Wiesz Mruczko78 miałam piękną i kochaną sunię, przywiózł ją ze wsi dobry człowiek (dozorca). Jak się okazało, że pies będzie duży, to otworzył drzwi i wyrzucił ją na schody. Dobry człowiek, bo przecież ani utopił, ani wywiózł do lasu, po prostu wypuścił, zwrócił wolność. Ghana nie była wysterylizowana, jeszcze wówczas sterylizacja była wielką rzadkością. Kiedy te zabiegi, jak mówisz - zaczęły wchodzić w modę, wysteryzowaliśmy ją. Niestety było już za późno. Wszystkie urojone ciąże i początki ropomacicza, złożyły się na nowotwór sutka. Ghana umarła, a była stosunkowo młoda, miała 8 lat, mogła jeszcze żyć
Tak też bywa z kotkami. Moje wszystkie (3 kocice) są oczywiście wysterylizowane. Najstarsza, Putita, też pojawiła się u mnie gdy sterylki były rzadkie. Wyła, płakała, obsikiwała ściany (znaczyła - a mocz znaczącej kotki jest prawie tak aromatyczny jak kocura). Bardzo się męczyła, poza wszystkim. Teraz jest szczęśliwą koteczką, w dobrej formie. A lat ma prawie 15.
Wiesz cały czas odnoszę wrażenie, że albo nie bardzo chcesz zrozumieć o czym piszemy, albo może robisz sobie z nas żarty
