Witam milych Panstwa.
Jam jest "mlody czlowiek" ,a cudzyslow jest jak najbardziej na miejscu

. Pelen dobrych checi jestem ale nie wiem jak bedzie z tym cudenkiem.

Juz sie tlumacze skad ta niepewnosc..Maly jest, jesli mozna tak powiedziec drugi w kolejce.
Bedac z wizyta u p. Ireny w Konstancinie spotkalem bowiem panne przecudnej urody, ktora to panna ma ok 2 m-cy, srebrne futerko pregowane, drobniutka budowe i motorek ktory slychac z daleka. Wpadlem momentalnie i koniec.
20 minut pozniej w drugim budynku azylu natknalem sie na p.Irene ktora przyjmowala wlasnie kotka przywiezionego przez Beve (pozdrawiam serdecznie).
Poniewaz chodza mi po glowie dwa futerka, i poniewaz kawaler ten zdaje sie byc zupelnie wyjatkowy(jesli wypada tak powiedziec o kocie nie obrazajac jego wspolplemiencow), decyzja ze to te i ze juz, zapadla poznym wieczorem.
Dlugo nie moglem sie zdecydowac i nagle trrach...i o to chodzi.
Tylko ze dzis pojawil sie problem.
Bylem tam po pracy bo nosi mnie okrutnie, przywitalem sie z panną motorek, poprzytulalem-alez to kruszyna jest maciupeńska-i poszedlem(niezbyt daleko bo ich klatki stoja obok siebie) do czarnobialego cudaka. I co sie okazalo? Wytzrymalem z nim na rekach ok 3 minuty

Dluzej nie bo lobuz zdarlby ze mnie skore w calosci.3 min. wystarczyly na jedna reke. Slowo daje ze takiej skondensowanej zlosci nie widzalem dawno. Mieszkam z kocimi juz od dawna, ale ten diabelek nie nie ma sobie rownych pod tym wzgledem.
Moze taki juz jest, moze to ja tak na niego dzialam, moze za duzo zlego go spotkalo ostatnio i nie jest sobą...nie wiem.
Na pewno nie kazdy kotek musi byc przylepą i ja z tym moge zyc(chociaz latka lecą i powoli moje kosci domagają sie bardziej ogrzewania niz łomotu maymi lapkami spuszczanego

),ale chodzi o tę malą ktora byla wybrana pierwsza.
Ona sobie z czarnobialym nie poradzi w zaden sposob, nawet jesli jego temperament ostygnie nieco i krzywda fizyczna sie nie stanie to tlamszenie psychicze i terror widze na pewno. P.Irena zreszta tez powiedziala ze to moze nie byc szczesliwa dwojka.
Pewnie ktos napisze ze moga sie pokochac okrutnie;
moze tak, ale jest moim zdaniem duze ryzyko ze nie i wtedy maluch by musial wrocic do azylu
Takiej sytuacji nie chce, bo dla kociego musi byc oglupiajaca i potwornie stresogenna.
Za kazdym razem gdy odwiedzam koty p.Ireny slysze takie historie; adopcja i zwrot, adopcja i zwrot.Pewnie czasem nie ma lepszego wyjscia, ale i tak szlag czlowieka trafia ze zwierzaki są traktowane tak przedmiotowo. uhh
Zobaczymy jak sie sytuacja rozwinie do soboty(bede odbieral panne motorek dopiero wtedy bo jeszcze kwarantanna trwa klatkowa)jesli maly ochlonie nieco i pokaze lepsze strony swojego charakteru to bede szczesliwy mocno, a jak bedzie tak jak jest to pewnie pojdzie ze mna inne cudo.
A tego diabelca wezmie ktos kto potrzebuje sparingpartnera albo mordercy "tesciowej"

.
Kotek jest cudo we futrze i ktos przed nim padnie plackiem na bank.
Jesli juz jest chetny czlowiek, to ja ze swoimi watpliwosciami laduje oczywiscie na drzewie, a pannę motorek zabiore z kims spokojniejszym kogo tam zapewne znajde
Nadzieje mam ze nie zamotalem za bardzo
i pytanie lamerskie: skad sie wzielo okreslenie TŻ?