Witajcie, walczymy o życie małej kotki od kilku dni dwa razy dziennie ma zastrzyki i sól fizjologiczną, wczoraj zaczęła jeść (gotowana ryba z ryżem) i pić wodę. Dziś wet zmierzył temp i ma 35,2 co robić??? Czy dobrze robimy trzymając ją w polarze i od czasu do czasu delikatnie nagrzewając lampą leczniczą?? Czy ktoś z Was miał kota z tak niską temp i kot przeżył??? Mała jest słabiutka ale pociesza mnie to, że idzie do miski i pije wodę. Wraca jej apetyt choć ma dość błędny wzrok. Do końca nie wiadomo co to za wirus bo nie ma kalsycznych objawów. Co mogę jeszcze zrobić? Jakiś rosół jej ugotować czy co? Nagrzewać czy nie? Myslę, że jest dobrze leczona bo mam ogromne zaufanie do weta. Jakie są szanse na jej przeżycie?? Tak bardzo się martwię. Mała choruje już od poniedziałku (najpierw silna biegunka i wymioty przez dwa dni teraz już ani wymiotów ani biegunki tylko calkiem ładna kupka no i zaczyna szukać jedzenia więc może ma szanse???) Prosze poradźcie coś? Piszcie jakie sa Wasze doświadczenia z takimi kociakami
pozdr
miki