» Czw paź 16, 2003 10:11
Niniejszym odwołuję akcję "kciuki".
Dopiero dzisiaj, bo wczoraj forum siadło było zanim zdążyłam napisać.
W poniedziałek po południu dzwoniłam do Multiwetu, w opisie było, że nie ma żadnych zmian o charakterze zapalnym. We wtorek zadzwoniłam do weta, wczoraj on był w Multiwecie, zabrał to zdjęcie, obejrzał, potwierdził, że żadnych zmian tam nie ma i on nie widzi NIC co mogłoby niepokoić, zatem nie widzi potrzeby tachania kota do niego. Natomiast jak tylko kot znowu zakaszle, oczywiście natychmiast mam dzwonić.
Aha, o tyle mnie to wszystko uspokoiło, że BluMka od tygodnie NIE KASZLE!!! (dokładnie przestała kasłać dzień po tym jak ją umówiłam do weta...dziwne, nie dzwoniłam z domu) . Pan wet ocenia, że to mogło być związane z osłabieniem odporności po zapaleniu oskrzeli, mam podjechać już tylko sama po jakiś lek wzmacniający odporność, który się podaje raz na 5 dni, Biogen cat czy jakoś tak (nie zapisałam, myślałam, że zapamiętam).
Zaocznie do sprawy włączyła się pewna "czarownica", która twierdzi, że BluMka ma wrodzone zwyrodnienie krtani i że takie kasłanie może jej się zdarzać, ale .... na razie nie będzie (leczenie na odległość? hym, skoro wierzę w biorezonans, to dlaczego nie? kotu nie zaszkodzi. mnie tym bardziej).
Nie pisałam, że wracając do formy po głupim jasiu w sobotę BluM pozbawiła mojego TZ pieczeni na czas dłuższy, a na pewno sernika z mikrofali -- głodna kicia pomyliła szafki i zamiast szafki z jedzonkiem otworzyła szafkę z naczynkami i pokrywkami, patelniami i innym ustrojstwem. Potem tylko usłyszałam huk i moje ukochane okrągłe naczynko żaroodporne wraz z pokrywką poszło w drzazgi... A że jakieś dwa tygodnie temu siostra stłukła mi pokrywkę od drugiego naczynka, to...
No nic, wczoraj kupiłam formę do tarty.
A kiciawka jakby nieco schudła....W kazdym razie nie wygląda już jak beczułka....
[url=http://www.TickerFactory.com/]
[/url]