Boruta

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Śro paź 22, 2003 12:19

Tak, ja tez tak myslę, że straszyc w ostateczności. Najpierw trzeba po dobroci, tak jak wczoraj z nia rozmawiałam. Mam nadzieje że się zgodzi.

AnnaP.P. pisze:Oj, dziewczyny, a może by namówić panią, żeby wzięła innego czarnego ZDROWEGO kota, pod warunkiem oczywiście, że go wykastruje? [...] A z tego co się orientuję - samo wychodzenie kota nie musi oznaczać wszelkiego zła.


AniuP.P. - doczytaj. Oni maja drugiego kota. Poza tym wiem że wychodzenie to nie zło ostateczne, ale ten kot jest specjalnej troski, bo nie ucieknie przed psem czy samochodem. O to chodzi.

Anusia, nie gadaj o tym sądzie. Już widze jak się kończy moja kariera prawnicza :roll:
Obrazek

Koty łączą ludzi, którzy w innym przypadku nigdy by się nie spotkali.

Katy

 
Posty: 16034
Od: Pon sie 05, 2002 18:57
Lokalizacja: Kocia Mafia Tarchomińska

Post » Śro paź 22, 2003 12:26

Ja, jako wspolwinna calego zamieszania z Boruta, odczuwam jednak pewien niesmak. Znam wszystkie argumenty za, ale jednak nie do konca to bylo w porzadku. Niestety wiekszosc osob, nie tylko na wsi, nie opiekuje sie zwierzakami ksiazkowo. No i co, kazdemu zabierac kota, psa i reszte towarzystwa.

Dziewczyny, bardzo Was prosze o telefon do Pani Ireny i wyjasnienie sprawy oraz o pozostawienie swoich numerow telefonow, bo ja nawet na biezaco nie jestem. A wlascicielce Boruty wyjasnijcie prosze, zeby Pani Ireny nie nekala - ona ma juz wystarczajaco duzo klopotow.

set

 
Posty: 1046
Od: Wto wrz 24, 2002 10:43
Lokalizacja: Warszawa

Post » Śro paź 22, 2003 12:33

Katy, ja doczytałam, że maja drugiego kota. Ale być może dzieciak się przywiązał do tego czarnego - i stąd prośba o oddanie kota. Boruta się na wieś nie nadaje, nie ma dwóch zdań (no przecież go widziałam), ale może inny zdrowy kot - tak. Wilk by był syty i owca, no powiedzmy, cała.
Dla mnie na rzecz tej kobiety przemawia argument, że jednak trochę trudu sobie zadała, żeby kota zlokalizować...
Taka jest moja opinia.
A Boruta powinien trafić do Myszy i już!
[url=http://www.TickerFactory.com/]
Obrazek
[/url]

lady_in_blue

 
Posty: 6164
Od: Pon kwi 22, 2002 10:35
Lokalizacja: Wola

Post » Śro paź 22, 2003 12:34

Oczywiście, że zadzwonie do pani Ireny. Poza tym po co ta kobieta ma do Pani Ireny dzwonić skoro ma numer do mnie, a kot jest u mnie?
Set - weź jeszcze pod uwagę to, e jak tam jechałysmy to miałysmy zupełnie inny obraz sytuacji :? Poza tym - kot jest chory, grozi mu nawet niedowład tylnich łapek - a oni tego kota zaniedbali. Czy to oznacza, że każdy kot na wsi musi cierpieć dlatego że ma nieodpowiedzialnych właścicieli? I czy to oznacza, że jak ktos z nas dowie sie o takiej sytuacji to ma zasłonić uszy i udawać że nie wie o co chodzi?
Obrazek

Koty łączą ludzi, którzy w innym przypadku nigdy by się nie spotkali.

Katy

 
Posty: 16034
Od: Pon sie 05, 2002 18:57
Lokalizacja: Kocia Mafia Tarchomińska

Post » Śro paź 22, 2003 12:39

Tak, Aniu, wiem o tym. Mnie też zdziwiło to, że ona tego kota szukała. I to przemawia jak najbardziej na jej korzyść. Dlatego też właśnie rozmawiałam z nia jak człowiek z człowiekiem starając się powiedzieć całą prawdę. Bo mogłabym przeciez powiedzieć: niech sie Pani odczepi i już.
Obrazek

Koty łączą ludzi, którzy w innym przypadku nigdy by się nie spotkali.

Katy

 
Posty: 16034
Od: Pon sie 05, 2002 18:57
Lokalizacja: Kocia Mafia Tarchomińska

Post » Śro paź 22, 2003 13:01

Ja tylko chce powiedziec, ze nie mialysmy zadnego prawa zabierac tego kota majac tak malo i to w czesci blednych informacji. Tym bardziej ze oni oddali kota na leczenie, a nie na zawsze.
Nawet odebranie dzieci jest bardziej skomplikowana procedura.
Mi sie wydaje, ze to nie sa zli ludzie. Moze lepiej bylo ich wyedukowac, czy pomoc w leczeniu kota. Tu licza sie takze uczucia dziecka i jego rodziny, a nie tylko nasze pomysly na zycie dla innych.
Ja wiem, ze Borucie bedzie lepiej u Myszy. Ale pozostaje zal, tez do siebie, ze sprawa tak zostala zalatwiona. Bez poszanowania uczuc innych ludzi, chyba dobrych ludzi.
Mnie nie dziwi fakt, ze nie zabrali kota do weta. Ciekawe jak czesto sami chodza do lekarza, choc jest za darmo, jak czesto wykupuja leki. Na leczenie Boruty byly zbierane pieniadze, wiec chyba wszyscy wiedza, ze nie jest latwo zebrac na to srodki.
No coz, przykro mi, ze podeptalysmy czyjes uczucia. Ludzie tez sa wazni, nie tylko koty.

set

 
Posty: 1046
Od: Wto wrz 24, 2002 10:43
Lokalizacja: Warszawa

Post » Śro paź 22, 2003 13:05

set, doskonale Cie rozumiem, bo sama jestem rozdarta i jest mi źle z tym wszystkim.
Obrazek

Koty łączą ludzi, którzy w innym przypadku nigdy by się nie spotkali.

