Napisali dziś do mnie Ania i Krzyś. Ich Tosiak choruje, nie ma diagnozy.
Oni po remocie bez kaski.
Oto skrót tego, co napisali:
Jak Ci już wiadomo mamy od dłuższego czasu problem z maleńką Tosią.
Mała od ponad 2 miesięcy ma duże problemy z oddychaniem. Na początku zrzuciliśmy wszystko na koci katar, który Tosieńka przechodziła, jednak szybko okazało się, że nie jest on przyczyną duszności. Swoje koty prowadzimy w „Zwierzaku” i tam też została Tosia skrupulatnie obejrzana. Miała wykonane badanie rtg (które oczywiście nic nie wykazało), dokładniejsze oględziny w znieczuleniu ogólnym (tylko gardełko, bo do tchawicy w której jak sądzimy razem z wet. tkwi problem, nie ma już wglądu technikami bezprzyrządowymi). Zdjęcie rtg konsultowali radiolodzy z SGGW, ale oni też niczego się nie dopatrzyli. Dostaliśmy pod decyzje propozycję wyjazdu z małą do Warszawy na endoskopię (czyli badanie tchawicy techniką przyrządową). Na tym zakończyło się nasze dociekanie… Na tyle pozwoliły nam nasze finanse.
Mała ma się tymczasem coraz gorzej. Jest apatyczna, podsypiająca. Od około tygodnia zaniedbuje swoja toaletę. I co nas najbardziej martwi, od ok. tygodnia ma spore problemy z jedzeniem. Krztusi się przy każdym kęsie, zwraca to co przed sekundą zjadła. Bardzo się ślini. Mała charczy, kaszle, widać, że każdy oddech sprawia jej duży wysiłek. Ma problemy ze snem. Zdarza się jej, że śpi na siedząco. Weterynarze rozkładają ręce, a my czujemy bezsilność. Boli nas strasznie, że nie możemy jej pomóc, że cierpi.
Badanie które (bardzo możliwe, chociaż nie pewne) pomogłoby zdiagnozować co jest Tosi kosztuje ok. 350zł. (..)Stać nas oczywiście na bieżącą opiekę weterynaryjną, ale jednorazowa kwota, którą wydać trzeba na to badanie przekracza nasze możliwości.
Pomożemy? plisss... Tosia jest trochę nasza...
Kiedy Ania i Krzyś ją wzięli miała małą szansę na adopcję (zamglone oczko) Im to nie przeszkadzało, pokochali maleńką , zabrali od "dziwnej pani" z którą zmagała się Melba.
HELP
Dla przypomnienia - Tosia na początku:



