Problem jest taki, mała koteczka Boni, (takie supr cudeńko od Rysi, przywiezione do Wrocławia), ma zdiagnozowaną chlamydiozę, mała jest w dobrych rękach, ale męczy sie już 4 tydzień. Paskudztwo, czyli choróbsko jest strasznie oporne, a na dodatek odwleka szczepienie. Zaczynamy się powaznie obawiać o zdowie kici, tym bardziej, że mała ma zdaje się słabą odporność (teraz jest na immunowicie) i jest koteczką po przejściach. Zależy mi na każdej informacji, która pozwoli uchronić kotkę przed ostatecznością - czyli szpikowaniem jej bardzo mocnymi lekami (wetka powiedziała, że jeśli przez nastepne tygodnie nie bedzie poprawy, to chyba nie będzie wyjścia).
