapek i brzuszek ma białe. I ma miedziane oczy.
ObrazekObrazekObrazek

beva

 
Posty: 739
Od: Nie maja 12, 2002 21:41
Lokalizacja: Otwock k/Warszawy

Post » Pon lis 17, 2003 22:11

Gdy byłam z tym kociakiem w azylu, był tam pewien "młody człowiek". Widać było, ze bardzo lubi koty. Okazało sie równiez, że jest czytelnikiem tego forum (a może nieraz sie "odzywa" ale nie wiem pod jaką "nazwą").
Poniewaz miałam "chetnego" na kota zadzwoniłam do p. Ireny z ta wiadomością a ona na to, że kotek jest juz "zaklepany" :lol: i to właśnie przez tego "młodego człowieka" który był u niej w sobotę. Tylko trzeba poczekac czy wszystko z kotkiem jest OK bo oczka zachodzą mu troszke "białym" :( .
Jezli możecie to "potrzymajcie" troche kciuki żeby koteczek był zdrów i zeby trafił do tego do "młodego człowieka". Wtedy miałby naprawdę bardzo dobry "dom i opiekę".
ObrazekObrazekObrazek

beva

 
Posty: 739
Od: Nie maja 12, 2002 21:41
Lokalizacja: Otwock k/Warszawy

Post » Pon lis 17, 2003 22:14

Trzymam !!

moni_citroni

 
Posty: 6548
Od: Czw sty 23, 2003 19:17
Lokalizacja: Europa ;)

Post » Pon lis 17, 2003 22:17

No oczywiscie ze trzymam :ok: :ok: :ok:

I ma mnadzieje ze ten "młody człowiek" jak juz bedzie mial tego koteczka zjawi sie bardziej aktywnie ;) i poopowiada, powkleja jakies foty :) :twisted:

ktosia

 
Posty: 2058
Od: Pon gru 02, 2002 18:29
Lokalizacja: Koleczkowo

Post » Pon lis 17, 2003 22:25

:ok:

Hana

 
Posty: 10886
Od: Pon lut 04, 2002 15:36

Post » Pon lis 17, 2003 22:26

trzymam mocno :ok: :ok:

Aggatt

 
Posty: 1958
Od: Sob sie 09, 2003 13:36
Lokalizacja: Caerphilly (kiedys Bydgoszcz)

