Koty byly zamkniete z pokoju, o ile bylismy w domu to siedzielismy wraz z nimi, przynajmniej przez pierwszy dzien, bo kiedys trzeba bylo wrocic do pracy.
Koty byly lekko zaniepokojone, ale przezyly to naprawde bez wiekszych stresow, nie mialy zadnych paranoi. Ba, Brucek tak polubil p. Andrzeja od remontu, ze jak ten przychodzil z wiertarka to darl sie pod drzwami, aby go natychmiast wypuscic, bo on bedzie z nim pracowal


Wszystko zalezy od kotow, moje boja sie gosci, a ekipa remontowa jest traktowana jak rodzina. Gdzie tu logika?
