Quazimodo-w krainie niebieskiego kocyka. Zaklinamy los!

blaski i cienie życia z kotem

Moderator: Estraven

Post » Wto sie 05, 2008 9:56

:oops:


ja nie potrafię się oprzeć przekładaniu chłopaka. Uwielbiam go miętolić a pozycja jaką przyjął na prawdę była bardzo szokująca. No i ja go nie przekładam, żeby mu było wygodniej tylko no nie mogę się powstrzymać przed miętoleniem głupotki mojej. A moja głupotka nie ucieka, królewicz najczęściej zaczyna głośno mrukolić z takim ewidentnym zadowoleniem.... ja nigdy nie twierdziłam, że z nim jest wszystko ok! ;) Oburzony jest dopiero jak sobie idę.

A wczoraj w Warszawie była ogromna burza, ze straszliwym deszczem. Siedząc w pracy jak tylko się zerwała, pierwsza myśl była taka jak zniesie to chłopak. Kiedy wróciłam do domu dowiedziałam się jak zniósł to. Mała Biała Beza wybiegła i zaczęła na mnie wrzeszczeć, nie to, że krzyczeć, nie to że robić wyrzuty. To był pełen oburzenia wrzask i krzyk, że jak to on tak sam musiał bronić domu przed straszliwym deszczem, że on wcale nie chciał, a dodatkowo ma pustego brzunia. Bo Qua się zbuntował i nie lubi Hillsa, mam w domu dwie paczki (małe) i żadna kotu nie pasuje. Po drodze całe szczęście kupiłam Royala, który okazał się pycha, pycha. Qua zamknął mordkę i zaczął zapychać się jedzonkiem pozwalając mi pobyć w ciszy. A później już uspokojony, zadowolony, z pełnym brzuchem przyszedł do mnie mizianki. Po miziankach poganialiśmy za piłką, bo piłkę (w liczbie więcej niż 1) też kupiłam. Mamy w domu gdzieś około 15 piłek upchniętych tak, że nawet nie mam pomysłu w jakiej okolicy ich szukać.

Po odpoczynku ode mnie chłopczyk troszkę się naprawił, w nocy całkiem nieźle mnie prześladował, oczywiście zajął poduchę. Wpierw wszedł na jaśka, spróbował się ułożyć, spojrzał na mnie z takim niedowierzaniem, to odruchowo zmieniłam mu jaśka na poduchę tzn. nie to, że go połozyłam tylko się wzięłam usunęłam z poduszki tak, że mógł sobie wybrać. Nad ranem oczywiście chłopak mnie budził, rozbudzał, jakieś ciekawe rozmowy się toczyły ale nie pamiętam bo mocno walczyłam o to, żeby jednak spać. Dzisiaj miałam zamiar przespać się przynajmniej do godziny 10 :oops: tak nieprzyzwoicie długo (no poszłam spać po 2, tak ostatnio mi się cały czas zdarza). Wstałam o 8.30 z przekonaniem, że skoro tyle razy Qua już mnie obudził to musi być strasznie późno.

Malati

 
Posty: 4660
Od: Nie sie 19, 2007 12:20
Lokalizacja: Warszawa

Post » Śro sie 06, 2008 1:57

Qua potrafi sprawić, że czuję się jak szuja. A dzisiaj to już w ogóle czuję się jak szuka w wydaniu XXL. Jak na pewno wiecie Qua żyje w życiu w którym miska jest zawsze pełna, no chyba że suki się posilą, a nie ma nikogo w domu żeby mu michę napełnić. Generalnie jednak jest tak, że Qua robi "mrrau" i micha się napełnia nawet jak już jest pełna...i przez to czuję się jakbym próbowała kupić kota :roll:
Kiedyś zostanę ukarana za znęcanie się nad kotełkiem. Gruby okupuje dzisiaj moje łóżko tzn. wieczorem. Wpierw spał na położonej na nim kurtce, leżącej na torebce. Jak poszedł i nie było go długo zabrałam ową i odwiesiłam do szafy. Qua już wtedy spał na drugim krańcu łóżka na podusi... z podusi biedny kotlecik spadał, a pamiętam, ze jak przyjeżdżał do nas to był od niej tak no dużo, dużo mniejszy. Nawet są zdjęcia porównawcze. A jak tak spał na tej podusi to tak jakoś no wiecie smutno wyglądał, tak hmm nostalgicznie :oops:

Malati

 
Posty: 4660
Od: Nie sie 19, 2007 12:20
Lokalizacja: Warszawa

Post » Śro sie 06, 2008 6:37

Malati pisze:Qua potrafi sprawić, że czuję się jak szuja. A dzisiaj to już w ogóle czuję się jak szuka w wydaniu XXL. Jak na pewno wiecie Qua żyje w życiu w którym miska jest zawsze pełna, no chyba że suki się posilą, a nie ma nikogo w domu żeby mu michę napełnić. Generalnie jednak jest tak, że Qua robi "mrrau" i micha się napełnia nawet jak już jest pełna...i przez to czuję się jakbym próbowała kupić kota :roll:


Nie no po prostu Qua zautomatyzował cały proces i tyle :lol:
Mrrau spełnia w tym przypadku funkcję np. takiego przycisku jak w automatach z batonikami :mrgreen:
To po prostu bardzo mądry kot jest.

MarciaMuuu

 
Posty: 13890
Od: Sob sie 25, 2007 19:36
Lokalizacja: Edinburgh

Post » Śro sie 06, 2008 10:10

:ryk:

Popieram!

W ogóle Qua to niesamowite talenta pedagogiczne ma, koniecznie muszę go podpytać, jak on to robi. No bo ja też bym tak chciała sprawnie zarządzać dzieciakami w szkole, jak on swoją pańcią :twisted:

A że z poduszeczki się ciut wylewa? Tak właśnie jest kotuchom najwygodniej, przypomnij sobie mojego Maćka wylewającego się z za małego posłanka, które dopiero wtedy ukochał, gdy już je przerósł. Taka za duża poducha to frustruje i stresuje. Qua widocznie wie, co robi :wink:

Pozdrawiamy!
Obrazek Klara, Tosia i Pingwin fotostory--->zapraszamy :)
Maciuniu ['] Pompuś [']

olusiak81

 
Posty: 1114
Od: Śro sie 15, 2007 18:14
Lokalizacja: Szczecin

Post » Czw sie 07, 2008 10:12

Qua stosuje nieczyste zagrywki w swoich talentach i myślę, że nie byłoby dobrze stosować je na szeroką skalę :? Ale mogę poprosić chłopaka, żeby zrobił jakiś przewodnik po kocich zagrywkach pedagogicznych.

Swoją drogą ostatnio moi znajomi popłakali się ze śmiechu jak im opowiadałam o Qua. Akcja z podsuwaniem kotu poduszki do wyboru rozłożyła ich na łopatki :roll: ja to nie rozumiem tego wcale, przecież to oczywiste, że lepiej jest komuś podsunąć podusię do spania niż wysłuchiwać jego potępieńczego głosu albo znosić takiż spojrzeń :wink:

I same dobre wiadomości u nas. Wczoraj jak mój brat wrócił z obozu spojrzał na kota i stwierdził "ale on zdrowy". Normalnie dumna i blada jestem, bo mi też Karakan wydaje się ostatnio dużo zdrowszy. Biega, gada, domaga się dziwnych rzeczy. Co prawda odkrył ostatnio świetną zabawę i nie mogę go przekonać, że zabawa jest całkiem do bani. Więc wieczory spędzamy tak, że ja czytam książki a Qua leżąc na kołdrze poluje na potwory wynurzające się spod niej. Jako potwory gościnnie występują długopisy i plastikowe trzymadełka od kocich zabawek. Niestety dzięki zabawie udało mi się kolejne złamać więc moja dłoń jest trochę gorzej chroniona przed dziką polującą bestią. A polowania w istocie są zachwycające. Gruby potrafi w ciągu nich całe łóżko niemal do góry nogami wywrócić.

