Łódź, Lemur - i zatrzymała go AgaPap... i był szczęśliwy [']

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Śro cze 18, 2008 10:58

NO nie bardzo w to wierzę, bo nikt nie chce być posznytowany i podziurowany na swoich czterech kończynach, ale może, tylko gdzie on jest? :( Jakbyście gdzieś znalazły taki domek to nawet gotowa jestem płacić alimenty na niego. :lol:

Nawet sedatif na niego nie działa, bierze już drugi tydzień i nic. Najbardziej pomaga złapanie za kark, przygięcie do podłogi i udowodnienie kto tu rządzi. No na jakis czas pomaga :twisted:
Na pweno też wpływ miało to, że mieszka w tym mieszkaniu sam bo mój TŻ to nie śpieszy się ze skończeniem remontu :roll: :twisted: :twisted: :twisted:
19.11.10 - Tosia (*) - kocie dziecko, któremu los dał tak mało czasu
26.08.11 - Czikita (*) moja pierwsza kocia miłość - przyszła, zabrała moje serce i odeszła tak szybko
14.12.12 - Felciu (*) zawsze będziesz z nami
26.04.14 - Papaja (*) najsłodsza strachliwa królewna, takiej już nie będzie
31.07.17 - Rudolf (*) moja najukochańsza kocia pierdoła

AgaPap

 
Posty: 8937
Od: Pt sie 31, 2007 6:49
Lokalizacja: Katowice i trochę Świdnica

Post » Wto paź 14, 2008 9:41

Aga a co u Lemurka?

gosiaa

 
Posty: 22354
Od: Sob lut 10, 2007 18:59
Lokalizacja: Łódź

Post » Śro paź 15, 2008 6:54

A u Lemurka trochę się działo ostatnio i to nie najlepszego. Ale juz jest mam nadzieję ok. Mało przez niego na zawał nie padłam.

Właściwie już od operacji na oczku wiedzieliśmy, że Lemurek z czasem będzie musiał mieć robione zęby, ale trochę się wszystko odwlekało i odwlekało. Najpierw tuczyliśmy i wybijaliśmy robale, potem doprowadzaliśmy do porzadku zniszczone jelitka.
Od wakacji jednak oddech Lemurka zrobił się nie taki, a wiadomo, że on ma traume poschroniskową, co objawia się tym, że na żywca nic nie można przy nim zrobić ani mu objerzeć.
Na początku zaczął się slinić, a z pyszczka śmierdziało mu tak, że nie można było koło niego już spać. Umówiliśmy się z naszym wetem na czyszczenie zębów za dwa tygodnie chyba, ale trza to było prawie na "erce" jechać, bo zaczęło mu wszystko krwawić.

Pojechalismy, pan wet nasza zabrał kotecka, dał mu głupa i kazał nam pójść sobie co najmniej na godzinę gdzieś. Poszlismy do Lidla na zakupy.
Przy czym po 15 minutach był telefon, cobyśmy sobie nie oszczędzali na czasie bo to jednak potrwa dłużej, bo ona ma zęby w strasznym stanie. :(

Następny telefon był po kolejnych 10 minutach żebysmy jechali do niego szybko, bo jest powaznie i trza szybko porozmawiać. W tym momencie mało zawału nie dostałam, a ręce to mi się tak zaczęły trząść jak nigdy.

Cd potem, bo przyszła dyrekcja i musze poudawać, że pracuję. :D
19.11.10 - Tosia (*) - kocie dziecko, któremu los dał tak mało czasu
26.08.11 - Czikita (*) moja pierwsza kocia miłość - przyszła, zabrała moje serce i odeszła tak szybko
14.12.12 - Felciu (*) zawsze będziesz z nami
26.04.14 - Papaja (*) najsłodsza strachliwa królewna, takiej już nie będzie
31.07.17 - Rudolf (*) moja najukochańsza kocia pierdoła

AgaPap

 
Posty: 8937
Od: Pt sie 31, 2007 6:49
Lokalizacja: Katowice i trochę Świdnica

Post » Śro paź 15, 2008 6:57

jej to czekam na ciag dalszy jak na szpilkach.

Layla tez miala tragedie w paszczy- a oni prawie jak duchowe rodzenstwo.
te Tragedie zlikwidowalam jej przy sterylce bo jak chrupy jadla to wrzeszczala jak nie wiem, ale po zrobieniu zabkow widac bylo ze jest jej lepiej.

Etka

 
Posty: 10169
Od: Nie wrz 24, 2006 11:25
Lokalizacja: Poznań

Post » Śro paź 15, 2008 7:19

no i co było dalej ? 8O
Obrazek

pisiokot

 
Posty: 13011
Od: Śro maja 03, 2006 15:37
Lokalizacja: Łódź

Post » Śro paź 15, 2008 8:03

AgaPap pisze:Następny telefon był po kolejnych 10 minutach żebysmy jechali do niego szybko, bo jest powaznie i trza szybko porozmawiać. W tym momencie mało zawału nie dostałam, a ręce to mi się tak zaczęły trząść jak nigdy.

