Moj Filus, 6 letni, wychodzocy kocur, kastrat. Wielkiego serca facet, nie wdajacy sie w burdy kocie a raczej przyjaznie jesli juz, ustawiony jest do swiata-raczej samotnik, rosyjskopodobny,jest pogryziony

. Dwa miesiace temu nawet zaprzyjaznil sie z wieeelkim kocurem niekastratem i usilowal go nawet do nas przyprowdzic, widzialam jak tamten chodzil za Filutem niemalze jak za koteczka a inne kocury gonil. Kolega mial tu sprawe bo kotka miala rujke, nawet go dokarmialam przez jakis czas bo byl stale, dzien w dzien, ale pozniej zniknal i zbadalam gdzie mieszka
Mieszkamy tu od roku i sasiedzi mowili mi, ze dwie posesje dalej mieszka tricolorka, 'małpa' jedna

co to gryzie wszystkie koty. Trzy dni temu Filut wrocil do domu jakis taki w trawach, rzepach, upaprany no ale wyczesalam go obmacalam i nic nie wymacalam. Wczoraj od rana nie pokazywal sie w domu, deszcz padal, poszlam go szukac-nie znalazlam. Zawsze z dokladnoscia zegara (ciekawe jak on to wie

) wraca okolo 19, na jedzonko. Czekam do 19 a pozniej opracowany juz plan awaryjny-intensywne szukanie. Za 2 min 19 Filus jest! Ale cos tak sie dziwnie skrada ja go na rece a tu pod reka czuje gule-Filus caly obolaly, placze. No i wet. ropien-dwa kly wbite! Chyba go ta 'małpa' tricolorowa pogryzla, dopadla go jednak:( Otwiernie ropienia, wycisniecie i leki do dziury i antybiotyk:

No i teraz zakaz wychodzenia, narazie mu sie nawet nie sni i o dziwo skorzystal z kuwety ale mruczy do mnie po tych torturach

No zeby tak spokojnego faceta pogryzc-to skandal!
Wiem, wiem zaraz ktos napisze a to sa skutki jak kot wychodzacy-ale ja tez wiem, ze jedynym zagrozeniem dla Filuta sa inne zwierzeta-nic wiecej. Jest to pierwsze pogryzienie,nawet zadrapan nigdy nie mial
Jak szukalismy nowego domu to nr.1 bylo bezpieczenstwo Filuta, spokojna okolica.