I mam problem, muszę sie wczytać w forum, bo nie wiem kiedy szczepienia powinnam powtórzyć :oops:

Malati

 
Posty: 4660
Od: Nie sie 19, 2007 12:20
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pt sie 08, 2008 10:33

Ech... teraz jest taki czarny okres koci, że czuję się trochę jakoś tak podle pisząc o Qua. Z mą będziemy sterylizować kotki na wsi, jedna już została wysterylizowana... muszę poszukać kociarzy z okolic Wyszkowa, domyślam się, że nie mają zbyt wielu talonów ale... takie wiejskie koty przerażają, bo wiadomo, że niewiele da się pomóc. Bardzo niewiele ech to te czarne myśli.

A te jasne mają kolor czystego śniegu zmieszanego z szarawą kawą. Dzisiaj zważyłam te dobre myśli, bo myślałam, że jest ich jakoś więcej niż powinno. Nadprogramowość myśli odkłada się w brzuniu, który jest całkiem do ściskania i całowania. Aż się bałam starcia z wagą, że się okaże, że 5 kilo jak nic... a tam marne 3,9 8O Qua ogólnie jest rozkoszniakiem jak nie wiem kto. W nocy łaził za mną, później podzielił się poduchami i sobie tak spaliśmy. Nad ranem co się budziłam to obok widziałam kotełka, wpierw na podusiach, później już pakował się na mnie mrucząc przy tym wielce zadowolony. Sama nie wiem co się dzieje ale to miłe jak on ma takie dni, czy raczej noce. I dzielny Królewicz, wiercił się, skakał, zaglądał pod kołdrę ale wytrzymał ze mną dopóki nie wstałam.

A teraz zrobiłam traumę zwierzyńcu. Wpierw dopadłam Pampę i niecnie wsadziłam ją do wanny oblewając wodą i kąpiąc. Jako najstrachliwsze z moich stworzonek Pampa patrzyła się na mnie jak na dzikiego, psychopatycznego oprawcę. Mała Di biegała po całym domu i co jakiś czas zaglądała do Pampy wielce zaintrygowana i zadowolona. Kiedy przyszła jej pora była zdecydowanie mniej zadowolona, ale dzielnie zniosła wszystko po całości wpadając w psie uszczęśliwienie i taka jeszcze nie całkiem wytarta biegała po domu. Do tego biegu dołączył Qua, który patrząc na mokrego psa zrobił takie oczy 8O wyglądał jakby to on przeżył największą traumę. Zdecydowanie się jeszcze nie pogodził z tym co się stało. Teraz chodzi po domu i wydaje z gardziołka jakieś pieśni pogrzebowe.

Malati

 
Posty: 4660
Od: Nie sie 19, 2007 12:20
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pt sie 08, 2008 21:48

Pusto coś ale tak sobie popiszę, Qua upolował właśnie muchę... chyba nawet próbuje ją zjeść. Dumna jestem z niego wielce, mój łowca :wink: łaził, sprawdzał, aż wreszcie zrobił trach łapką i mucha jest jego. Niestety to co dalej z muchą zrobić przerasta go.


A poza tym rozgadał się chłopak, ewidentnie czuje się panem domu. Jak tylko coś ciekawego się w którym z pokoi dzieje to biegnie jak na skrzydłach w tamtą stronę spojrzeć co i jak. Po drodze pogada sobie, na miejscu poobserwuje. Podchodząc do mnie od razu nadstawia pupinę 8O w zasadzie to wpierw łebkiem mnie zaczepia, a później pupą atakuje. Teraz siedzi mi na kolanach z głową położoną w zgięciu łokcia. Fajnie mi z moim kocim chłopcem. Mama się śmieje ze mnie, że jak to możliwe, że niecałe 4 kilogramy tak mnie ustawiają jak chcą. No sama nie wiem :roll:


edit. kot morderca (muchołapek) właśnie upolował drugą muchę. Tym razem użył też metody zastraszania i jako że mucha była większa sam urósł tak ze dwa razy. Nawet nie przypuszczałam, że takie mordercze instynkty w nim tkwią. Polowanie dalej trwa!

Malati

 
Posty: 4660
Od: Nie sie 19, 2007 12:20
Lokalizacja: Warszawa

Post » Nie sie 10, 2008 9:03

Smutna rozgrywka czyli przegrana walka (wbrew pozorom notka wcale nie pesymistyczna!)


