Nie masz co się martwić. Mój Klakier miał usuwane pojedyncze zęby co kilka miesięcy, bałam się o nerki tym bardziej, że kreatynina ciągle wędrowała do góry. W paszczy stan zapalny, rozpraszany sterydem miejscowo. W grudniu podjęliśmy decyzję o usunięciu wszystkiego. Po bardzo ciężkim zabiegu ostały mu się ino trzy kły.
Bilans - kot odżył, po zabiegu zaczął dość szybko jeść, ale my na BARFie, więc stopień rozdrobnienia jedzenia uzależniałam od samopoczucia Klakiera. Opuchlizna zeszła względnie szybko, kocur doszedł do siebie błyskawicznie.
Niestety, stan zapalny się odnowił, ale zęby nie były zagrożone. Mając w pamięci poprzedni zabieg, zdecydowaliśmy o podaniu antybiotyku (w grę wchodziła Convenia). Teraz Klakier jest na Zylexisie, farfocle się zmniejszają.
Czasem usunięcie zębów, nawet tych zdrowych, jest jedynym wyjściem. Szczególnie u kota, u którego nie za bardzo można już coś robić, bo ani steryd, ani podawanie antybiotyków na dłuższą metę nie są dobre. Permanentny stan zapalny w paszczy rzutuje na nerki chociażby, na samopoczucie i komfort życia zwierzaka.
Kciuki za operację