
Jestem mamą wspaniałego rocznego kociaka

Wzięłam go od pani w Wieliczce. Wybór padł akurat na to miejsce ze względu na historię, której wysłuchałam przez telefon. A mianowicie zostało pięć kociątek do wzięcia, sześciotygodniowych, jak najszybciej ponieważ ich mamę zabiło auto. I co? Po takim tekście nie wybralibyście się po jednego z nich do Wieliczki?...


W pierwszej wersji miałam zabrać czarną kotkę ale jak zobaczyłam tego nieszczęśnika nie miałam sumienia zostawić go na pastwę losu tej stodoły w które spał.

Po przywiezieniu do Krakowa i po pierwszej wizycie u weterynarza okazało się że jest kompletnie zarobaczony a pcheł na nim było bez liku.




Że jest słodki, kochany pieszczoch to chyba nie muszę wspominać.


W każdym razie od roku jest nowym domownikiem. Teraz gdy piszę ten post siedzi na stole i asystuje mi.


To taki ogólny zarys mojego mruczka. Oczywiście wszystkim zwizualizuje jak najszybciej jego postać muszę jedynie zeskanować zdjęcia.
Pozdrawiam
mruuuuuuuuuuuu
Małgosia