W życiu nie można zawsze wygrywać. Czasami trzeba pogodzić się z niepowodzeniem i dumnie stawić mu czoła. Przegrana od czasu do czasu pisana jest każdemu i nie ma w tym nic dziwnego. Tym jednak gorzej znosi się porażkę z kimś kto cały czas wygrywa i w wygrywaniu nie ma sobie równych. Oczywiście rozgrywka toczyła się o poduszkę. Póki oglądaliśmy filmy było ok. Gruby zajął punkt strategiczny na jaśku (ja już nie będę wypominać, że na początku ja miałam i jaśka i poduszkę żeby było mi wygodniej, a Gruby polował na straszne potwory podkołdrowe... no ale jak zobaczył jak ja leżę i że na dodatek nie ma podusi dla niego to miarka się przebrała. Podusia się zaraz znalazła i kot się na niej położył. To nie jest kwestia tego, że chciał bo jak wstawał i brałam znowu jaśka, to wracał. Jest takie powiedzenie, że czasem nie trzeba korzystać z czegoś, ale wystarczy sama świadomość, że można by skorzystać). No to skorzystał. Jak szliśmy spać Qua położył się na jaśku ale się kręcił wiercił. Na chwilę wstałam i od razu zajął poduszkę. Ot i tak skończyło się wychowanie kota w duchu, że nie wszystko mu można. W zamian pogładziłam brzunia.

Malati

 
Posty: 4660
Od: Nie sie 19, 2007 12:20
Lokalizacja: Warszawa

Post » Nie sie 10, 2008 9:15

Ciężkie jest życie Dużej Qua :roll: ...

MarciaMuuu

 
Posty: 13890
Od: Sob sie 25, 2007 19:36
Lokalizacja: Edinburgh

Post » Nie sie 10, 2008 22:05

MarciaMuuu pisze:Ciężkie jest życie Dużej Qua :roll: ...


Noo..., ale jak malowniczo umie te ciężkie przeżycia opisywać, ku uciesze innych Dużych. :twisted:
Po paru latach jakie od dnia stworzenia przeszły, dziś już jasno widać, że Panu Bogu poza kotami nic się do końca nie udało. Koty są stworzeniami skończonymi, reszta świata łącznie z psami jest wadliwa. Taki jest obiektywny stan rzeczy i daremnie jest i nie należy się nań uskarżać
J. Pilch

malwina

 
Posty: 937
Od: Sob lut 18, 2006 19:40
Lokalizacja: wwa

Post » Wto sie 12, 2008 9:28

A wiecie co wczoraj za data była? Teraz mogłam to sobie uświadomić (siedzę w pracy to mam czas na takie zastanawianie się ;) ) 11 sierpnia 2007 roku Magija napisała pierwszy post o Qua na forum. Czyli chłopiec koci już rok na forum urzęduje i wbrew różnym traumatycznym momentom ma się całkiem nieźle. (11.08 to też imieniny Zuzanny, chociaż ja nie obchodzę ich w sierpniu ale może powinnam ;) ).

Dzisiaj spóźniłam się do tej pracy (ekhm jakbym czas na pracowanie miała hmm). Oficjalna wersja brzmi, że to kwestia tego, że poszłam spać przed 3cią w nocy. Dotarcie na 8.00, doliczając 45 minutową jazdę było pewnym wyzwaniem. Tak całkiem nieoficjalnie zdradzę, że po prostu od rana gadaliśmy sobie z Qua, szaleliśmy w mieszkaniu, mizialiśmy się, tuliliśmy. Fajnie nam było :roll: bo Qua jest taki nierówny, czasem śpi w szafie, czasem pierwszy zajmuje poduchę, czasem uwala się na mnie, czasem przytula. No to teraz było przytulanie z wymuszaniem poświęcania uwagi. To fajne było. Ostatnio mam jakiś kryzys, powodów brak, kryzys jak wół jest. No a dzięki Qua miałam fajny poranek, taki dający siłę, żeby zrobić to co się w nocy zaplanowało, czyli pomimo wszystkiego optymistycznie spojrzeć na świat. Zresztą w nocy też przed snem się wybiegaliśmy, wybawiliśmy. Bo Qua ma teraz straszną fazę na nową wersję podkołdrowych potworów... kiedyś przez przypadek mu pokazałam i przepadłam. Niestety ta wersja jest zdecydowanie bardziej wymagająca niż zwyczajna. Wymaga całkiem niezłego refleksu, bo chłopak szaleje na całego tzn. w niej chodzi o to żeby potwór wyłaniał się spod kołdry. Królewicz się rzuca, wciska pod kołdrę łapki,łapie potwora... jak go nie ma to siedzi i spogląda z uwagą kiedy się pojawi. Niestety odkrył zależności między mną a potworami i jak ich nie ma to na mnie potrafi nakrzyczeć :roll: Przed snem była pierwsza część, po śnie druga, taka dłuższa. Dalej oczywiście były jeszcze biegania za tasiemką. Szalejemy na całego... a rano jak budzik mnie obudził dokłądnie o 06.05, oczywiście przestawiłam go na 6.25, położyłam głowę na podusi, Królewicz mrauknął coś pod nosem, po czym położył się na mojej nodze (jednej) balansując przy tym całkiem sprawnie. Nawet dobrze, bo dzięki temu nie przespałam budzika, którego nie włączyłam.

