KACPEREK

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Śro paź 22, 2003 17:43

Kasia jest zuch dziewczyna :ok:
sqter & świrek & hienka & ufik

ObrazekObrazek

sqter

 
Posty: 478
Od: Sob sie 09, 2003 23:36
Lokalizacja: Warszawa

Post » Śro paź 22, 2003 17:44

sqter pisze:Kasia jest zuch dziewczyna :ok:

:oops:
A kuwetka nie za mała?

Kasia D.

 
Posty: 20244
Od: Sob maja 18, 2002 13:40
Lokalizacja: Lublin i okolice

Post » Śro paź 22, 2003 17:48

Kasiu
napisałam własnie na pw
sqter & świrek & hienka & ufik

ObrazekObrazek

sqter

 
Posty: 478
Od: Sob sie 09, 2003 23:36
Lokalizacja: Warszawa

Post » Czw paź 23, 2003 18:22

Przemek postawił dzisiaj diagnozę. Kacperek cierpi na uszkodzenie szlaków nerwowych, móżdżkowo-piramidowych.
Istnieje 99% prawdopodobieństwa, ze jego matka była zarazona wirusem panleukopenii.

Kacperek lewą łapką zaczyna sie z lekka podpierać. Dzisiaj sam wyszedł z kuwety. Czucie w łapkach ma. Podniesiony do góry za skóre na karku przebiera tylnymi łapkami jak by jechał na rowerze. Pod prysznicem cofa łapki do tyłu lub, jesli skieruję wode na spód stopy, trzepie nimi seryjnie: pac-pac-pac-pac. Przed nami długa rehabilitacja...

Kasia D.

 
Posty: 20244
Od: Sob maja 18, 2002 13:40
Lokalizacja: Lublin i okolice

Post » Czw paź 23, 2003 18:37

Najważniejsze, że jest nadzieja :D
Obrazek

LimLim

 
Posty: 35298
Od: Sob lut 23, 2002 20:08
Lokalizacja: Warszawa - Bielany

Post » Czw paź 23, 2003 18:39

Maleńki... wciąż wierzę, że bęzie dobrze...

Anka

 
Posty: 17254
Od: Sob mar 08, 2003 21:23
Lokalizacja: Gdynia

Post » Czw paź 23, 2003 19:13

Kasiu - w bardzo podobnym stanie byl nasz Maly. Tez mial czucie dotyku, ale nic poza tym, nozki z silnym niedowladem. Nie czuje bolu, nie czuje goraca i zimna. Tylko w pewnym stopniu dotyk.
Teraz - co prawda dosyc oryginalnie ;) - ale biega i to zupelnie sprawnie :)
Rehabilitacja tez troszke trwala, u niego bylo latwiej bo byl mlodszy.
Ale koty to silne bestie i maja wielka wole walki.
Skoro Kacperek chce chodzic, stara sie majtac lapami, nie sa do konca bezwladne - to prowokuj go do ich uzywania przy kazdej okazji, nie pozwalaj lenic sie i podciagac tylko na przednich, prowokuj go do wspinania sie i unoszenia w gore na tyle ze przednie sa za krotkie - tak zeby chcac nie chcac - staral sie uzywac tylnych.

I masuj mu je, uginaj, cwicz. Dobrze jest tez cwiczyc do tego stopnia zeby kocurek probowal zabierac Ci tylne lapy, podkurczac je. To tez doskonale cwiczenie :)
Wazne jest zeby nie doszlo do silnych zanikow miesni - bo to dodatkowo utrudni rehabilitacje.

Blue

 
Posty: 23906
Od: Pt lut 08, 2002 19:26

Post » Czw paź 23, 2003 19:46

Ciężka droga przed wami ale odwagi MUSI SIĘ UDAĆ.Jak dobrze że Kacperek ma Ciebie.

betix

 
Posty: 2007
Od: Pon sie 11, 2003 22:37
Lokalizacja: Radzionków k.Bytomia

Post » Czw paź 23, 2003 20:36

Katy - przepiekny, wzruszajacy wiersz :cry: (lzy wzruszenia)

Kasiu - maly jest cudny, a ty wspaniala :love:

Aggatt

 
Posty: 1958
Od: Sob sie 09, 2003 13:36
Lokalizacja: Caerphilly (kiedys Bydgoszcz)

Post » Czw paź 23, 2003 20:56

Kasia D. pisze:Podniesiony do góry za skóre na karku przebiera tylnymi łapkami jak by jechał na rowerze. Pod prysznicem cofa łapki do tyłu lub, jesli skieruję wode na spód stopy, trzepie nimi seryjnie: pac-pac-pac-pac.

