
bylam dzis na interwencji . Baba zglosila ze u niej w piwnicy jest kotka ktora ja niby zaatakowala bo ma mlode.
Faktycznie kicia z kartonu warczala, bronila maluchow.
Przyjechali ludzie ze schroniska, fachowo wyjeli ze sprzetem kotke... drobniutka i potwornie wystraszona.... w ogole nie byla juz agresywna....a pptem dwa malenkie nie wiecej jak 10 dniowe malenstwa...
I zabrali.... kotka po sterylizacji zostanie wypuszczona na swoje teren, a malutkie....

caly czas slysze ich pisk, takie slodkie miauczenie.....
caly czas wczowam sie w to co czuje ta kotka....
siedze i becze..... znowu....
Moze ze sie takiej 'pracy" nie nadaje, ale robie to instktowni i inaczej nie moge.....
Zniw dzien zmarnowany....
jak gdyby tego bylo malo baba ktora zadzwonila dobijala mnie raz po raz kompletnie nieswiadomie tym co mowila.
Ma bardzo malutkie mieszkanko, meza i 3 malych dzieci oraz przeslicznej urody sunie- malutka i mila w sam raz dla nich.
pytam sie skad maja takiego slicznego pieska
" a sasiad ma pieska i on taki ladny wiec pokryl ten piesek suczke od znajomych z dzialki" (

i dalej
" tez ja chcielismy pokryc ,a le sie nie daje pieskom. bedziemy probowac"
w tym miejsc wystapila moja obiowiazkowa gadka,spuentowana tym , ze jesli jej rodzina chce pieski niech idzie do schroniska, a kobita tak:
" a maja tam jakies duze wilczury? bo ta suczke damy chyba tesciowej a sobie wezmiemy takiego wilka" (



no i ja jej znowu nadaje co i jak, ze nie takie mieszkanie, nie taka przestrzen ITD a ona:
" pani my juz mielismy takiego ale musielismy go uspic bo sie zrobil agresywny i na mnie warczal i na meza, o dzieci sie balismy" (



to ja jej gadam ze to wlasnie daltego ze byl w zlych warunkach....a ona
" nie bo on czesto byl u tesciowej i jak ona zmarla to on taki sie zrobil...."
trzymjacie mnie..........