Malati

 
Posty: 4660
Od: Nie sie 19, 2007 12:20
Lokalizacja: Warszawa

Post » Wto sie 12, 2008 16:47

Jaki to był dobry rok dla Qua. Jak zmieniło mu się życie!
Ile podkołdrowych potworów Ci unicestwił, Zu.
A tu ciągle przybywają jakieś nowe, okazuje się.
Oj ciężko ty Kwasku nieszczęsny :wink: tyrasz na kawałek czegoś smacznego. :twisted:
Po paru latach jakie od dnia stworzenia przeszły, dziś już jasno widać, że Panu Bogu poza kotami nic się do końca nie udało. Koty są stworzeniami skończonymi, reszta świata łącznie z psami jest wadliwa. Taki jest obiektywny stan rzeczy i daremnie jest i nie należy się nań uskarżać
J. Pilch

malwina

 
Posty: 937
Od: Sob lut 18, 2006 19:40
Lokalizacja: wwa

Post » Śro sie 13, 2008 8:50

malwina - fajnie podsumowałaś życie Qua u Malati :D

Oj bo ciężko biedak ma, to fakt :wink: Co chwilę podusie zabierają, głodzą, o zabawach potworowych zapominają, tak że kot sam musi się upominać... Ja nie wiem, że ten Qua to wszystko jakoś wytrzymuje :wink:

No Malati, to teraz przypomnij sobie, jak on wyglądał i się czuł ten rok temu, a jak teraz. Ech, szczęście chłopina miał i tyle...

Pozdrawiam gorąco!
Obrazek Klara, Tosia i Pingwin fotostory--->zapraszamy :)
Maciuniu ['] Pompuś [']

olusiak81

 
Posty: 1114
Od: Śro sie 15, 2007 18:14
Lokalizacja: Szczecin

Post » Śro sie 13, 2008 8:55

To ja zacytuję, co Malati napisała w kotołackim wątku:

Malati pisze:A kto ich chce odchudzać? Dla mnie słowo odchudzanie brzmi jak narzędzie tortur! :ryk: i już się stresuję jak i czy kociołkom uda się tego uniknąć. Ja to przynajmniej wiem, że jak sama chcę odchudzać kota to nie ma szans, żeby coś z tego wyszło, a tak :roll:

:twisted:

MarciaMuuu

 
Posty: 13890
Od: Sob sie 25, 2007 19:36
Lokalizacja: Edinburgh

Post » Śro sie 13, 2008 11:13

olusiak81 pisze:malwina - fajnie podsumowałaś życie Qua u Malati :D

......

No Malati, to teraz przypomnij sobie, jak on wyglądał i się czuł ten rok temu, a jak teraz. Ech, szczęście chłopina miał i tyle...

Pozdrawiam gorąco!


i to jest dopiero prawidłowe podsumowanie, o! :) skoro Qua rok na forum, to niedługo będzie rok u Malati... pierwszy z najlepszych lat jego życia :)
Georg ['] Klemens ['] Miriam [']

Georg-inia

 
Posty: 22395
Od: Czw lut 02, 2006 12:13
Lokalizacja: Łódź

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Anna2016, Myszorek, zjawka i 15 gości