Złapało się coś czarnego, prawdopodobnie kocurek - zobaczymy. Po kilkunastu minutach złapałyśmy jeszcze bura kocicę - wdg. karmicielek, to matka, która zawsze daje bardzo chore mioty. Brzuch jej wisi i zastanawiałyśmy się, czy już urodziła, czy może jeszcze nie.
Dziękuję Ani, która została dłużej w pracy by zobaczyć kotkę - niestety koteczka już się okociła.
Odwiozłam ją pod wiadukt i wypuściłam. Pobiegła na drugą stronę i zniknęła w krzakach na dole, śledziłam ją aż do tego momentu, bo bałam się zejść tam w nocy, do tego parku
Jeszcze wczoraj myślałam by chodzić i szukać tych dzieci ale było strasznie ciemno i nawet nic inie było widać.
Nie wiem czy jest sens chodzenia i szukania tych niemowlaków? Moze ktoś coś doradzi? O ile ktokolwiek jeszcze tutaj zagląda.
Matka od Mostowiaków biegała wkoło klatki, ale nie dała się złapać - karmicielka próbowała, ale ja już bym chyba wolała, żeby jej tam nie było na miejscu - trzeba dodatkowo pilnować jeszcze jej.
Kotki ze Zbiorczej łapią karmicielki - a raczej próbują, dwie ciężarne przestały się pokazywać czyli prawdopodobnie okociły się już - wszystko opada w takich momentach. Dzieci Muszki nadal nie są zlokalizowane - mają koło 6 tygodni, można by było spokojnie już je zabierać a ją ciąć.
Strasznie mi przykro, ze nikt do nas nie zagląda, ja już nie mówię o pomocy na miejscu, skoro nikt nie moze, ale chociaż potrzymajcie czasem kciuki, bo mimo wszystko, czasem warto mieć wsparcie, pomaga.
Zostało nam jeszcze ponad 800zł i szkoda było by nie wykorzystać tego na pomoc bezdomniakom. To 10 wyciętych kotek, czyli około 40-50 kociaków mniej na wiosnę.