Co moge zrobić? Przerażona!:(

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Nie paź 05, 2003 14:33 Co moge zrobić? Przerażona!:(

Witam i prosze o pomoc i rade!

Moja przyjaciółka adoptowała tydzień temu dwumiesięczną kotkę ze schroniska. Kicia była odrobaczona i zdrowa, a na kolejne szczepienia miała sie stawiać w ciągu 2 tygodni. Byłam u koleżanki zobaczyć maleństwo w środę (czyli 4 dni temu). W piątek kotek został zawieziony do schroniska na szczepienie (niestety, nie wiem jakie, w każdym razie jego pierwsze), a w sobotę zaczął być osowiały i wymiotować. Koleżanka uznała, że to reakcja na szczepionke, bo uprzedzono ją, że tak może być. W sobotę (czyli wczoraj) była też u mnie przez chwilę (bez kotka). Niestety dzisiaj kicia czuła się dużo gorzej, bardzo wymiotowała, więc została rano zawieziona do lecznicy. Weterynarz stwierdził, że to prawdopodobnie koci tyfus, choć niezbyt typowy, bo mała nie ma biegunki ani gorączki, tylko wymiotuje i jest bardzo osowiała. Nie chce też jeść i ma obniżoną temperaturę, ale pije dość chętnie. Dostała dużo zastrzyków, została otulona w kocyk i zawieziona do domu. Na razie śpi, zobaczymy, co będzie się działo dalej.

Mój problem w związku z tym wszystkim jest następujący: mam w domu 2 kotki. Starsza ma 3 lata i ostatnio na tyfus była szczepiona ok 1,5 roku temu. Drugą dopiero 2 tygodnie temu przygarnęłam, ma 3 miesiące i szczepiona miała być w przyszłym tygodniu. Jeżeli kicia koleżanki ma faktycznie tyfus (a to nie jest pewne), to jak duże jest prawdopodobieństwo, że ja albo koleżanka przyniosłyśmy wirusa i moje kotki mogą zachorowac? Nasze koty nigdy się nie spotkały, więc bezpośrednio rczej nie mogły się zarazic. A pośrednio? Na razie obie czują się świetnie, bawią się, jedzą i piją jak zawsze, nie widzę też żadnych zmian w ich zachowaniu. Co powinnam teraz zrobic? Jechać je zaszczepić (boję się, że jeśli złapały już wirusa, to może im to zaszkodzić)? Zawieźć do weterynarza na wszelki wypadek? Po prostu obserwować? Pomóżcie proszę bo bardzo się o nie boję :(

Pozdrawiam

Mini Mi

Mini Mi

 
Posty: 6
Od: Nie paź 05, 2003 14:13

Post » Nie paź 05, 2003 14:44

Witaj.
Z ta starsza to problemu raczej nie ma. Szzcepionka dziala nieco dluzej niz rok. Na pewno mozecie przenosic zarazki "na sobie", wiec koniecznie zachowajcie higiene pomiedzy jednymi a drugimi kotami. Nie musialy sie na szczescie zarazic. Ja bym ograniczyla kontakty z kolezanka na razie i odczekala ze szczepieniem kiciaka twojego. A potem zaszczepila jak najszybciej jak juz bedzie pewnosc, ze nic nie zlapal... Ale nie mam doswiadczenia z maluchami, wiec moze sie odezwie ktos kto ma.
A za chorowitka kciuki trzymam.
aktualny wątek viewtopic.php?f=46&t=221075
Urodziłam się zmęczona i żyję, żeby odpocząć.

zuza

Avatar użytkownika
 
Posty: 87932
Od: Sob lut 02, 2002 22:11
Lokalizacja: Warszawa Dolny Mokotów

Post » Nie paź 05, 2003 14:50

Ja się nie znam, ale koci tyfus tylko po tym, że wymiotuje i osowiały? 8O :roll:
Hmm...
Obrazek Obrazek

Macda

 
Posty: 34413
Od: Śro lut 20, 2002 12:01
Lokalizacja: Warszawa

Post » Nie paź 05, 2003 14:55

W takiej sytuacji prawdopodobieństwo zarażenia jest bardzo niskie - musiałby to być prawdziwy pechowy traf. A zaszczepić możesz i tak.

Zaś co do objawów u tamtego kociaka - najbardziej kojarzą mi się z zatruciem...

