Jestem po dlugiej rozmowie z Pepiakiem .Chyba ostrzezono go ,ze jestem grozna wariatka. Nie jest zle . Widzialam Burusia

Oczko juz jest zdrowe ,prawdopodobnie jakis stan zapalny byl po kociej walce,lub zatarl oko brudna lapa . Wyniki krwi bardzo(!) dobre .Wet mowil ,ze to az dziwne jak na podworkowego kota .Odradzal mi nawet robienie testu bialaczkowego bo podobno juz z tych badan byloby widac ,ze cos jest nie tak. Ale zdecydowalam ,ze dla pewnosci skoro i tak maja jego krew to niech zrobia. Burus zaczal w koncu jesc . Jest po 1 ej dawce Drontalu .Druga tabletke dostalam na wynos zeby za 10 dni powtorzyc kuracje. Wet otworzyl transporterek wiec moglam Burego przytulic .Niechetnie dal sie wepchnac tam z powrotem . Odradzono mi teraz kastracje ze wzgledu na duzy stres jaki kota przezywa (pobyt w lecznicy ) i odrobaczanie . Ostatecznie moze byc wykastrowany 7 dni po 1 ym odrobaczeniu . Dzwonilam do TOZu , dzikich chlopcow tez kastruja za darmo ,wiec na te przyjemnosc umowie sie juz z DT .
Same badania ,leczenie oka i 2 x drontal kosztowaly mnie ponad 200 zl.Jeszcze jutro musze zaplacic za jego pobyt w szpitalu ale nie zaluje ze zabralam Burego .Niech wie kocia mordka ,ze ktos go kocha na tym zrytym swiecie i ze komus zalezy na nim .
Mam nadzieje,ze znajde mu najlepszy pod sloncem domek staly ,ktory juz go zatrzyma na zawsze i wynagrodzi wszystkie ludzkie i kocie szturchance .