Boruta

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pt paź 17, 2003 19:54

zapytaj koniecznie
Boruta ma juz super domek, a Katy sie za takie rozmowy na pewno nie obrazi :wink:
8 kocich ogonów i spółka (z.b.o.o.)

eve69

 
Posty: 16818
Od: Pt sie 23, 2002 15:09
Lokalizacja: gdansk

Post » Pt paź 17, 2003 20:40

Dzisiaj po raz pierwszy, czekając na wieści o Kacperku przeczytałam cały ten wątek po kolei od początku... i się poryczałam... jesteście kochane :cry: (to ze wzruszenia)

Anka

 
Posty: 17254
Od: Sob mar 08, 2003 21:23
Lokalizacja: Gdynia

Post » Pt paź 17, 2003 20:48

No co Ty, Anka? Ty tez jesteś wspaniała! Każdy tu robi kawałeczek dobrego - mały czy duży :D

Eve - nie obrażę się :wink:
Dziewczyny, my to musimy sie spotkać kiedyś wszystkie. Dorota - nie masz znów jakiegoś seminarium w Wawie? :wink: Persy juz podobno nade mną nie mieszkają, więc sufit Ci się na głowę nie zawali :lol: O kurcze! Ja wiem Dorota czemu wtedy tak szybko ode mnie uciekłaś 8O Skojarzyłam! To przez te persy :lol:
Obrazek

Koty łączą ludzi, którzy w innym przypadku nigdy by się nie spotkali.

Katy

 
Posty: 16034
Od: Pon sie 05, 2002 18:57
Lokalizacja: Kocia Mafia Tarchomińska

Post » Sob paź 18, 2003 9:44

Katy pisze:Eve - nie obrażę się :wink:
Dziewczyny, my to musimy sie spotkać kiedyś wszystkie. Dorota - nie masz znów jakiegoś seminarium w Wawie? :wink: Persy juz podobno nade mną nie mieszkają, więc sufit Ci się na głowę nie zawali :lol: O kurcze! Ja wiem Dorota czemu wtedy tak szybko ode mnie uciekłaś 8O Skojarzyłam! To przez te persy :lol:


Spotkać się? Wszystkie? Byłoby świetnie! Tylko nie bardzo to chyba możliwe... Ale - nie zapeszać.

Seminarium w Warszawie pewnie kiedyś jeszcze będzie :lol: Dzięki. :lol:

Teraz dosyc systematycznie bywam w Gdyni.

A co do persów... To pewności nie masz? :lol: :lol:
Tylko przypuszczasz? :lol: że już nie mieszkają nad Wami?
No cóż... Sama dobrze wiesz, na co się narażasz... :wink: :lol: :lol:

A co odpowiesz, jak Cię któryś z forumowych właścicieli persów zapyta,
o co chodzi? :lol:
Dorota, Mru(czek), Chipolit, Norka, O'Gon (Burak); Balbina, Tygrysiunia, Bolek i Coco za TM

