Zaginął kot! Co robić?

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pon cze 10, 2002 15:28 Zaginął kot! Co robić?

Stało się. Zaginął Kotek Czwarty. W piątek po południu otwartym oknem wyszedł na parapet, potem na balkon sąsiadów, a stamtąd w świat. Ja w tym czasie konwersowałam z rachmistrzem w przedpokoju.
Zawsze gdy otwieram okno stoję przy nim i wręcz trzymam koty za ogony. Zawsze, z wyjątkiem tego razu. I okazało się, że to o jeden raz za dużo...
Jestem na siebie wściekła, i na swoją głupotę. Trzeba było tą panią od spisu siła wciągnąć do pokoju z kotami, albo przeprosić na chwilę, wrócić i zamknąć to okno...
Teraz mogę już tylko denerwować się i martwić.

Może ten wątek będzie przestrogą dla innych? I pomocą, bo proszę o rady co robić? Jak się zachowywać? Jakie są szanse znalezienia Czwartego?

Jak wygląda sytuacja? Okna są na drugim piętrze niskiego bloku, pod spodem trawnik, więc upadek lekkiego kota nie powinien być groźny w skutkach. Okolica spokojna, blokowo - parkowa. Ze względu na obecność szkoły uliczki obok mają spowalniacze ruchu, nigdy nie widziałam potrąconego przez samochód zwierzęcia. Trochę krzaków zakamarków, w parku budowa ogrodzona siatką. Miejscowa kocia społeczność niewielka, ale chyba stabilna, bo jednego Dropiastego kocurka (?) widuję od ponad 2 lat. W moim bloku ludzie nie dokarmiają kotów, ale robią to cztery bloki dalej - w trakcie poszukiwań zauważyłam niemal profesjonalną zagródkę i obudowane wejście do piwnicy przez okienko + michy.

W moim bloku dwa okienka piwniczne są otwarte, same komórki dobrze zabezpieczone przed włażeniem kotów, z wyj. Jednej - ma wejście od góry, po rurach. Mili właściciele pozwolili tam zajrzeć i okazało się, że sypia w nie śliczne morelowo pręgowane kilkumiesięczne kocię (dostało jeść!!). Teraz zrobiłam wejście i do mojej komórki (cudem jakimś jest przy jednym z otwartych okienek!) - wykopałam po prostu taką jedną dechę przy rurach założoną przez poprzedniego właściciela. Wstawiłam tam Whiskas z rybką, coby maxymalnie pachniało..
Jak myślicie, gdyby Czwarty się przyjął wśród lokalnych kotów to go przyprowadzą do stołówki ( gdy tylko się zorientują że została otworzona)?

Czwarty jest akurat w stosunkowo dobrej kondycji: odkarmiony, z zaleczoną infekcją. Pazury ma nie obcięte.. Nie kastrowany, ale jeszcze nie znaczył, więc może nie oberwie od lokalnych kocurów?
Nie mam złudzeń: koci katar wróci, ale może zanim zrobi się bardzo źle to kot się znajdzie?

Osiedle oplakatowane - klatki schodowe i tablice ogłoszeniowe przy sklepach itp. Wiedzą już u okolicznych vetów, w Schronisku i Przytulisku. Pani w schronisku uprzedzała, że czasem ludzie zabierają zwierzę do domu a po miesiącu oddają do schroniska.....

Trochę na to liczę - Czwarty jakby rozpłynął się w powietrzu nie kręci się po podwórzu, a już powinien minąć mu szok i powinien zacząć szukać jedzenia. Może go ktoś wziął? Kotek czysty i ładny.... Gdy zacznie chorować ( a na pewno zacznie, odporność ma bardzo niską) i ludzie zorientują się w kosztach leczenia, to go oddadzą do tego schroniska?

Sam jest ze slumsów: pierwsze 4 miesiące życia spędził w piwnicy, (ale w innej części miasta), od 3 jest w domu...
Może sobie poradzi? Może się znajdzie?

Zupełnie nieodporna jestem- nie umiem siedzieć i czekać. A nie wiem co jeszcze mogę zrobić?

Czy komuś z Was zginął kiedyś kot? Znalazł się? Po jakim czasie?