:D
A to leniuszek! Chodzić mu się nie chce, a łapkami w powietrzu przebiera ;)

Wojtek

 
Posty: 27795
Od: Śro wrz 03, 2003 3:43
Lokalizacja: Warszawa - Birmanowo

Post » Nie paź 26, 2003 20:42

Kasiu, co u Kacperka :?:

Anka

 
Posty: 17254
Od: Sob mar 08, 2003 21:23
Lokalizacja: Gdynia

Post » Nie paź 26, 2003 20:43

Anka pisze:Kasiu, co u Kacperka :?:

ja też czekam na wieści!

ryśka

Avatar użytkownika
 
Posty: 33138
Od: Sob wrz 07, 2002 11:34
Lokalizacja: Bielsko-Biała

Post » Nie paź 26, 2003 21:25

U Kacperka bez zmian. Jeździmy codziennie na porcje zastrzyków do Azorka ( w niedziele tez!).
Na razie większość czasu spędza na drzemkach w swoim apartamencie w łazience:wink: Wypuszczam go na pokoje zaraz po tym jak pojawi sie qpka ( wiem, ze nastepna będzie za jakiś czas dopiero i zdążę go wcześniej zmęczyc i zanieśc na odpoczynek do łazienki). Niestety, siusia nadal pod siebie i tutaj juz nic nie poradze: jesli mu sie zdaży siknąc w pokoju i rozetrzeć za soba to scieram na mokro cała podłogę. Gorzej z dywanem. Chyba trzeba będzie zaprzyjaźnić się z jakimś właścicielem Karchera i wyrobic sobie zniżkę :wink: 8)
Zawsze tez po umyciu Kacpra pod prysznicem robimy ćwiczenia: ja trzymam go pod pachami w powietrzu nad wanną a on maszeruje! Bardzo ładnie przebiera tylnymi łapkami. Tak przez 10 minut po 6-7 razu dziennie.
I jak przy tym mruczy! :roll: :D Niestety, takie ćwiczenia pobudzają mu perystaltyke jelit i zdaża sie, ze w wannie, podczas takich ćwiczeń, ląduje qpka. No ale to juz tylko wypada się cieszyć bo po pierwsze: sprawa jest na jakiś czas załatwiona i dwa: można szybko i bezbolesnie posprzatac ( bezbolesnie dla sprzatajacego, rzecz jasna)
Ogólnie: nie jest tak tragicznie, chociaz są momenty gdy czuje, że mnie to wszystko przerasta. Wczoraj , po powrocie z Warszawy, zastałam w domu pobojowisko a w łazience wszystkie szmatki i reczniki Kacprowe obfajdolone. Kacperek natychmiast wylądował w wannie pod silnym strumieniem ciepłej wody :roll: Trzeba mu oddac sprawiedliwośc, ze wie iz należy po sobie posprzatac i wszystkie qpki zawija misternie w ręczniki i szmatki 8O
Aha, nie napisałam jeszcze, ze mam od tygodnia w domu dwie 3 miesięczne kicie, odłowione spod administracji, gdzie dokarmiam. Sa w fatalnym stanie: każda ma po oku do usunięcia a drugie na razie do intensywnego leczenia. To pozostałości po katarze a może i po herpesie. Na oczkach krwawe rany, z nosa wypływa ropa( i przysycha tak, ze nie moga oddychac). Nadżerki na powiekach i pod nosem oraz na górnych wargach. Siedza w dużej klatce na gryzonie. Jedza ładnie, sikaja do kuwetki ale wygladaja okropnie. Nawet nie chce mi sie robic im zdjęcia bo trzeba by było opatrzyc napisem" drastyczne". W piatek rano juz miałam chwilę załamania i po telefonie do Przemka podjełam decyzje i wiozłam je na eutanazję. Ale w klinice obejrzałam oczka i zobaczyłam, ze jest minimalna poprawa. I zrobiło mi się wstyd, ze chciałam je pozbawic życia tylko dlatego, ze nie starcza mi siły i cierpliwości do ich leczenia ( kropelki do oczu kilka razy dziennie, przemywanie, czyszczenie nosków, podawanie antybiotyku w jedzeniu ( w Gerberku dla niemowlat, w strzykawce).
No i przywiozłam obie bidy z powrotem do domu. :?
Dzisiaj widze, ze te oczka, które sa do uratowania maja po maleńkiej szparce milimetr na milimetr. To działanie Chibroxinu i Atecortinu, które pakuje do oczu w ilościach hurtowych. Apetyty maja całkiem, całkiem.
O domy dla nich pomartwie sie później. Na razie przede mna długa i kręta droga przez leczenie i doprowadzanie do formy.

Kasia D.

 
Posty: 20244
Od: Sob maja 18, 2002 13:40
Lokalizacja: Lublin i okolice

Post » Nie paź 26, 2003 21:33

Kasiu 8O czy Ty czasem sypiasz?
Dziewczyno - jesteś bardzo dzielna, mam nadzieję, że uda się uratować te oczka i kociaki znajdą domy.
Moc dobrych myśli w Twoim kierunku wysyłam!

ryśka

Avatar użytkownika
 
Posty: 33138
Od: Sob wrz 07, 2002 11:34
Lokalizacja: Bielsko-Biała

Post » Nie paź 26, 2003 21:36

Kasiu D.brak mi słów po prostu, bądź silna, taka jak jesteś teraz, jesteś baardzo dobrą kobietą. Życzę ci wytrwałości i radości. :1luvu:

betix

 
Posty: 2007
Od: Pon sie 11, 2003 22:37
Lokalizacja: Radzionków k.Bytomia

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot], Marmotka, Sillka i 61 gości