Estraven

 
Posty: 31460
Od: Pon lut 04, 2002 15:30
Lokalizacja: Poznań

Post » Nie paź 05, 2003 14:57

Macda pisze:Ja się nie znam, ale koci tyfus tylko po tym, że wymiotuje i osowiały?


Też mi się to wydaje dziwne, już zdążyłam wyczytać, że charakterystyczna jest gorączka, biegunka i niechęć do picia, a mała nie ma żadnego z tych objawów. Ale ja nie jestem weterynarzem...

Pozdrawiam

Mini Mi

Mini Mi

 
Posty: 6
Od: Nie paź 05, 2003 14:13

Post » Nie paź 05, 2003 15:05

A może konsultacja z innym wetem? :roll:
Obrazek Obrazek

Macda

 
Posty: 34413
Od: Śro lut 20, 2002 12:01
Lokalizacja: Warszawa

Post » Nie paź 05, 2003 15:13

Weterynarze tez sie myla. Akurat koci tyfus jest zdaje sie dosc charakterystyczny...
aktualny wątek viewtopic.php?f=46&t=221075
Urodziłam się zmęczona i żyję, żeby odpocząć.

zuza

Avatar użytkownika
 
Posty: 87932
Od: Sob lut 02, 2002 22:11
Lokalizacja: Warszawa Dolny Mokotów

Post » Nie paź 05, 2003 15:26

Macda pisze:A może konsultacja z innym wetem? :roll:


Konsultacja jest już zaplanowana na jutro. Dziś niestety najbliższa czynna lecznica jest na drugim końcu miasta a koleżanka nie posiada samochodu, a nie chce znowu małej ciągać z obniżoną temperaturą w deszczu i zimnie. Na razie kicia śpi, chodzi tylko do kuwetki i miseczki z woda, jest otulona w kocyk a w pokoju grzeje dodatkowy grzejniczek

Mini Mi

Mini Mi

 
Posty: 6
Od: Nie paź 05, 2003 14:13

Post » Nie paź 05, 2003 15:29

zuza pisze:Weterynarze tez sie myla. Akurat koci tyfus jest zdaje sie dosc charakterystyczny...


Tak mi sie właśnie wydaje po przeczytaniu kilkunastu opisów. I dlatego sie dziwię, że taka diagnoza. Ale z drugiej strony, wet pewnie wie lepiej, może bywa tak, że nie wszystkie objawy się pojawiają? Ja w każdym razie mam nadzieję, że to pomyłka...

Mini Mi

Mini Mi

 
Posty: 6
Od: Nie paź 05, 2003 14:13

Post » Nie paź 05, 2003 15:36

Czasem wet wie lepiej. Niestety tylko czasem... No ale jak drugi potwierdzi to moze i tak, niepelnoobjawowy... A co kociatko je i pije?
aktualny wątek viewtopic.php?f=46&t=221075
Urodziłam się zmęczona i żyję, żeby odpocząć.

zuza

Avatar użytkownika
 
Posty: 87932
Od: Sob lut 02, 2002 22:11
Lokalizacja: Warszawa Dolny Mokotów

Post » Nie paź 05, 2003 15:43

Aktualnie od otrzymania szczepionki przedwczoraj nie je nic, tylko wymiotuje (już wiem, jaka to szczepionka - ta przeciwko kilku kocim chorobom naraz, m.in. białaczce i właśnie tyfusowi!). Pije wode, dostała też wyjątkowo trochę mleka i jogurtu i tez wypiła. U weterynarza dostała glukozę i podobno w najbliższym czasie nie należy jej karmić.

Mini Mi

Mini Mi

 
Posty: 6
Od: Nie paź 05, 2003 14:13

Post » Nie paź 05, 2003 15:50

Dobrze, ze mala chce pic i sama pije. Jak wygladaja wymioty?
Ja nie wiem, ale chyba tylko w przypadku problemow z zoladkiem (rozstroj, inne) nie nalezy karmic, ale wtedy to i biegunka jest. A jeszcze taki maly kociak, i ma zyc tylko na glukozie podanej przez weta? No, chyba ze jest przepisana glodoweczka przez 1-2 dni. Dluzej kot nie powinien nie jesc. Albo byc na kroplowkach :? .
Czy ktos bardziej rozeznany w temacie moglby pomoc? Halooo, forumowcy :D

Beata

 
Posty: 31551
Od: Nie lis 03, 2002 18:58

Post » Nie paź 05, 2003 16:14

Dziś rano to już głównie żółć i coś jakby ślina. Dostała też zastrzyk przeciwwymiotny i teraz już nie zwraca.
Nie wiem, jak długo ma nie jeść, jutro o 12 ma wizytę kontrolną. Zresztą nie bardzo ma ochotę coś jeść, chyba że w stanie płynnym jak jogurt.

