Niestety - najslabszy kociak wlasnie umiera
Na moje laickie oko - zupelnie zawiodla go watroba... Byc moze cos jeszcze, byc moze mial jakas dodatkowa wade wrodzona. Tego sie juz nie dowiemy

Ale watroba siadla kompletnie.
Odchodzi tak jak jego brat, bardzo spokojnie, nie cierpi. Po prostu spi i jest coraz slabszy. Dlatego - mimo iz to pewnie jeszcze potrwa - postanowilismy jedynie oddzielic go od rodzenstwa ktore najwidoczniej zle znosilo jego obecnosc (byly bardzo zaniepokojone, ciagle chodzily, poszturchiwaly go) a nie usypiac. Bo to wiazaloby sie z wiezieniem kociaka, kluciem go. Spowodowaloby to dla niego znacznie wiecej cierpienia niz takie spokojne odejscie...
Pozostala dwojka jak miala sie dobrze - tak dobrze sie ma. Wlasnie przed chwila dostaly dwa razu wieksze pudelko bo poprzednie bylo juz za male.
Jedza jak smoki nadal, sikaja jak z fontanny

i wygladaja calkiem niezle.
Moze chociaz z ta dwoja sie uda...
Bo nie wiem ile namieszala wielka dawka hormonow w czasie ciazy i pozniej ta glodowka... No ale walczymy i na razie wszystko wskazuje ze wygrywamy.