Te wszystkie 3 rzeczy robiłam (negocjowałam, domagałam się, miałam oko). Kot dalej w szpitaliku

- dzisaj go odbieram... Bo w pt po południu i w weekend nie było kierownika upowaznionego do oddania mi pieniędzy. No i po konsultacjach telefonicznych kierownik kliniki stwierdził, że musi się skonsultować z dzielnicą, bo podobno w ramach talonu można rozliczyc tylko tydzin leczenia. Ja też jestem już po wykonaniu telefonu, mogę rozliczyć całość leczenia. Ale wcale to nie jest tak, że wszystko mi przysługuje w ramach talonu. Testy tylko jeśli lekarz podejrzewa jedną z chorób zakaźnych (białaczkę itp), jeśli podejrzenia nie ma - nie przysługują. Jeśli wynik testu za który płaci urząd dodatni automatycznie eutanazja... Dla mnie to bez sensu, bo testy moim zdaniem na białaczkę warto robić... ale to nic, zapłacę z własnej kieszeni. Zrobiłabym je już w pt, ale nie mogli mi oddać pieniędzy które zadatkowałam, bo dopiero jak będzie kierownik... w niedzielę udało mi się wyciągnąc 50 zł - byłam bardzo zdesperowana i GŁODNA a wlecznicy był jeden z wspólników. Testów nie zrobiono bo nie wiedzieli czy moga je rozliczyć w ramach talonu + testów płłytkowych zabrakło. w sumie wszystko rozbija się o to, że jest tylko 1 osoba podejmująca decyzje administracyjne, jak jej nie ma doopa. Gdybym płaciła z własnej kieszeni nie byłoby problemu, ale ponieważ to leczenie z talonu - jest problem. Środki typu Zylexis, Scanomune nie przysługują... jestem zła, ale z drugiej strony rozumiem ich - sytuacja jest nietypowa, chyba nikt wcześniej tak nie namieszał jak ja

Oprócz tego naprawdę super opiekują się zwierzakami - będąc na widzeniach z Desancikiem podsłuchałam jak rozmawiali ze zwierzakami w szpitaliku. Desancikowi zrobili z bandaża i szpulki po plastrze zabawkę, żeby się nie nudził. Mały jest zadowolony, od paru dni mają wolną klatkę więc przenieśli go tam, żeby miał więcej miejsca. Ja wczoraj odebrałam transporter. Dzisaj idę po malucha