Mini Mi

Mini Mi

 
Posty: 6
Od: Nie paź 05, 2003 14:13

Post » Nie paź 05, 2003 16:32

Coz - dla weta ze schroniska kazda choroba objawiajaca sie wymiotami moze stac sie po pewnym czasie panleukopania bo wiekszosc kociat w schroniskach wlasnie na ta chorobe umiera a czesto jeszcze zanim zachoruja sa w takim zlym stanie ze choroba zabija je zanim jeszcze wystapi biegunka.

Na szczescie - nie zawsze biegunka oznacza panleukopenie!
Czasem jest to reakcja uczuleniowa na cos, czasem wynik podrazenia zoladka czyms. A czasem - wlasnie ostra reakcja na szczepienie.
Jestem dosyc przychylna jesli chodzi o zelecenie kilkudniowej glodowki w takiej sytuacji - poniewaz jesli kocie reaguje silnym odruchem wymiotnym na jakiekolwiek jedzenie - to fakt ze bedzie moglo cos jesc na nic mu sie nie przyda bo i tak pokarm zwymiotuje a dodatkowo bardzo sie oslabi wymiotami, straci mase elektriolitow, wody a silne wymioty moga doprowadzic nawet do pekniecia zoladka a czesto doprowadzaja do uszkodzenia sluzowki przelyku. Dlatego teraz trzeba zrobic wszystko zeby kociczke powstrzymac przed wymiotami - nawet kosztem utrzymywania jej przy zyciu na kroplowkach...

A co do samej kociczki - poza owijaniem jej w recznik i podgrzewaniem temperatury w pokoju - kotka powinna miec rowniez do dyspozycji bezposrednie zrodlo ciepla obok siebie - termofor albo nawet zwykly sloik napelniony ciepla woda (nie goraca ale bardziej niz letnia) i owinieta w gaze lub cienka koszulke - tak zeby kocinka sie nie poparzla ale i zeby bylo czuc wyrazne cieplo od sloika.
Wyziebione kocie czeso nie potrafi samo powrocic do wlasciwej temperatury, nawet mimo owijania w recznik i ciepla w pokoju - potrzebuje czegos do czego moze sie przytulic i co jest cieplejsze niz ono.
Wogole najlepiej byloby kociczke wlozyc do jakiegos pudelka o dosc wysokich sciankach, na spod dac termofor lub gruba warstwe recznikow i sloich z ciepla woda. Na to polozyc koteczke, przykryc ja czyms cienkim zeby sie nie poddusila. I postawic to pudelko albo na jakims podwyzeszeniu albo na warstwie gazet - bo podloga wyciaga mase ciepla.

Jesli kotka traci cieplo - to tylko w ten sposob mozna jej naprawde serio pomoc je odzyskac.
A poza tym jedyne co pozostaje to objawowe leczenie - nawadnianie, odzywianie, antybiotyki oslonowo... I ochrona przez wyziebieniem.

Blue

 
Posty: 23906
Od: Pt lut 08, 2002 19:26

Post » Nie paź 05, 2003 16:36

A może maluszek zaraził się czymś podczas pobytu u weta schroniskowego? Wtedy wirus + szczepionka mogą dawać dość nietypowe objawy choroby.
Niestety - ale jeśli nie ma konieczności to raczej powinno się unikać przyprowadzania zwierząt do schroniska bez potrzeby - pełno tam wirusów.
Koniecznie wybrałabym się do tego drugiego weta jutro.
Jaką kicia ma temperaturę? Koniecznie powinna być trzymana w dużym ciepełku - np. na owiniętym ręcznikiem termoforze, a dodatkowo przykryta.

ryśka

Avatar użytkownika
 
Posty: 33138
Od: Sob wrz 07, 2002 11:34
Lokalizacja: Bielsko-Biała

[następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 55 gości