Katy

 
Posty: 16034
Od: Pon sie 05, 2002 18:57
Lokalizacja: Kocia Mafia Tarchomińska

Post » Śro paź 22, 2003 13:06

A gdzie kotu będzie najlepiej?

Estraven

 
Posty: 31460
Od: Pon lut 04, 2002 15:30
Lokalizacja: Poznań

Post » Śro paź 22, 2003 13:12

Nasuwa mi się tu porównanie do "porwania kota" Kotona przez Annę W.
Cała historia była opisywana w gazecie. Pewnie wiecie o co chodzi - odebranie kota nowemu właścicielowi. I ten pan, który się nie wywiązał z umowy adopcyjnej (podobno) stwierdził , że nawet jeśli kota po 2 latach w sądzie wygrałby, to kot zniknie a nie wróci do niego.
Tu pewnie też tak mogłoby być.
A nie piszcie mi o uczuciach do zwierząt ludzi na wsi, bo mnie krew zalewa.
ObrazekObrazekObrazek

Maryla

 
Posty: 24802
Od: Pt sie 22, 2003 9:21
Lokalizacja: Świder

Post » Śro paź 22, 2003 13:15

Maryla pisze:A nie piszcie mi o uczuciach do zwierząt ludzi na wsi, bo mnie krew zalewa.

To samo można powiedzieć o "miastowych" :(
Jak zawsze, należy unikać uogólnień.

Wojtek

 
Posty: 27795
Od: Śro wrz 03, 2003 3:43
Lokalizacja: Warszawa - Birmanowo

Post » Śro paź 22, 2003 13:17

Maryla pisze:A nie piszcie mi o uczuciach do zwierząt ludzi na wsi, bo mnie krew zalewa.


Maryla, jesteś niesprawiedliwa. Nie każdy na wsi traktuje zwierzę jak rzecz, nie każdy w mieście traktuje je inaczej. Tam też są ludzie, którzy kochają zwierzeta jak potrafią. I w drugą stronę - znam sporo osób z miasta, wykształconych i tak dalej, którzy mają zwierzęta, a którym ja bym zwierzęcia nie powierzyła.
A z drugiej strony - ci ludzie nauczyli się tak traktować zwierzęta od swoich rodziców, oni od swoich - kto ich miał nauczyć, ze zwierzę, to nie rzecz? Że powinni się nim inaczej zajmować? No kto?
[url=http://www.TickerFactory.com/]
Obrazek
[/url]

lady_in_blue

 
Posty: 6164
Od: Pon kwi 22, 2002 10:35
Lokalizacja: Wola

Post » Śro paź 22, 2003 13:19

Nie zaczynajmy, proszę, dyskusji na temat wychowywania.

Estraven - sądzę, że kotu najlepiej będzie u Myszy.
Obrazek

Koty łączą ludzi, którzy w innym przypadku nigdy by się nie spotkali.

Katy

 
Posty: 16034
Od: Pon sie 05, 2002 18:57
Lokalizacja: Kocia Mafia Tarchomińska

Post » Śro paź 22, 2003 13:21

Ja bym to ujela tak
U Myszy Borucie bedzie dobrze NA PEWNO.
U tych panstwa BYC MOZE

Rachunek jest prosty :(

Sigrid

 
Posty: 6643
Od: Śro lip 30, 2003 16:54
Lokalizacja: Praga (Południe, nie czeska niestety)

Post » Śro paź 22, 2003 13:22

Katy pisze:Estraven - sądzę, że kotu najlepiej będzie u Myszy.

Nie zdecyduję niczego za osoby bezpośrednio zaangażowane, ale gdybym był na Waszym miejscu, powyższe by przesądziło.

Estraven

 
Posty: 31460
Od: Pon lut 04, 2002 15:30
Lokalizacja: Poznań

Post » Śro paź 22, 2003 13:26

Ja bym pojechala i pogadala z chlopcem. Zapewne to on suszy glowe mamie, ze jego kotka nie ma. Moze szlo by mu wytlumaczyc, ze kotek bedzie mial super warunki.
Warunki zycia na wsi nie sa wesole....i nie tylko jesli chodzi o koty. Dlatego mysle, ze tak by bylo najlepiej. I jechalabym nie z kotem a z jego zdjeciem. Najlepiej RTG - nie jest to moja zlosliwosc, tylko mysle, ze naocznie latwiej sie przekonaja. Na takich ludziach robi wrazenie, ze ktos zrobil faktycznie kotu az takie badania.
Toffie, Bajek, Bździągwa, Julian

kinus

 
Posty: 16452
Od: Pon mar 03, 2003 23:22
Lokalizacja: Poznań

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 58 gości