UWAGA! Melduję że jesteśmy już w domu
Po Soksa dojechałam bez problemu i szybciutko. Byłam już o 5.15
Zaraz wyszła do mnie Pani, która Soksa przywiozła, zamieniłyśmy transporterki, dostałam reklamówkę kotka i droga powrotna. Maluch troszkę płakał, przypuszczam że miał już dość całej podróży, w końcu nigdy tak długo samochodem i w zamknięciu nie jechał.
Ale gadałam do niego gadałam, aż przysnął sobie

w niecałe pół godziny byliśmy na miejscu.
Postawiłam transporter w pokoju na podłodze, otworzyłam, mój rezydent Cypisek podleciał, powąchał i ......... zaczęło się prychanie, syczenie, ogon jak szczota i odważny z tego co wiem do tej pory Soksik......strefił

z transporterka wyszedł po dobrych kilku minutach.
Pokazałam mu gdzie kuweta, zrobił tam od razu co trzeba

(grzeczny chłopak).
Teraz sytuacja jest taka, że Cypisek już nie jest taki napuszony, ale czają się na siebie i trącają łapami.
Nie wiem, czy to zabawa, czy raczej wybadanie "przeciwnika" , ale mam nadzieję, że chłopaki szybko się "dotrą".
Soksik jest wielkości mojego Cypka, choć od niego cięższy. Natomiast wygląda na chudszego, ale to chyba kwestia tego, że Cypisek ma dłuższe i puchate futerko, do tego ma okrąglejszą główkę i lekko spłaszczony pyszczek (trochę ma z persa), a Soks ma krótkie futerko i pyszczek taki wydłużony, jakby lisi
Bardzo Wam wszystkim dziękuję, za dobrze zorganizowaną akcję przywiezienia Soksa w pobliże Łodzi, za wszystkie ciepłe rozmowy no i w ogóle za wszystko
Myślę, że założę moim kociakom wątek na kotach i powklejam zdjęcia. Nie wiem, czy dziś mi się uda, ale w ciągu weekendu na pewno
Pozdrowionka