Post » Wto lis 18, 2003 2:07

Witam milych Panstwa.
Jam jest "mlody czlowiek" ,a cudzyslow jest jak najbardziej na miejscu :). Pelen dobrych checi jestem ale nie wiem jak bedzie z tym cudenkiem. :? Juz sie tlumacze skad ta niepewnosc..Maly jest, jesli mozna tak powiedziec drugi w kolejce.
Bedac z wizyta u p. Ireny w Konstancinie spotkalem bowiem panne przecudnej urody, ktora to panna ma ok 2 m-cy, srebrne futerko pregowane, drobniutka budowe i motorek ktory slychac z daleka. Wpadlem momentalnie i koniec.
20 minut pozniej w drugim budynku azylu natknalem sie na p.Irene ktora przyjmowala wlasnie kotka przywiezionego przez Beve (pozdrawiam serdecznie).
Poniewaz chodza mi po glowie dwa futerka, i poniewaz kawaler ten zdaje sie byc zupelnie wyjatkowy(jesli wypada tak powiedziec o kocie nie obrazajac jego wspolplemiencow), decyzja ze to te i ze juz, zapadla poznym wieczorem.
Dlugo nie moglem sie zdecydowac i nagle trrach...i o to chodzi.
Tylko ze dzis pojawil sie problem.
Bylem tam po pracy bo nosi mnie okrutnie, przywitalem sie z panną motorek, poprzytulalem-alez to kruszyna jest maciupeńska-i poszedlem(niezbyt daleko bo ich klatki stoja obok siebie) do czarnobialego cudaka. I co sie okazalo? Wytzrymalem z nim na rekach ok 3 minuty :roll: Dluzej nie bo lobuz zdarlby ze mnie skore w calosci.3 min. wystarczyly na jedna reke. Slowo daje ze takiej skondensowanej zlosci nie widzalem dawno. Mieszkam z kocimi juz od dawna, ale ten diabelek nie nie ma sobie rownych pod tym wzgledem.
Moze taki juz jest, moze to ja tak na niego dzialam, moze za duzo zlego go spotkalo ostatnio i nie jest sobą...nie wiem.
Na pewno nie kazdy kotek musi byc przylepą i ja z tym moge zyc(chociaz latka lecą i powoli moje kosci domagają sie bardziej ogrzewania niz łomotu maymi lapkami spuszczanego :wink: ),ale chodzi o tę malą ktora byla wybrana pierwsza.
Ona sobie z czarnobialym nie poradzi w zaden sposob, nawet jesli jego temperament ostygnie nieco i krzywda fizyczna sie nie stanie to tlamszenie psychicze i terror widze na pewno. P.Irena zreszta tez powiedziala ze to moze nie byc szczesliwa dwojka.
Pewnie ktos napisze ze moga sie pokochac okrutnie;
moze tak, ale jest moim zdaniem duze ryzyko ze nie i wtedy maluch by musial wrocic do azylu :evil:
Takiej sytuacji nie chce, bo dla kociego musi byc oglupiajaca i potwornie stresogenna.
Za kazdym razem gdy odwiedzam koty p.Ireny slysze takie historie; adopcja i zwrot, adopcja i zwrot.Pewnie czasem nie ma lepszego wyjscia, ale i tak szlag czlowieka trafia ze zwierzaki są traktowane tak przedmiotowo. uhh
Zobaczymy jak sie sytuacja rozwinie do soboty(bede odbieral panne motorek dopiero wtedy bo jeszcze kwarantanna trwa klatkowa)jesli maly ochlonie nieco i pokaze lepsze strony swojego charakteru to bede szczesliwy mocno, a jak bedzie tak jak jest to pewnie pojdzie ze mna inne cudo.
A tego diabelca wezmie ktos kto potrzebuje sparingpartnera albo mordercy "tesciowej" :twisted:.
Kotek jest cudo we futrze i ktos przed nim padnie plackiem na bank.
Jesli juz jest chetny czlowiek, to ja ze swoimi watpliwosciami laduje oczywiscie na drzewie, a pannę motorek zabiore z kims spokojniejszym kogo tam zapewne znajde :wink:

Nadzieje mam ze nie zamotalem za bardzo
i pytanie lamerskie: skad sie wzielo okreslenie TŻ?

dedmuha

 
Posty: 32
Od: Śro paź 01, 2003 16:11
Lokalizacja: Wa wa mokotow

Post » Wto lis 18, 2003 4:54

Przyszla mi do glowy jeszcze jedna rzecz z ktora powinienem sie tu zglosic wczesniej. TO w zwiazku z chorujacymi zwierzakami o ktorych na forum sporo ostatnio niestety.
W miare zwiezle sie postaram...

