Moje kocinki trzymaja sie z daleka od kuchenki, piecykow el. na scianach, i kominka. Jakis respekt czuja. Nigdy nie widzialam, aby ktore wskoczylo na kominek czy kuchenke, nawet gdy sa zimne.
Jestem stanowcza w 3-ch punktach, i juz sobie wywojowalam
- drapanie na wiorki mojej szafy w sypialni, i sciany w jednym specjalnym kacie u Juniora, przez Misiaczka.
Misiu drapaka nie kocha, i konsekwentnie nie uzywa. Kiedy biore jego lapki w swoje kleszcze, i miziam nimi po drapaku, to oczywiscie wszystkie pazurki sa pochowane, a kot wyglada jak uosobienie nieszczescia
Ale upodobal sobie murek w przedpokoju, wiec znalezlismy zloty kompromis
- wstawiania pycholi do misek, podczas nakladania posilkow. Juz wiedza, ze nie wolno, i przydreptuja na blacie w odleglosci 20cm od misek, albo na stole obok. Bo widziec po prostu musza...
- jeczenia pod drzwiami o wyjscie. Skonczyly sie czasy terroru, Marysia decyduje, kiedy mozna wyjsc, a kiedy nie
Poza tym moje sloneczka sa grzeczne jak dzien dlugi: nie gryza kabli, nie niszcza inwentarza, i nawet w trudnych warunkach

zalatwiaja swoje potrzeby w kuwecie.
Stol jadalny w salonie jest pelen dziurek, od pazurkow kotow ladujacych z szaf
Bo tak porecznie stoi, no. Ale to nawet fajnie wyglada, jakby korniki tam urzedowaly. Ludzie placa ciezkie pieniadze za takie meble, a ja mam gratis
