PcimOlki pisze:Jak nie urok. to sraczka.
Oj tak, zasikanie staje się o tyle męczące, że Filip zaczyna sobie hasać nawet po ławie

Bo zaczyna powracać do normalności i przejawia pierwsze chęci do zabawy ( co akurat cieszy)
Jak już będę pewna, że go nic nie boli, zacznę trening czystośći, tzn porozstawiam kuwetki w róznych miejscach. Ale nic na siłę bo nie chcę go całkiem zniechęcić. Jeszcze jakoś wytrzymamy, musimy.
Tymczasem głaskam go i miziam , próbując nieco wpłynąć na niego telepatycznie, co bardzo mu się podoba
Zdumiewające jest to, że on nadal bez problemu pozwala ogladać sobie brzuszek, tak jakby coś rozumiał.
A własnie teraz gryzie mnie po ręce bo zamiast głąskać go nadal, piszę na klawiaturze...