Dorota

 
Posty: 67146
Od: Pon maja 20, 2002 13:49
Lokalizacja: Olsztyn

Post » Śro paź 22, 2003 11:42

Sprawa mocno się skomplikowała...
Wczoraj dzwoniła do mnie set... Właścicielka Boruty odnalazła Panią Irenę z Azylu i domaga się zwrotu kota.
Ale od początku.
Jak zabierałyśmy Borutę od tych ludzi to ten pan zapytał nas skąd jesteśmy. Pierwsza rzecz jaka przyszła mi do głowy to było Piaseczno. Powiedziałam, że dam im znać co z kotem i uczciwie dzwoniłam do tego pana na komórkę, wieczorami, bo chciałam też porozmawiać z dzieckiem. Telefon ciągle był wyłączony. W końcu postanowiłam, że tam pojadę w przyszłym tygodniu, zawioze chłopaczkowi zdjęcia Boruty i porozmawiam z rodzicami o tym, że kot powinien mieszkać w mieszkaniu i być niewychodzący itd. Umówiłam się już z koleżanka, że jak tylko zmieni opony na zimowe to jedziemy.
No i wczoraj zadzwoniła do mnie set. Komórkę set miała Pani Irena z Konstancina. Okazało się, że właścicielka Boruty odczekała czas do którego miałysmy się odezwać i zaczeła poszukiwania kota. Ponieważ powiedziałam o Piasecznie dzwoniła do trzech wetów z Piaseczna i trafiła na tego który oglądał Borutę. On skierował ją do Azylu, a Pani Irena do set. Set zadzwoniła do mnie.
Postanowiłam zadzwonić do kobiety i uczciwie z nią porozmawiać.
Zadzwoniłam. Pani powiedziała, że oni bardzo się do kota przywiązali. Zapytałam dlaczego nie wzięli go do weterynarza po tym jak go przejechał traktor. Powiedziała, że nie mieli pieniędzy, no a potem kotek chodził więc go nie zabrali. Powiedziała, że kot dostawał karme dla kotów (tylko dlaczego jest odwapniony?). I że nie był wychodzący, że na podwórko wychodził tylko pod opieka, a pod traktor wpadł bo nie domkneli drzwi. ja opowiedziałam wszystko zgodnie z prawdą. Ile poszło na leczenie kota, że kot nie nadaje sie na kota niewychodzącego, że leczenie będzie drogie, że koszt samej operacji przepuchliny to ok 200 zł, że kot musi jeść dobrą karmę, dostawać preparaty witaminowe i być pod ciągłą opieką weterynarza. Kobieta powiedziała, że weterynarza maja w pobliskim mieście, że będą na kota uważać, że będą pilnować żeby nie wyszedł. Przerażały ja tylko koszty leczenia, ale z drugiej strony widać też było że jej na kocie zalezy. Zastanawiam się tylko na ile to co ona obiecuje jest prawdą - nie sądze żeby upilnowała kota który zacznie dorastać i bedzie chciał biec na panienki. Jesli ona pracuje i jej nie ma w domu to kota wypuści dziecko. Na wsi drzwi prawie zawsze w lato są owarte. Druga sprawa - opieka weterynaryjna. Ten lekarz w pobliskim mieście ma mały gabinecik, nie sądzę żeby miał RTG, a Boruta okresowo RTG wymaga. Oni nie bardzo mogą jeździć z kotem do warszawy.
Stanelo na tym, że Pani w sobotę da znac czy kotka chce czy pozwoli mu mieszkać u Myszy, która odpowiednio o niego zadba. Aha - mają już drugiego kotka.
Obrazek

Koty łączą ludzi, którzy w innym przypadku nigdy by się nie spotkali.

Katy

 
Posty: 16034
Od: Pon sie 05, 2002 18:57
Lokalizacja: Kocia Mafia Tarchomińska

Post » Śro paź 22, 2003 11:48

8O
Obrazek
"Nawet najmniejszy kot jest arcydzielem"Leonardo da Vincimoje koty

ipsi

 
Posty: 4309
Od: Pon sty 27, 2003 0:06
Lokalizacja: okolice mikołajek pomorskich

Post » Śro paź 22, 2003 11:49

:placz: i tak to jest, że mój kot nie jest mój. :( Teoretycznie :!: Ci państwo mają prawo do kota, ale z drugiej strony nie zapewnili mu opieki medzycznej i pewnie właściwej nie zapewnią. Z kolei rozumiem, że za kotem tęsknią. Ja swojego też bym nie pozwoliła zabrać, ale ja to bym go leczyła. No a kocurka nie upilnują aby nie wychodził z domu. Zimą może tak, ale latem... a jak zacznie znaczyć u nich w domu?
Chcą mi zabrać kota :cry:
POMOCY!
Ostatnio edytowano Śro paź 22, 2003 11:50 przez Mysza, łącznie edytowano 1 raz
Obrazek
http://www.forastero.pl hodowla kotów brytyjskich

Mysza

Avatar użytkownika
 
Posty: 39656
Od: Pon cze 02, 2003 10:17
Lokalizacja: prawie Kraków

Post » Śro paź 22, 2003 11:49

Nie wiem Katy, osobiscie uwazam, ze kot wymagajacy tak czulej opieki jak Boruta nie powinien byc oddany. Rozumiem, ze moze sie przydarzyc nieszczescie (chociaz odpowiedzialnosc za zwierze powinno sie miec), ale ci wlasciciele dopuscili sie karygodnych zaniedban.
Skoro nie mieli wtedy pieniedzy na weta, nie beda mieli na opieke, dobra karme i przede wszystkim na kastracje. Zreszta na wsi malo kto przejmuje sie kastrowaniem kocura. Kocica od biedy tak, zeby nie przynosila kociat, ale kocura?

Nie dawaj i juz!

I przydalaby sie jakas forumowa mantra za tego drugiego kociaka, zeby nie mial zderzenia z traktorem :?

