Dzięki wszystkim za pamięć. (Znowu nie było neta

)
Lepiej może jest a może nie. Mikusia jak leżała tak leży. Zjadła rano o 5.30 i o 10.00 malutko. Pić nie chce. Muszę jej podawać zakraplaczem aby po parę kropelek, bardzo siię na mnie złości. Byliśmy u weta oczywiście. Znowu dostała wielgachną, okropną kroplówę. Ma gorączkę 39,6 stopni.
Gardełko, jama ustna ładna bez zaczerwień, nadżerek. Dostała jeszcze dwa zastrzyki, po pierwszym wściekla się i zaczęła lamentować, drugiego tak nie chciała że zaczęła mnie gryźć. Wetka patrzyła ze zdziwieniem jak z niej wścieklizna. Musieliśmy jej do drugiego kłucia nakryć łepetynkę ręcznikiem. Szczerze mówiąc ja nie czułam żeby mnie bolało to jej gryzienie, chyba z przejęcia. Ja tam wcale jej się nie dziwię, sama bym gryzła jakby mnie tak kłuli.
Antybiotyk w zastrzyku to był synulox, a ten drugi zastrzyk to hmm bardzo niewyraźnie tu pisze, coś jakby optienam no ale nie wiem, przynajmniej opti... raczej na pewno. Jutro znów na zastrzyki i jak nie zacznie pić to kroplówa.
Niestety Mikusia dalej tylko leży i śpi lub obserwuje, ciągle NIE JE i NIE PIJE. Siku nie robiła

Poczytam sobie podobne wątki może o syjamach, one też nie chciały jeść, może coś podpowie mi ten wątek. Bardzo mi jej szkoda, chciałabym, żeby już biegała, no przynajmniej chodziła i jadła i piła.
Przynajmniej z wetki jestem zadowolona, wygląda że wie co robi i wlewa we mnie troche optymizmu. Na zastrzyki przynajmniej do soboty mam chodzić, potem antybiotyk do domu...a kroplówki tak długo az zacznie pić
No to ślijcie te pozytywne fluidy bo bardzo sie martwię
