Witam Was Kochani!
Muszę podzielić się z Wami moimi troskami z dwiema adoptowanymi ślicznotkami - Psotką i Juką.
Problem z Psotką miałam od pierwszego dnia adopcji - nic nie chciała jeść. Wykazywała, owszem, chęci do jedzenia, jednakże przy wyłożeniu żarełka do miseczki, wąchała i ... odchodziła. Do tego całą noc miauczała (brzmi to niczym płacz.. aż się w człowieku serce na pętelkę zawiązuje). Mijały dni.. A Psotka nadal nic. W końcu, wczoraj, pojechałam z nią do weta do schroniska, do cudownego człowieka - o nazwisku (a jakże!) zwierzęcym - doktora Raka

Lekarz zbadał ją dokładnie, zmierzył temp. (w normie, ufff!) i stwierdził: powiększenie szyjnych węzłów chłonnych, obolałe gardło - czyli górne drogi oddechowe chore. Psotka, ku swojemu przerażeniu, dostała serię trzech zastrzyków, którą z resztą ma powtórzyć w ten piątek. Oczywiście nie odbyło się bez pogryzienia moich rąk w panice.. Echh.. biedactwo.. Tak mi jej było szkoda.. Szczególnie, jak wiozłam ją i czułam jak się trzęsie ze strachu... Łzy to wciąż miałam w oczach. Uspokajałam ją jak mogłam.. Osiagnęłam sukces - zaczęła mruczeć

A tu... Kiedy wróciłam z nią do domu - czekała mnie niespodzianka, którą sprawiła mi sama Psotka! Otóż... Moja współlokatorka karmiła, pod czas mojej nieobecności, Jukę mokrą karmą prosto z puszki i zapomniała o niej, że leży otwarta na podłodze (ważne - to był posiłek z tuńczykiem whiskasa). Nagle - moja Psotka, rzuciła się jak opętana na to żarcie! I jadła i jadła i jadła.. Wniosek? To nie wynik choroby. To jest zwyczajna rozbójniczka, rozpieszczona hrabianka!

Je tylko to, co zawiera rybę (pod tym względem zachowuje się dokładnie jak moja kotka Nelly z Katowic)
Natomiast w tym teraz miejscu, proszę Was, Kochani moi, o radę w związku z drugą pięknisią - Juką. Współlokatorka, która u siebie w domu w Gorzowie Wlkp. ma wiele kotów, wyczuła pod palcami i wykryła wśród sierści - kleszcze

Ja mam za krótkie paznokcie by je wyciagnąć (poza tym - wolę tego nie robić, jeszcze pogorszę...), a współlokatorka nie potrafi ich wyciągać (robiła to jej mama).
Poradzcie mi - może znacie jakiś preparat do usuwania już zagnieżdżonych w skórze kleszczy? Jak pozbyć się tych drani z mojego kochanego aniołka?