Streszcze o co chodzi dokladniej:
Od tygodnia mam 2 kocieta w piwnicy. Jeden jest niewidomy i dzieki temu oswojony, a drugi kompletnie dziki.... od tygodnia nie ma praktycznie zadnej poprawy. Piwnica jest super.Spora , zamknieta, i bardzo ciepla.Jednak nie moge tam byc caly dzien. Bywam tam kilka razy dziennie. gadam z do niego, zachecam zabawy, probuje wziasc na reke, zachecam jedzoniem- na nic nie raeguje, Jedynie na probe lapania reaguje paniczna ucieczka. Gdy uda mi sie go chwycic wydaje z sibie syki, jeki i warczenie w jednym,gryzie i drapie. Po chwili uspokaja sie ale siedzi na kolanach jak "na iglach" - gotowy do ucieczki i wytraszony. Zdazylo mu sie troche uspokoic- nawet przymykal oczka podczas glaskania, ale potem znow zachowywal sie identycznie.
pini1 przysla mi duza klatke wystwawowa... i myslalam aby namowic rodzine na zabarnie maluszkow do domu, ALE!
u mnie sa koty i sa psy, jest tez sporo ludzi, takze spokoju to ten kotek jak w niebie by nie mial.....
Boje sie czy czyms nie zaraza moich kotow....
Nie wiem jak dokladnie obchodzic sie z takim koteczkiem...

Co o tym myslicie?
Co byscie zrobili na moim miejscu?
Jakich rad moglibyscie mi udzielic (potrzebne kazde szczegoly)???
Dodam , ze taki dzikus milaby lepszy strat juz w nowym domu... ale kto go takiego zechce... nikt....

kazdy kto zajzalby mu w oczy wiedzilaby , ze warto sie o niego starac...
( glowke ma podobna bardzo do kotka lilki )