kocica nie wróciła
już sama nie wiem, co myśleć - może ona wcale nie uciekła ani nie została przez niego celowo wypuszczona tylko po prostu zdechła? Może nieprawidłowo wykonał operację? może wdała się jakaś infekcja? przecież wiadomo, że mi o tym nie powie. Rany, podle się czuję - nie dość, że najpierw zabrałam jej dzieci to jeszcze wywiozłam ją gdzieś z dala od jej domu i zostawiłam samotną i bezbronną na pastwę jakiegoś konowała
a jeśli nawet uciekła, to może nie poradziła sobie na obcym terenie i umarła gdzieś z głodu, nie mogę tego przeboleć - taka śliczna i zdrowa kicia
Z lepszych wieści - dziś pojechała do nowego domu czarna dziewczynka i został tylko ostatni czarny kocurek, ten który warczal na Świrka. No i dzieją się rzeczy dziwne
Świrus do tej pory tępił kociaki strasznie, po 5 minutach konfrontacji musiałam jego i maluchy zamykać w osobnych pomieszczeniach, bo kocur tłukł je niemiłosiernie. Po tym jak oddałam małą zaczął nagle o dziwo tolerować ostatniego malucha,który wyraźnie szukał towarzystwa, bo łaził za duzym i popiskiwał. Zostawiłam obu panów razem w pokoju w nadziei, że może do łapoczynów już więcej nie będzie dochodzić, wracam za jakiś czas a mój kocurek kastrat karmi piersią malucha z błogim wyrazem pyska a mały ciamka i mruczy jak najęty
