Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
PumaIM pisze:Hm... Zasady zasadami, ale w tej chwili najważniejsza jest aktualna sytuacja. Katy, nie bierz do serca tej różnicy zdań, najważniejsze jest teraz wyjście z tego tak, żeby Boruszek nie ucierpiał. Postępujesz słusznie - ja na przykład wcale nie widzę, żebyś lekceważyła tamtych ludzi i ich potrzeby. Widzę za to, że bardzo się starasz znaleźć takie rozwiązanie, żeby z nimi się porozumieć, a kot nie ucierpiał. A do poniedziałku (czy kiedy się zainteresowana osoba odezwie) można sobie najwyżej pogdybać.
Powiem tylko, że gdyby zgodnie z pierwotnym planem Boruszek był u mnie, robiłabym to, co Ty. Latałabym i rozmawiała do upadłego, ze wszystkimi dostępnymi argumentami, stanęłabym na głowie, aby go tylko nie oddać. Nie dlatego, że uważam tych ludzi za jakieś potwory (nie znam ich po prostu, nie zakładam niczego ot tak), tylko dlatego, że nie mają warunków, żeby go utrzymać w jakim takim zdrowiu, albo i wręcz przy życiu. Warunków - to znaczy ani prawdopodobnie pieniędzy (a ile jego leczenie kosztuje, Ty wiesz najlepiej), ani dostępnych w każdej chwili wetów-specjalistów. Samo uczucie nie wystarczy. A nie chodzi tu o to, żeby miał szalejącą za nim pańcię, kupę zabawek i luksusowe jadełko, tylko żeby przetrwał.
Trzymam za Was wszystko, co tylko mam, za pomyślne rozwiązanie sytuacji.
Olat pisze:Mam nadzieję, ze to wyjscie najlepsze dla wszystkich
Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot], włóczka i 72 gości