Smutno mi dzisiaj...
Tydzień pracy się skończył, a był ciężki - pracy dużo - zrozumienia i pomocy znikąd...ciągłe problemy, walka o wszystko, tumiwisizm innych, od których wiele zależy...czasami powstaje mur nie do przebicia...i trzeba to ciągnąć i pchać jakoś, choć nie mam do tego serca ani siły
Tyle, że mam taką naturę, że lubię i czuję się w obowiązku wykonywać swoje zadania rzetelnie...no, po prostu głupia jestem
Mam jakieś prehistoryczne podejście do obowiązków...chcę się z nich wywiązywać dobrze i w związku z tym ciągle dostaję po d...
No ale tydzień się skończył...weekend nastał, więc trochę weselej.
Zaglądam na forum...a tu wiadomość o Czesiu
Że odszedł
A Bungo tak się starała ...nie udało się...bardzo mi smutno
---
Kocińscy w dobrej formie - tylko Czester i Pyza trochę niezadowoleni, bo mamy mniej czasu i coraz zimniej się robi, więc nie wychodzimy zbyt często na spacery do ogrodu a i okno z kocią werandą zamknięte jest przez większość czasu...
Czester manifestuje niezadowolenie drapiąc w szafę

Pół biedy jak w dzień...ale jak zaczyna to robić w nocy...

to już gorsza sprawa...
---
Do ogrodu przychodzą koty sąsiadów - zwłaszcza jeden. Lubimy go bo jest bardzo miły - przybiega do nóg, kiedy tylko nas widzi.
Od czasu do czasu dostaje coś dobrego - mam nadzieję, że sąsiad nie ma nam tego za złe...
Tż mówi, że żal mu tego kota i gdyby to nie był kot sąsiada zza płotu, to by go porwał

Taaak...i kto to mówi...
Też mi żal kota - zmarnuje się pewnie...niekastrowany jest, wychodzący; zginie gdzieś marnie
---
Dziś zrobiło się już jesiennie dość. Zimno.
Trudne czasy nadchodzą...