elcia.borsuk pisze:Szukam pomocy.Pilnie. Moze byc kontakt z wolontariuszami z Krakow Kazimierz sprawa dotyczy kociakow jeden z zakrwawionym okiem.Miot b. dzikiej kotki ul. Dajeor pomiedzy nr. 10 a 12 w opuszczonej hali kilka malych kociat chyba z katarem ropnym raz lepiej raz gorzej . Zglosilam do TOZu ale mnie olali wiec co ja moge im pomoc poza jedzeniem poznym wieczorem okolica niezbyt przyjazna czy ktos mi pomoze. Jestem totalnym matolem jak chodzi o komputer.
Nordstjerna pisze:Przede wszystkim zależy, jakiej pomocy oczekujesz.
Jeśli jesteś gotowa wziąć sprawę w swoje ręce, pomogę.
Mogę pomóc w złapaniu kotki na sterylkę, zorganizowaniu sterylki i przechowaniu kotki po zabiegu. Jeśli znajdzie się dom tymczasowy dla kociąt - np. jeśli Ty weźmiesz kocięta do wyleczenia, oswojenia i szukania domów, to służę pomocą merytoryczną i mogę pożyczyć Ci klatkę króliczą lub kennelową do przetrzymania kociaków. Możesz też po prostu zabrać je do łazienki i tam leczyć i oswajać - większość forumowiczek tak właśnie robi.
Obawiam się, że na większy zakres pomocy ze strony forumowiczów o tej porze roku nie można liczyć - ci, którzy chcą i mogą wziąć kocięta na tymczas, są zwykle zapchani tymczasowymi kotami po dach, a ci, którzy nie chcą lub naprawdę nie mogą - i tak nie wezmą. O domy tymczasowe jest niezwykle trudno i znalezienie o tej porze roku graniczy z cudem. Te koty tak naprawdę mają tylko Ciebie.
lutra pisze:Jeśli mogę się na coś przydać przy łapaniu, wożeniu, to się piszę.
Czy chodzi o ul. Dajwór?
Tweety pisze:otrzymałam wiadomość ale jedyne co w tym momencie mogę zrobić to jedynie wyleczyć je na koszt fundacji pod warunkiem, że będzie miał kto jeździć z nimi do weta
No i tak się złożyło, że byłam w pobliżu (dla wtajemniczonych – chyba dostanę tą pracę), i spotkałam 8letnią Gabrysię (przyszłość krakowskich karmicielek, zabiła mnie dojrzałością i zdrowym rozsądkiem) i zaprowadziła mnie do pani Eli.
I tak się składa, że moja babcia pamięta, co jest naprawdę ważne w tej robocie, nawet gdy mnie ogarnia poczucie niemocy. A 17 czy 25 kotów – na tym etapie to już żadna różnica

No i 4 kociaki właśnie siedzą w babcinej łazience. Dziś jeszcze ostatni kociak – najsłabszy, do klatki za jedzeniem nie wejdzie, bo chyba już stracił węch. Pani Ela spróbuje z podbierakiem.
I jeszcze mama, i ojciec-gwałciciel i synek z poprzedniego miotu i załatwione

4 kociaczki – krówki i biało-bure, mają na oko 2,5 m-ca. Jeszcze trochę się boją, ale nie przesadnie. Ładnie jedzą. Dwójka ma oczka takie sobie, ale bez tragedii, dwa kociaki wyglądają na okazy zdrowia.
Zdjęcia jutro.