qurczę, ja sama nie wiem, czy zgodziłabym się żeby moja kotka była dawcą

i to nie dlatego, że kosztowała mnie nie mniej niż maltanka

Ale z sunią było przecież znacznie gorzej... zwłaszcza na początku - i zyła.. Nie wierzę w to, że jest tak źle - naprawde wierzę, że długo jeszcze pozyje. Nawet jeśli tylko rok - to jest to rok spędzony poza króliczą klatką - czyli najlepsze, co mogła dostać... i dalej dostaje. Trzymam kciuki!