Cd potem, bo przyszła dyrekcja i musze poudawać, że pracuję. :D


nie miałaś czasem w rodzinie kogoś o imieniu Alfred? Hitchcock się nazywał... :twisted:
Georg ['] Klemens ['] Miriam [']

Georg-inia

 
Posty: 22395
Od: Czw lut 02, 2006 12:13
Lokalizacja: Łódź

Post » Śro paź 15, 2008 8:09

No ładnie. Co za paskudne stopniowanie napięcia ;)

mokkunia

 
Posty: 22181
Od: Wto gru 20, 2005 18:14

Post » Śro paź 15, 2008 8:38

Juz jestem, ciężko się w pracy pisze, bo przeszkadzaja ciągle, a w domu to dalej mam spsutą klawiaturę w laptopie, a producent zbankrutował i teraz z orange kopiemy się o reklamację, bo to jest laptop z wbudowanym internetem. Pisze dalej.

Jak weszłam do lecznicy to pierwszy widok to Lemurek na stole zabiegowym zakrwawiony jak zarżnięte prosię. Makabra. Słabo mi się zrobiło, ale od razu spoojrzenie na brzuszek i ulga - oddycha. :D

Okazało sie, że w pyszczku kotecek ma jeden wielki gnój, częśc zębów prawdopodbnie kiedyś tam powypadała sama, część praowdopodobnie od jakiegoś uderzenia była połamana i tylko albo same korzenie wystawały, albo kikutki, które kaleczyły bardzo język i dziąsła. Na jezyku miał rany z nadżerkami, które mu krwawiły i praktycznie resztę zębów do usuniecia.
Pan wet w dpiewszej chwili jak to zobaczył to obawiał się, że te nadzeerki na języku to od kalci, ale potem jednak doszedł do wniosku, że to od zebów. Udało mu się, z przerwami poczyścić te zęby, ale powiedział nam, że on wiecej nie jest w stanie mu pomóc, bo trzeba szukać gabinetu z całym specjalistycznym sprzetem do usuwania tych korzeni i resztek zębów.

Najgorsze było to, że jak zblizał sie tym czymś żeby kamień usunąć to już na kilka milimetrów od zeba dziąsło pękało i krwawiło i dlatego taki był zakrwawiony. Tak, że robił troche, potem przecierał mu te rany cytryną coby sie momentalnie zasklepiły i robił dalej.

Wet wyczyścił mu te ząbki na tyle ile mógł i żeby mu trochę ulżyć i dać czas na poszukanie gabinetu, który dokończy te zęby i korzenie wyrywać. No i żeby od razu znów go nie narkozowac. Dostaliśmy antybiotyk w zastrzyku i pojechaliśmy do domu. Potem dopyszczkowo dostawał marbocyl (bardzo dobry antybiotyk na zapalenia wszelkich tkanek miękkich - polecam, a miał do tego jeszcze uboczne działanie - przepuszczam, że mu jelitka dokończył leczyć, bo od tej pory jak Lemuś odwiedza kuwetkę to nie śmierdzi :D 8O ).
19.11.10 - Tosia (*) - kocie dziecko, któremu los dał tak mało czasu
26.08.11 - Czikita (*) moja pierwsza kocia miłość - przyszła, zabrała moje serce i odeszła tak szybko
14.12.12 - Felciu (*) zawsze będziesz z nami
26.04.14 - Papaja (*) najsłodsza strachliwa królewna, takiej już nie będzie
31.07.17 - Rudolf (*) moja najukochańsza kocia pierdoła

AgaPap

 
Posty: 8937
Od: Pt sie 31, 2007 6:49
Lokalizacja: Katowice i trochę Świdnica

Post » Śro paź 15, 2008 9:38

O, Matko Święta, biedny Lemek :strach:
powyrywaliście mu te resztki zębów do końca, czy to jeszcze przed nim ?
Obrazek

pisiokot

 
Posty: 13011
Od: Śro maja 03, 2006 15:37
Lokalizacja: Łódź

Post » Śro paź 15, 2008 9:53

Tak jest juz po :)
Lemur przyjechał do wrocławia, do mojego chirurga i ten zrobił porządek z jego paszczą.
A tu zdjecie Lemurka tego samego dnia, juz w domu
Obrazek
Obrazek

marcjannakape

 
Posty: 6643
Od: Pon cze 18, 2007 9:26
Lokalizacja: i znów Wrocław

Post » Śro paź 15, 2008 9:54

Ząbki popsute juz poszły sobie w chol.... :D

To czyszczenie to był zaraz pierwszy wekend września i jednak jak widziałam, że antybiotyk pomógł mu to chciałam trochę odczekać z drugą narkozą, ale pod koniec września widać było, ze jednak ten stan zapalny znów wraca i trza było szybko decydować, coby nie dopuścić do tego co wcześniej.

