Gerda- czarna szylkrecia też się oswoiła, rano siedzi przed oknem tarasowym i płacze, że jest głodna, a ja zaspałam. Ona pierwsza mnie wita przy misce i ociera w podziękowaniu.
Potem, drugim głodomorem jest Miau. Ten kociak uwielbia człowieka i kolanka, aż żal mi że nie ma swojego domku, który by mu poświęcił więcej czasu i miłości, on tak pragnie być przytulany, noszony na rękach, głaskany.
Niestety Grafi pozostała nieufna i niedotykalska. jak przy karmieniu czasami się zapomni to pozwoli pogłaskać, w innym razie syczy. No i niestety ale wszystkie pozwalają się zbliżyć tylko i wyłącznie członkom rodziny.
Kicia- ta od Tusinki to bardzo wierny przyjaciel, chodzi za mną przy nodze. Wita mnie po pracy głośnym gadaniem i pozdrowieniami. Biegnie z drugiego końca ogrodu żeby mnie przywitać.
Mery delikatna i melancholijna, pilnuje się mamy. Zuzia po powrocie z nieudanej adopcji, nieufna i indywidualistka.
Moi rezydenci Mruczek i Rudek przychodzą tylko do stołówki i po zrobieniu obchodu rejonów, jak ja to nazywam, stwierdzają, ze jest tu za dużo kociekgo towarzystwa i wynoszą się ostentacyjnie z domu!
W domu maluszki dorastają, wychodzą ze swojego gniazdka i nie chcą już tylko z mamusią przy cycu. Wczoraj była wspinaczka po barierkach kojca i na drugą stronę pokoju! Nie pomogo obcinanie pazurków

Szukamy domków!