...nie oddam moich kotów do hotelu.
Nie i juz.
Pojechałam na tę wystawę do W-wy i pieć sztuk moich pociech poszło do klateczek w hotelu niby renomowanej kliniki.
Odebrałam je dzisiaj wieczorem.
Punio, przeraźliwie miauczący, zasiusiany( ), z dziwnym strupkiem między lewym oczkiem a uchem, z oczkami zapaskudzonymi jakims wyciekiem. Zestresowany na maksa.
Szczapka mrauczaca i tarzajaca sie po wszystkim co na drodze- ani chybi dostała rujki. Równiez pachnaca siuśkami
Nutka- smętna i zawodząca żałosnie. Równiez z zapaszkiem
MamaMyszkina- najspokojniejsza z nich wszystkich ale głodna jak stado wilków. Dopadła do miski jak tajfun. Rowniez "wyperfumowana" eau d`hotel
Mucha - śmierdząca tak jak pozostałe ale najmniej zestresowana. Za to pierwsza doleciała do michy z resztkami suchej karmy.Chce juz czym predzej poleciec na dwór i spiewa przy balkonie.
Za te wspaniałosci uiściłam 60,00zł (z rabatem!) Mam do wykąpania 5 kotów, dwa wiklinowe kosze i jeden duzy plastikowy transporter.
Koty, które zostały w domu ( Kicia, Chudziutka, Gucio i Łapka) zjadły tylko suchą karme i trochę puszki. Mięsko było nietkniete! Wywaliłam do kibelka i nałozyłam świeżego. Identycznego jak tamto. Poszło w minutę!
Wniosek jest jeden: koty za mna tęsknią! I jesli juz wyjeżdżam gdzies na dłużej niż jeden dzień to one musza zostać w domu. Trudno, najwyżej będę miała więcej sprzatania po powrocie.