Kwinta
Taaaak ja stresuję go bez przerwy, podły sadysta jestem

Na szczęście leniwy, więc widok odkurzacza nie często go będzie stresował
Uff dzisiaj w końcu mamy wentylowane mieszkanie i balkon otwarty na maxa. Przyjechał mój Padre z wizytą, w międzyczasie zmajstrował drzwi które sobie umyśliłem i wspólnymi siłami je jakoś zamontowaliśmy.
Tygrys nawet robotami domowymi się za bardzo nie przejął i pod wieczór podziwiał nowe elementy otoczenia.
BTW. Po diabła Duży kupuje mi jakieś domki kocie i inne diabelstwa. Wiadomo, że najlepiej śpi się tam, gdzie tego nikt się nie spodziewa. Ooo pod taką szafką na buty na przykład. W pozie na śledzia. A co!
A i odwołuję wcześniejsze słowa o wysłaniu Tygrysa na kurs załóg bombowców. Kot który potrafi nie trafić do kuwety w taki sposób, żeby qpala wpakować pod rury odpływowe od kibelka, gdzie żadnym cudem nie ma prawa się zmieścić nie potrzebuje żadnych przeszkoleń
Po zrzuceniu ciężaru Tigre dostał świra. Siedzi sobie człowiek spokojnie przed kompem, a tu nagle z wrzaskiem wielkim przelatuje obok kudłata kula i w dwususie (taki sus podwójny, metrowy skok na kolana, wybicie i lot dalej) pakuje się na oparcie fotela. Siedziałem cicho bo Tajger ewidentnie rozrubę kręcił, próba odwrócenia się i spojrzenia co to za obiekt latający wylądował na fotelu ani chybi skończyłaby się ciosem. Ok, udaję, że nic się nie stało, w sumie na co dzień Diabły Tasmańskie latają mi po chałupie i z wrzaskiem pakują gdzie tylko się da. Nie zwracanie uwagi prawie się udało. Niestety Bestia była sprytniejsza.
Ojeeej. Nie zwracasz na mnie uwaaaagi. Poocieram się o nogi, przecież trzeba się mną zająć.
Co tam miauczysz Tygryś, chodź pogłaszczę cię.
Aaaaha! Ręka! Jest cel! Avaaaaaantiiiii!
Po zaaplikowaniu mi odpowiedniej dozy czułości i wymemłaniu ręki tak, że "ten gryzak już do niczego się nie nadaje" Bestia zaległa.
Miałem niecny plan co by go obudzić i nie dać spać. No bo co w końcu kurczę bladę, teraz się Łobuz wyśpi, a potem znów o 5 rano pobudka. Plan był doskonały, padł w momencie kiedy zaczepna ręka zaczęła trykać Tygrysa, a w odpowiedzi nadszedł traktor, czyli mruczando. Ehhh i jak takiego Gagatka męczyć?