Sigrid

 
Posty: 6643
Od: Śro lip 30, 2003 16:54
Lokalizacja: Praga (Południe, nie czeska niestety)

Post » Śro paź 22, 2003 11:51

ja od siebie dodam ze jestem calkowicie przeciwna oddawaniu Boruty i nie uwazam (pomimo tego co ta Pani mowi i przywiwazania do kotka) ze sa mu w stanie zapewnic odpowiednia opieke. Juz raz zabraklo pieniazkoow na weterynarza (zaraz po wypadku) - a jak teraz zabraknie?

Katy rozmawiala z ta Pania wczoraj, ja probuje dodzwonic sie dzis (coby wziac jak w dwa ognie ;-) i uswiadomic jak to wyglada - ale nie odbiera telefonu... ;(
Obrazek

Anusia

 
Posty: 3763
Od: Pon sie 25, 2003 15:45
Lokalizacja: Warszawa/Białołęka

Post » Śro paź 22, 2003 11:51

Ja tez, Sigrid, go nie chce oddać! Boruta ma domek u Myszy - domek na jaki zasługuje. Ten kot jest taki kruchy, taki kochany, że nie może miezkać na wsi. Ale co zrobić jak powie, że go chce?
Obrazek

Koty łączą ludzi, którzy w innym przypadku nigdy by się nie spotkali.

Katy

 
Posty: 16034
Od: Pon sie 05, 2002 18:57
Lokalizacja: Kocia Mafia Tarchomińska

Post » Śro paź 22, 2003 11:51

Radzę zapytać tę Panią, czy zależy jej na tym, aby kot miał dobrze.
Jeśli zależy - to niech sie pogodzi z tym, że nie będzie u nich.Świadomość, że kot ma dom , gdzi będzie zadbany, powinna jej wystarczyć.
A wyrzuty sumienia ? Wg mnie za późno .
ObrazekObrazekObrazek

Maryla

 
Posty: 24802
Od: Pt sie 22, 2003 9:21
Lokalizacja: Świder

Post » Śro paź 22, 2003 11:56

Katy Ty Miekkie Serduszko... Zabieramy dzis z Mysza Borute i rozplywamy sie w mgle i tyle nas widzialas... ;) Telefony milcza, nicki na forum zmienione, listy wracaja z adnotacja "Adresat wyprowadzil sie" ... I wtedy Boruta ma domek na jaki zaslugujesz a Ty z czystym sumieniem mozesz powiedziec, ze dwie wariatki wdarly Ci sie do mieszkania, uprowadzily kota i szukaj wiatru w polu.... :) Taki mam plan na dzis... Mysza co Ty na to?????
Obrazek

Anusia

 
Posty: 3763
Od: Pon sie 25, 2003 15:45
Lokalizacja: Warszawa/Białołęka

Post » Śro paź 22, 2003 11:57

Jak się zdecydują nie zabierać kota to bardzo dobrze.
Jak go będą chcieli to powiemy, że nie oddamy. Tylko co jak oni będą zdesperowani? Mają telefon do Katy. A jak złożą doniesienie na policję o kradzieży kota (mało prawdopodobne ale...), to policja dojdzie po numerze telefonu kto dzwonił. Albo oni sami będą zastraszać przez telefon :cry: :cry: :cry:
Obrazek
http://www.forastero.pl hodowla kotów brytyjskich

Mysza

Avatar użytkownika
 
Posty: 39656
Od: Pon cze 02, 2003 10:17
Lokalizacja: prawie Kraków

Post » Śro paź 22, 2003 11:59

Po numerze telefonu to nie dojdzie, bo telefon na TŻ :lol:
Obrazek

Koty łączą ludzi, którzy w innym przypadku nigdy by się nie spotkali.

Katy

 
Posty: 16034
Od: Pon sie 05, 2002 18:57
Lokalizacja: Kocia Mafia Tarchomińska

Post » Śro paź 22, 2003 11:59

Ja mysle, ze jesli oni sa tacy niechetni do placenia za weta, trzeba im przedstawic rachunek za dotychczasowa opieke nad Borutkiem. Moze to ich odstraszy.
Maja juz drugiego kota - to niech go pilnuja.
Niech sie wylegitymuja, ze dbaja o szczepienia, regularne odrobaczanie - to bedzie swiadczyc, ze o kota dbaja.

Sigrid

 
Posty: 6643
Od: Śro lip 30, 2003 16:54
Lokalizacja: Praga (Południe, nie czeska niestety)

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: CatnipAnia, Myszorek i 71 gości