Wetów znaleźliśmy przez marcjannakape (to jej weci) i pojechaliśmy zaraz w pierwszą sobotę października. Przyznam się, że jechałam z duszą na ramieniu, bo jakieś takie miałam niedobre przeczucia (szczególnie, że było to krótko po odjeściu Maniusi od Anki z Gdańska, gdzie nikt sie nie spodziewał takiego obrotu sprawy, a mój wet też mówił, że stan jest taki, że możemy się spodziewać różnych rzeczy). TŻ mi się przyznał, że on też jechał zdenerwowany, bo mu sie jakieś morderstwa kotów w nocy śniły.

Ale wszystko poszło ok :D :D :D i okazało się, że stan paszczy Lemurka był całkiem dobry - wiec jednak antybiotyk + wcześniejsze czyszczenie dużo dały, bo z tego co wcześniej mówiłam wetowi, to spodziewał się, ze będzie dużo gorszy stan. Przy okazji zrobiliśmy Lemciowi wyniki i tylko wątrobowe ma minimanie pod dolną granicą, ale to tez mógł być wynik tych przejść.

A TERAZ NAJLEPSZE:

w poniedziałek, czyli 2 dni po zabiegu, przyszłam do mamy, bo my juz u siebie mieszkamy i zaczęłam koteczka miziać i słysze, że cośmu w nosku rzęzi. Myslę, sobie, cholera, pewnie spadek odporności, jazda do wrocławia + stres i kot sie zaziębił. :twisted: Kazałam mamie go obserwować i osłuchiwac czy cos tam bardziej nie dzieje się.
Przychodze na drugi dzień, znów kotecka miziam i co się okazało - Lemurek nie miał ani kataru, ani zaziębienia tylko on traktorkował :!: O.

Nie pamiętam już kiedy on tak robił co uwidacznia jak go te zęby musiały boleć.
19.11.10 - Tosia (*) - kocie dziecko, któremu los dał tak mało czasu
26.08.11 - Czikita (*) moja pierwsza kocia miłość - przyszła, zabrała moje serce i odeszła tak szybko
14.12.12 - Felciu (*) zawsze będziesz z nami
26.04.14 - Papaja (*) najsłodsza strachliwa królewna, takiej już nie będzie
31.07.17 - Rudolf (*) moja najukochańsza kocia pierdoła

AgaPap

 
Posty: 8937
Od: Pt sie 31, 2007 6:49
Lokalizacja: Katowice i trochę Świdnica

Post » Śro paź 15, 2008 9:58

AgaPap pisze:w poniedziałek, czyli 2 dni po zabiegu, przyszłam do mamy, bo my juz u siebie mieszkamy i zaczęłam koteczka miziać i słysze, że cośmu w nosku rzęzi. Myslę, sobie, cholera, pewnie spadek odporności, jazda do wrocławia + stres i kot sie zaziębił. :twisted: Kazałam mamie go obserwować i osłuchiwac czy cos tam bardziej nie dzieje się.
Przychodze na drugi dzień, znów kotecka miziam i co się okazało - Lemurek nie miał ani kataru, ani zaziębienia tylko on traktorkował :!: O.

Nie pamiętam już kiedy on tak robił co uwidacznia jak go te zęby musiały boleć.


No jak mogłas sie nie poznać 8) Na słuch Ci padło? :wink:
Obrazek

marcjannakape

 
Posty: 6643
Od: Pon cze 18, 2007 9:26
Lokalizacja: i znów Wrocław

Post » Śro paź 15, 2008 10:01

Kochany Lemuś!
jaki on sliczny na tym zdjeciu.

Aga a tak z ciekawosci...ile on wazy? :)

Etka

 
Posty: 10169
Od: Nie wrz 24, 2006 11:25
Lokalizacja: Poznań

Post » Śro paź 15, 2008 10:07

Etka pisze:Aga a tak z ciekawosci...ile on wazy? :)


Zaświadczam, że waży tyle i powinien wazyć kochany kot 8)

A tu kolejne foto:
Obrazek

Obrazek
Obrazek

marcjannakape

 
Posty: 6643
Od: Pon cze 18, 2007 9:26
Lokalizacja: i znów Wrocław

Post » Śro paź 15, 2008 10:14

ale cudne zdjęcie, to duże, Lemciu jaki z Ciebie piękny, piękny kot, mój bezzębniaczku kochany :1luvu:
Obrazek

pisiokot

 
Posty: 13011
Od: Śro maja 03, 2006 15:37
Lokalizacja: Łódź

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: kasiek1510, Paula05, puszatek i 102 gości