Poradźcie,
ana

ana

 
Posty: 23735
Od: Śro lut 20, 2002 21:56

Post » Pon cze 10, 2002 15:34

Sporo już zrobiłaś - teraz możesz jeszcze pochodzić, szczególnie wieczorem, nawet późniejszym, po okolicy, ponawoływać. Obstawiaj też kocie stołówki, spróbuj porozmawiać z tymi, którzy karmią kotuchy - oni poznają, gdyby pojawił się ktoś nowy. A podczas zwykłych spacerów za dnia oczy dookoła głowy... :roll:

Powodzenia!

Estraven

 
Posty: 31460
Od: Pon lut 04, 2002 15:30
Lokalizacja: Poznań

Post » Pon cze 10, 2002 15:38

moj kot zaginął w marcu 1998 roku, nie odnalazl sie nigdy, jak kamien w wode.
Pyza czasami ucieka do piwnicy, odnajduje sie po kilku godzinach.
Twoj kot pod wpłwem szoku mogl sie gdzes zaszyc i moze wyjsc stamtąd dopiero po 2 - 3 dniach. Najlepiej nocą (2.00 - 3.00) jak juz jest cicho przejsc sie po wszystkich okolicznych blokach i poszukac w piwnicach, okolicach garazy i tego typu zakamarkach. wołac trzeba cichutko prawie szeptem, zeby kota nie wystraszyć.
Moja zanjoma znalazła kotke, która uciekla w trakcie przeprowadzki po ok. m,iesiacu na parkingu nowego domu, nastepny miesiac trwało zanim kotka pozwolila sie wziąc na rece.
Kotka Falki - Falka tez sie zagubiła i długo trwalo zanim sie odnalazła.

Iwona

 
Posty: 12805
Od: Wto lut 05, 2002 15:55
Lokalizacja: Zielonka, Mazowsze

Post » Pon cze 10, 2002 15:42

Chodzić jak możesz najczęściej, zaglądać do tych piwnic (czy reaguje na wołanie?) mówić wszystkim, dorosłym i dzieciom, obiecać jakąs nagrodę, to zmobilizuje dzieci do szukania i oddania, dać ogłoszenie w prasie lokalnej.
Mam nadzieję, że się znajdzie, współczuję Ci.

Eva

 
Posty: 2399
Od: Wto lut 05, 2002 17:24

Post » Pon cze 10, 2002 15:48

Strasznie mi przykro :(

Faktycznie dużo już zrobiłaś.

Pamiętam, że Falka-kot znalazła się właściwie przypadkiem, siedziała pod krzakami chyba i tam ją Falka zauważyła.

Chodzić, wołać. Może dzieci popytaj.

Moja znajoma miała psa, który ciągle uciekał. Dzieci go znaly i to one zawsze go przyprowadzaly do niej.

Ofelia

 
Posty: 19430
Od: Wto lut 05, 2002 17:16
Lokalizacja: W-wa

Post » Pon cze 10, 2002 15:57

Ana - szukaj, pytaj, kiciaj po nocach.
Znalazłam Falkę dzięki zbiegowi okoliczności po prawie 3 tygodniach. Ale ja sobie tak myślę, że może to za to moje uparte szukanie...?

Trzymam kciuki.

Falka

 
Posty: 32565
Od: Pon lut 04, 2002 17:01
Lokalizacja: Praga

Post » Pon cze 10, 2002 16:10

Koleżance wyskoczyła przez okno kotka. Siedziała w sąsiedniej bramie schowana za drzwiami, ludzie ją oddali.
Mi kiedys zginął młody kotek, znalazł się cudem po ok. tygodniu. Zobaczyłam jadącego na rowerze chłopaka, miał za kurtką mojego kota. Powiedział, że znalazł go na ogródkach działkowych (pewnie ktos go tam podrzucił) a że szedł za nim, to go zabrał.
Trzymam bardzo mocno kciuki za Czwartego.