Dwa miesiace temu odszedl nasz(moj i zony)kotek.
Pysio mial ok 5 miesiecy i byl z konstancinskiego azylu. Znalazlem go tam i wybralem(wierze ze on mnie troche tez) po kilku miesiacach wachan i szukania "tego jedynego" kotka. Szukalem dosc dlugo bo zeszlorocznej zimy musielismy uspic kotke ktora mieszkala z nami wiele lat i dlugo nie moglismy sie pogodzic z jej odejsciem. Pisze tak lakonicznie bo tosmutna sprawa, a ja sie streszczac mialem.
Pysio byl w nienajlepszej kondycji; oczyska zapaskudzone, kichal jak opetany, chudy jak patyk i futro jak garsc klakow sterczacych na wszystkie strony.
Wet go okreslil jako :bladziuto oj bladziutko...
Stwierdzono ogolny stan zapalny i zaczelo sie leczenie. Kociak przyjmowal takie ilosci zastrzykow, ze mi skora cierpla, a on byl grzeczny jakby wiedzial ze trzeba i tylko przy czyszczeniu uszek protestowal mocno. Pacjent idealny chyba.
Po ok 2-3 tygodniach kuracji wyszedl na prosta i zaczal pokazywac co potrafi mlody zdrowy kotek :twisted:
Weci kazali poczekac ze szczepieniami az sie ustabilizuje po tych prochach i zacznie zyc wlasnym zyciem.
Niestety radosc trwala jakies dwa tygodnie.
Zaczelo sie od wysokiej temperatury i apatii - do weta - antybiotyk jakis konski i temperatura spadla humor troche lepszy, ale na chwile bo przyszlo calkowite niejedzenie i pusto w kuwecie. Mordega trwala 10 dni. W tym czasie bylo karmienie i pojenie na sile, kroplowki,qpa i siusiu jak na lekarstwo, ale za to wymioty z robalami. Oczywiscie co dzien u weta na kroplowy i antybiotyk co chwila inny.
Po 10 dniach stracilem wiare w naszych lekarzy i poszedlem do innej przychodni...moze gdybym to zrobil wczesniej to by sie udalo...niestety w czasi drugie wizyty u nowego weta Pysio umarl.
Teraz martwi mnie ze nie zdiagnozowano choroby w zaden sposob, ale ja nie bylem w stanie go wypuscic z rąk i nie zdecydowalem sie na sekcje.
Wiem ze to moze nieco chisteryczna reakcja jak na "mlodego czlowieka" i zly jestem na siebie, bo nie wiem teraz czy moj dom jest bezpieczny dla nowych kocich. Wtrakcie leczenia byly wszelkie badania zrobione i jesli dobrze pamietam zle okreslaly stan watroby,reszta w normie.
Powiedzcie czy moj opis wystarczy zeby wykluczyc tyfus?
Moge podac czym Pysio byl leczony i dokladne wyniki badan bo prosilem o wydruki z pierwszej lecznicy i gdzies tu chyba sa.
help

dedmuha

 
Posty: 32
Od: Śro paź 01, 2003 16:11
Lokalizacja: Wa wa mokotow

Post » Wto lis 18, 2003 9:10

Odnośnie Pysia to szkoda, że jednak nie postawiono diagnozy :(. Jeśli to było coś groźnego wirusowego, to zarazki nadal mogą być w Twoim mieszkaniu... mogą zarazić kolejnego kotka... A w takim skupisku jak Azyl niestety nie trudno o złapanie czegoś. Miejmy jednak nadzieję, że to nic takiego.

A odnośnie tego nerwowego kotka, to może on po prostu stresuje się byciem w Azylu??? :roll: Nigdy nie był w takim miejscu. Moja Puma, mimo że domowa, to na rękach wysiedzi tylko wtedy kiedy sama chce (czyli prawie nigdy), a wszelkie głaskania odbywają się na podłodze. A to że ten kotek wytrzymała u Ciebie na rękach AŻ trzy minuty, to i tak dużo. W końcu byłeś kolejną obcą osobą w jego krótkim życiu. :!:
A na koteczkę nie musi absolutnie reagować agresją - w końcu to też kot, mały, towarzysz zabaw. Nafuka na początku, obwącha i zaczną się bawić. Na pewno tak będzie. A to, że ludzie zwracają koty do Azylu to niestety często jest tak, że nie chcą włożyć wysiłku w oswojenie nowego kotka :evil: , chcą by ten nowy i "stary" od razu się dogadały. A te fukają (to normalne) i ludzie się zniechęcają :evil: . A przecież na prawdę prawie każdy kot się dogada z drugim!! trzeba tylko dać im trochę czasu.

