Mam pytanie, gdzieś na forum była informacja o dobrym wecie okuliście w Warszawie, nie mogę tego teraz znaleźć (pewnie jestem ślepa i się zaraz okaże że jest nawet osobny watek o tym, ale nie widzę

) możecie dać na niego namiary?
I przy okazji przestroga, jeżeli ktoś z was mieszka w Warszawie na Ochocie to jest tutaj klinika weterynaryjna na Siemieńskiego (miedzy Dickensa a Korotyńskiego przy szkole jakbym pomyliła nazwy ulic) bardzo, ale to bardzo uważajcie na tą klinikę. Maja niemiły zwyczaj wyciągania maksymalnej kwoty od klienta (np.leczenie wszystkiego antybiotykami) a poza tym mam spore wątpliwość co do tego kim są naprawdę ci ludzie, bo chyba nie weterynarzami, przykład:
Moja Czajka jest moim pierwszym kotem (po ciągłym psim panowaniu), zabrana z lasu jako najsłabszy maluch z miotu, więc nie miałam za bardzo pojęcia "jak to się je" i z każdym problemem od razu do weta (jeszcze nie wiedziałam wtedy, że jest takie forum super jak to

) Czajka pierwsza rujkę dostała w wieku około 5 m-cy (mówię około bo nie jesteśmy pewni kiedy tak naprawdę się urodziła), tuz po rujce bardzo powiększyły jej sie suteczki. Poszłam z tym do tej kliniki i wiecie co mi powiedzieli? Że trzeba wycinać, już, natychmiast, bo to jest pewnie jakiś nowotwór. Ponieważ byłam zupełnie zielona jako posiadaczka kotów uwierzyłam na słowo i przeraziłam sie strasznie bo operacja miała być razem ze sterylką, bo tak będzie "szybciej, taniej i lepiej dla kota". Na szczęście poszłam na konsultacje do innego weta i on jak usłyszał moje rewelacje mało zawału nie dostał, bo: powiększone suteczki to była reakcja na wczesna rujkę i opuchlizna sama zejdzie (zeszła), kotek był za mały i za słaby na sterylizację i wyglądał niezdrowo (zrobił badania- fakt nie było wszystko ok) wiec najprawdopodobniej taka operacja by malutką zabiła.

Uff...trochę tego napisałam, ale tak myślę że to ważne.
W tej klinice jest kilku wetów i nie wszyscy są takimi konowałami, jest dobra babka - Trojanowska, ale mimo wszystko chodzenie tam ze zwierzakiem to jak rosyjska ruletka.