Eva

 
Posty: 2399
Od: Wto lut 05, 2002 17:24

Post » Pon cze 10, 2002 18:55

Dziękuję za rady :)
Ogródki działkowe! To jest myśl! Są jakieś pół kilometra stąd! Faktycznie, nie pomyślałam o tym, że ktoś go może złapać i zanieść w , jego zdaniem, dogodniejsze miejsce.
W połowie tygodnia, jeśli się Czwarty nie znajdzie, planowałam cd. akcji plakatownaia, tym razem nie tylko z dokładnym opisem Kotka (dobrze że jest charakterystycznie łaciaty!) ale i zdjęciami. Zaniosę je też na działki i do bloków przy działkach...
Ogłoszenia do prasy lokalnej już poszły (mamy rubryczki i zgubionych / znalezionych zwierzętach), a dresowym młodzieńcom spod sklepu obiecałam skrzynkę piwa za kota już w piątek wieczorem...

Z tym kicianiem to jest tak, że Czwarty bardziej reaguje na mój widok niż wołanie, mało też się odzywa: jeśli chciał nawiązać ze mną kontakt to raczej mruczał, niż miaukał. Łażę dookoła bloków i wołam, może mnie zauważy....

Trochę mnie pociesza, że z tego co piszecie taka nieobecność może potrwać parę tygodni, ale nie przekreśla szans kota....
Trzymajcie kciuki!
Dzięki.
Ostatnio edytowano Pon cze 10, 2002 18:57 przez ana, łącznie edytowano 1 raz

ana

 
Posty: 23735
Od: Śro lut 20, 2002 21:56

Post » Pon cze 10, 2002 18:55

A do kolekcji rzeczy dziwnych w torebce dołączyłam saszetkę Whiskas..... :wink:

ana

 
Posty: 23735
Od: Śro lut 20, 2002 21:56

Post » Pon cze 10, 2002 18:58

Trzymam kciuki bardzo mocno!!!!!!!!

Jeszcze Ci chłopaki kotów naznoszą ;)

Ofelia

 
Posty: 19430
Od: Wto lut 05, 2002 17:16
Lokalizacja: W-wa

Post » Pon cze 10, 2002 19:01

Ofelia pisze:Jeszcze Ci chłopaki kotów naznoszą ;)


Instrukcję co do rozkładu łatek na Czwartym dostali dokładną.....
Jeśli zbyt wiele truknków nie wchłoną, to nie powinni mieć problemu z rozróźnieniem kota właściwego od niewłaściwego.. :roll:

ana

 
Posty: 23735
Od: Śro lut 20, 2002 21:56

Post » Pon cze 10, 2002 19:27

świrek parę razy też wyskoczył. za pierwszym razem znalazł się po 3 dniach w piwnicy. siedział i darł dzióba bo zgłodniał. za drugim 2 dni siedział w szopie. takiej na wpół rozwalającej się więc wchodząc tam po niego ryzykowałem że mi to na głowę zleci. byłem na wpół zjedzony przez komary ale kota po połgodzinnej akcji ratunkowej przytaszczyłem z powrotem. a za trzecim razem łaził po 2m murze.
blastar+durin
Look, if you had one shot, one opportunity
To seize everything you ever wanted
In one moment, would you capture it or just let it slip?

blastar

 
Posty: 2645
Od: Pt maja 31, 2002 9:50
Lokalizacja: Chorzów

Post » Pon cze 10, 2002 19:29

o .... , biedna ana ....
ObrazekObrazekObrazek

Bomba

 
Posty: 7167
Od: Czw sty 31, 2002 23:09
Lokalizacja: Kielce

Post » Pon cze 10, 2002 19:41

Oj, straszne, straszne...
Trzymam kciuki z calych sil, zeby sie znalazl...
aktualny wątek viewtopic.php?f=46&t=213932
***** ***

zuza

Avatar użytkownika
 
Posty: 84536
Od: Sob lut 02, 2002 22:11
Lokalizacja: Warszawa Nowodwory

Post » Pon cze 10, 2002 19:44

Blastar... tyle razy to duzo za duzo ;-)
Okna jak sadze juz zabezpieczone?
aktualny wątek viewtopic.php?f=46&t=213932
***** ***

zuza

Avatar użytkownika
 
Posty: 84536
Od: Sob lut 02, 2002 22:11
Lokalizacja: Warszawa Nowodwory

[następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot], Gosiagosia, jacek1982, włóczka i 237 gości