Oba kotki, które wybrałeś są bardzo młode i mają 99% szans na dogadanie się. A mała na pewno da sobie radę z większym W końcu też ma zęby i pazury :twisted: . I nie licz na to, że nie będzie tupotu "tysiąca" nóg. Przy młodych kotach jest to nieuniknione :lol:

A TŻ to Towarzysz/szka Życia.
Obrazek
http://www.forastero.pl hodowla kotów brytyjskich

Mysza

Avatar użytkownika
 
Posty: 39656
Od: Pon cze 02, 2003 10:17
Lokalizacja: prawie Kraków

Post » Wto lis 18, 2003 15:14

Mysza_dzieki za odpowiedz

Sprostuje od razu ze to nie czarnobialy nie wytrzymal dluzej u mnie na rekach tylko ja wymieklem.
Mysle ze on moglby mnie objadac do tej pory :twisted: .
Lomotanie kopytami nocno-poranne tez znam i przeciez dla tego rowniez chce miec mlodziez w domu zeby cos sie dzialo :) .
Mam nadzieje ze niepotrzebnie sie martwie i ze kocurek sie troche oswoi i nie bedzie za mocno dreczyl drugiego malucha.
Tak jak pisalem jest jeszcze pare dni na uspokojenie emocji i zobaczymy jak bedzie.
Dotychczas nie bylo konfrontacji bo kwarantanna nie pozwala, a maly troche niepokoil p. Irene, ze za spokojny 8O .
Na moj gust to on najpierw zamordowal wroga(mnie znaczy), potam wciagnal miche cala zarelka w sekunde i poszedl lulu :wink: .
Ale ja doswiadczenie z malymi mam zadne wiec slucham co mowia madrzejsi...
Co sie tyczy zarazkow w domu to mam nadzieje ze ich nie ma , ale tu chodzi raczej o sposob na uzyskanie pewnosci...i dlatego Wam zawracam glowe bo nie mam pomyslu co powinienem zrobic.
pozdrawiam
dedmuha zwany krzysztofem rowniez

dedmuha

 
Posty: 32
Od: Śro paź 01, 2003 16:11
Lokalizacja: Wa wa mokotow

Post » Śro lis 19, 2003 22:23

W OBRONIE KOCURKA
Niech cie pozory nie mylą. Koteczek może i jest "zabawowy" ale nie sądzę żeby zrobił jakąś krzywdę kociczce albo, ze bedzie ja bardzo męczył.
Kociczki to cwane bestie :wink: . Moja kotka np. ostatnia trafiła do mojego domu a to ona rządzi wśród kotów. Ona je najnormalniej w swiecie leje. Czarny omija ja duzym łukiem, kawałki sierści Rudego fruwaja po mieszkaniu (jak go nieraz przydusi za gardziołko to aż muszę interweniować), a musze powiedzieć że kotka jest duzo mniejsza od kocurów.
Sądzę, że kociaki powinny sie dogadać, a jak jeden jest spokojny a drugi nieco rozrabiaka to przynajmniej bedzie prowokował do zabaw :) .
A kocurek jest jak to mały, ciekawy wszystkiego "stworek". Przez ten czas jak go wiozłam to robił różne rzeczy: rozglądał sie dookoła, troche przysypiał, mruczał, robił "byczki" z moja brodą, przeciagał sie prostując łapki na mojej twarzy, podgryzał moje ręce i kurtkę, ale właściwie przez 2,5 godz. wytrzymał na moich rękach nie sprawiając mi przy tym zadnych kłopotów.
Kotek tez bardzo ciekawie zachowuje się w nowym miejscu - najpierw prycha i warczy a jak stwierdzi, że otoczenie "nie robi mu krzywdy" to od razu spuszcza z tonu.
Jeżeli chodzi o to, że prawie zamordował twoją ręke :? , to weź pod uwage to, że kocurkowi może sie troche nudzic w klatce, więc energia może go troche rozpiera ...
ObrazekObrazekObrazek

beva

 
Posty: 739
Od: Nie maja 12, 2002 21:41
Lokalizacja: Otwock k/Warszawy

Post » Czw lis 20, 2003 1:08

dziekuje za odzew. juz stracilem nadzieje ze ktos jeszcze napisze :oops:
Dzielny zwierzak z Twojej dziewczynki :wink: musi miec charakterek...
I nie musisz sie wstawiac za czarnobialym..
W sobote przywioze do domu dwa kotki i mam nadzieje ze ten rozbojnik bedzie ze mna.
Jesli sie nie da uglaskac to coz :| , sama wiesz ze jest tam cala masa biedakow i wsrod nich jakis pewnie bedzie bardziej chetny.
A kocurek jest przeciez super i jak z czasem zlagodnieje ktos go przygarnie na bank.
I prosze nie miej mi za zle wahania.
Troche mi glupio ze tak grymasze, ale przeciez nie robie nic niewlasciwego wybierajac kotka z ktorym przypadniemy sobie do gustu calkiem bezwarunkowo..

A sprawa ew. zarazkow w domu?
Moze ktos ma pomysl jak uzyskac pewnosc ze ich nie ma.
Prosze poradzcie mi cos jesli macie doswiadczenie w tym temacie.
Czy jesli np. pokaze wyniki badan i opis leczenia Pysia jakiemus dobremu lekarzowi, to bedzie on w stanie stwierdzic co za chorobsko go zmoglo?
I jeszcze gdybyscie mogli takiego speca wskazac, bo ja juz nie znam zadnego ktoremu chcialbym zaufac.
Jesli trzeba cos z tym zrobic to musze sie spieszyc bo koci juz w sobote :D ,
i dla tego prosze Was bardzo o mozliwie szybka reakcje

dedmuha

 
Posty: 32
Od: Śro paź 01, 2003 16:11
Lokalizacja: Wa wa mokotow

Post » Czw lis 20, 2003 11:26

Vet mógłby zapewne domyślić się czegoś po wynikach badań itd., jednak zawsze będzie to tylko hipoteza, a nie pewność.

O metodach odkażania domu możesz poczytać w wątku Ryśki o panleukopenii - nie wszystkie są łatwo dostępne, ale trochę dałoby się zastosować.

Poza tym - jak szybko mógłbyś zafundować kociastym szczepienie?

Estraven

 
Posty: 31460
Od: Pon lut 04, 2002 15:30
Lokalizacja: Poznań

Post » Czw lis 20, 2003 11:43

Ja Ci polecę lekarza. Moim zdaniem on wie wszystko.
Jacek Lesiak tel: 0501 744-443. Mieszka na Mokotowie , pewnie możesz się z nim umówić i pokazać wyniki badań.
ObrazekObrazekObrazek

Maryla

 
Posty: 24802
Od: Pt sie 22, 2003 9:21
Lokalizacja: Świder

Post » Czw lis 20, 2003 13:20

Estraven_juz przeczytalem i wyglada na to ze najlepiej byloby spalic chalupe i postawic od nowa..wyrtzymale okrutnie te zarazki 8O .
Zaopartrzylem sie w chemie i dzis bede pryskal i szorowal.
Szczepienia nie mam pojecia kiedy i dlatego prosilem o namiar na jakiegos lekarza ktory jest mistrzem swiata i bedzie prowadzil moje koty na stale.
(Dziekuje Maryla_myslalem tez o klinice na Gagarina 5, bo dobre rzeczy o niej ludzie pisza)
Zwerzaki wygladaja na zdrowe, jedza i zalatwiaja sie ok, pchel tez niet. Na pewno trzeba robale wytluc i zrobic szczepienia, tylko co jest wazniejsze i czy kolejnosc jest obojetna..? jeden metlik mam... :roll:
juz dzwonie do doktora

dedmuha

 
Posty: 32
Od: Śro paź 01, 2003 16:11
Lokalizacja: Wa wa mokotow

[następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot], misiulka, puszatek i 43 gości